A A+ A++

Już w najbliższy weekend najlepsi skoczkowie świata rozpoczną rywalizację w Raw Air. Najpierw będą skakać na skoczni w Oslo, potem w Trondheim, a cykl klasycznie zakończą w Vikersund, na obiekcie do lotów narciarskich. To właśnie tutaj oddano najdłuższą próbę w historii – w 2017 r. na odległości 253,5 m wylądował Stefan Kraft. Jednak w skokach zdarzają się też wyjątkowo krótkie próby.

Zobacz wideo
Adam Małysz szczerze o życiu po zakończeniu sportowej kariery. “Nie jest to dla mnie proste”

Oto najkrótszy skok w historii Pucharu Kontynentalnego. “Dokładnie to pamiętam”

Ostatnio o jednej z nich, oddanej w Pucharze Kontynentalnym, przypomniał ValtoS, użytkownik Twittera. Okazuje się, że najprawdopodobniej najbliższej w historii skoczył Arne Sneli. Na niechlubnej liście zapisał się w sezonie 2000/01. Wówczas na norweskim obiekcie Vaaler zetknął się z ziemią praktycznie tuż po wyjściu z progu, bo już na 11. metrze. Zła próba wynikała z trudnych warunków, jakie panowały na skoczni. W torach najazdowych zalegało dużo wody, co stwarzało niebezpieczeństwo dla zawodników.

Jedną z “ofiar” pogody był właśnie Sneli. Mimo to był w stanie ustać skok, o czym świadczą noty – łącznie za tak krótką próbę otrzymał 64,5 punktu. O tym, że Norwegowi udało się wylądować, przekonywał internautów też Petter Tenstad, który tego pamiętnego dnia skakał tuż po Snelim.

“To wszystko to prawda. Dokładnie to pamiętam. Byłem kolejnym zawodnikiem, który zasiadł po nim na belce. Pamiętam, że mój brat wówczas powiedział, że będę miał problemy z oddaniem takiej samej próby, co mój poprzednik. Płakałem ze śmiechu, skacząc po nim” – żartował były zawodnik na Twitterze. 

Tym samym Sneli zapisał się na kartach historii dość niechlubnie, oddając najkrótszy skok, który do dziś pozostaje rekordem. Norweg nie był wybitnym zawodnikiem. Najwyżej sklasyfikowany w PK był w sezonie 1999/00 – na 43. lokacie.

Puchar Świata także zna takie przypadki. Tepes, Okabe to tylko początek długiej listy

W Pucharze Świata także spotykaliśmy się z zaskakująco krótkimi próbami, choć skoczkowie lądowali nieco dalej. W gronie znalazł się m.in. Jurij Tepes. W 2012 r. Słoweniec oddał fatalny skok w Bischofshofen – głównym powodem były zasypane tory. Te sprawiły, że kilkakrotnie zawodnik wyhamowywał na rozbiegu i z trudem utrzymał równowagę. W końcu wyskoczył z progu, ale już chwilę później zetknął się nartami z ziemią.

Oficjalnie zmierzono mu 60 metrów, tylko dlatego, że wyżej na buli nie montowano kamer pomiarowych. W rzeczywistości uzyskał maksymalnie 20-30 metrów. Podobny skok oddał też Takanobu Okabe w 2000 roku. Spadł z progu w Kuopio, ale udało mu się bezpiecznie wylądować.

Byli też i tacy, którzy rywalizację zakończyli już na rozbiegu, jak Wolfgang Loitzl. W pamiętnym konkursie w Zakopanem stracił równowagę już w momencie opuszczenia belki i poleciał w dół. Na szczęście nie wypadł na bulę, dzięki czemu uniknął potencjalnie groźnej kontuzji.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStołki i Nogi 2023: nominacje do naszej nagrody i antynagrody. Wybieramy też Miejsce Roku i Wydarzenie Roku. Głosujcie!
Następny artykuł15-latka z boiska zabrali do szpitala