A A+ A++

Klikasz dwa razy przycisk na swoim iPhonie, a na ekranie
pojawia się logo Blik – tak już wkrótce może zmienić się codzienne płacenie dla
użytkowników popularnych urządzeń z nadgryzionym jabłkiem. Rośnie lista
chętnych do wejścia w buty Apple Pay.

Lata mijają, a Apple jak dotąd świetnie radził sobie z
obroną kluczowych terytoriów. W przypadku płatności mobilnych monopol na
urządzeniach firmy z Cupertino udało się utrzymać przez dekadę. Debiut
Apple Pay, czyli mobilnego portfela przechowującego m.in. karty płatnicze, miał
miejsce w 2014 r. Pierwsze pęknięcia na murach twierdzy pojawiły się dopiero w
styczniu 2024 r.

Apple stosunkowo późno objawił się jako gracz na rynku
płatności mobilnych. Gdy jednak zdecydował się na ruch, to rozegrał kampanię w
swoim stylu. Po mistrzowsku sprowadził do parteru banki-wydawców kart,
operatorów telekomunikacyjnych oraz detalistów, którzy wówczas w USA pracowali
nad własnymi m-portfelami. Od banków zażądał opłat, operatorów z ich
bezpiecznymi elementami na kartach SIM zostawił za drzwiami, a detalistów nawet
nie musiał pytać się o zgodę, bazując na infrastrukturze kart płatniczych
(chociaż zdarzały
się próby buntu).

Apple Pay był od początku jedynym rozwiązaniem do płatności
zbliżeniowych na urządzeniach firmy. Nikt inny nie miał pełnego dostępu do
modułu NFC, a bez tego można było tylko skonstruować schemat oparty na mniej
wygodnych opcjach – kodach QR, Bluetooth, geolokalizacji lub transakcjach
zdalnych.

W Europie Apple może mieć konkurencję

Styl Apple budził powszechną niechęć wśród konkurentów i
regulatorów rynku. Próby
zmuszenia firmy do otwarcia ekosystemu płatności kończyły się jednak przez lata
niepowodzeniem. Gigant poszedł na kompromis dopiero wtedy, gdy było jasne, że w
Europie może nie mieć innego wyjścia.

W styczniu 2024 r. firma poinformowała, że zmienia
podejście. Apple
udostępni dostawcom mobilnych portfeli i usług płatniczych zestaw narzędzi
(API) pozwalających na dostęp do modułu NFC. W efekcie zewnętrzni
deweloperzy mają otrzymać do dyspozycji opcje zbliżone do tego, co w świecie
Androida reprezentuje technologia HCE (Host Card Emulation). Ma to pozwolić na
oferowanie mobilnych płatności zbliżeniowych bez wykorzystania wbudowanego w
urządzenia bezpiecznego elementu (znajdującego się pod kontrolą producenta z
Kalifornii).

Nie obyło się bez warunków dodatkowych. „Deal” dotyczy tylko
Europejskiego Obszaru Gospodarczego i zachowa ważność przez 10 lat.

Jak Apple Pay, ale nie od Apple

Szczegóły propozycji Apple wychodzą nieco poza samą obsługę
komunikacji NFC. W efekcie zewnętrzny deweloper może stworzyć aplikację, która
działa prawie tak samo jak Apple Pay, czyli:

  • korzysta z weryfikacji biometrycznej na
    urządzeniu,
  • funkcjonuje jako domyślna aplikacja przy
    zbliżeniu do terminala płatniczego,
  • a dodatkowo (scenariusz nieznany w świecie iOS
    do tej pory) przejmuje proces inicjacji płatności, jeśli jest uruchomiona, z
    pominięciem domyślnego m-portfela.

Jednocześnie użytkownik nie musi wcale rezygnować z m-portfela
oferowanego przez Apple. Kilka narzędzi może koegzystować na jednym urządzeniu,
a konkurencyjna walka rozegra się o rolę aplikacji pierwszego wyboru.

W ostatnich tygodniach pojawiły się pierwsze deklaracje
chętnych do skorzystania z nowych opcji. Jest zatem pewne, że wkrótce lista
płatniczych opcji dla użytkowników urządzeń Apple znacznie się poszerzy.

Kto czeka za drzwiami?

Już w marcu 2024 r. zamiar uruchomienia płatności NFC na
urządzeniach Apple zadeklarował Vipps. Norweski operator systemu płatności
był jednym ze wspierających postulat „otwarcia NFC” i aktywnie uczestniczących
w postępowaniu prowadzonym przed Komisją Europejską.

Pod koniec kwietnia serwis
Cashless.pl poinformował, że z API udostępnionego przez Apple zamierza
zrobić użytek Polski Standard Płatności
. Przypomnijmy, że firma jest
operatorem systemu płatności Blik.

Użytkownicy iPhone’ów i innych urządzeń ze stajni amerykańskiego
potentata mogli do tej pory korzystać z Blika tylko w pierwotnej wersji,
bazującej na 6-cyfrowych kodach. Blik zbliżeniowy nie był dostępny na sprzęcie
z iOS ze względu na brak dojścia do modułu NFC.

Szczegóły planowanego rozwiązania nie są jeszcze znane. Do
tej pory PSP nie oferował własnej aplikacji/portfela, a funkcje płatnicze
wdrażały banki w ramach oferowanego klientom oprogramowania. Można spodziewać się,
że to podejście nie ulegnie zmianie i do świata iOS zostanie skopiowany schemat
znany z ekosystemu Android. Być może jednak zostaniemy zaskoczeni Blik Pay’em?

Podobne plany potwierdziła w maju firma Curve. Ten
brytyjski fintech ma w swojej ofercie kartę płatniczą pełniącą rolę „frontu”
dla plastików dodawanych przez użytkownika w aplikacji mobilnej. Rozwiązanie
recenzowaliśmy na łamach Bankier.pl w 2019 r.

Dla Curve mogłoby to oznaczać radykalną zmianę modelu działania.
Zamiast dostarczania „karty proxy”, co było konieczne, by schemat zadziałał na urządzeniach
Apple, teraz aplikacja mogłaby przeistoczyć się w mobilny portfel z prawdziwego
zdarzenia. Przypomnijmy, że Curve proponuje kilka unikalnych funkcji,
dostępnych także dla polskich klientów w ramach płatnych i jednego bezpłatnego
planu subskrypcji:

  • opcję „cofnięcia w czasie” transakcji, czyli możliwość
    wybrania innej karty jako źródła pieniądza już po dokonaniu płatności,
  • inteligentne reguły, czyli opcję obciążania
    różnych kart w portfelu w zależności od kwoty czy typu punktu handlowego (np.
    zakupy pow. 200 zł kierowane są do karty kredytowej).

Klientów większy wybór może nie zainteresować

Chociaż zmiana podejścia Apple zasługuje na miano rewolucji
w płatnościach mobilnych (przynajmniej w Europie), to może okazać się, że nowości
zostaną zignorowane przez użytkowników. Warto podkreślić, że na złamaniu
monopolu zależało głównie „stronie podażowej”, czyli bankom-wydawcom i operatorom
niekartowych systemów płatności
.

Banki wydające karty płatnicze dzielą się z Apple
przychodami z transakcji, w których pośredniczy m-portfel firmy z Cupertino.
Szczegóły stawek nie są znane, ale od czasu do czasu pojawiają się przecieki. Przykładowo
w Szwajcarii opłata wynosi 0,12 proc. od transakcji kartami kredytowymi, a
dodatkowo za utrzymanie wirtualnego plastiku „w przegródce” wydawca płaci 0,275
CHF. Przeciętny klient musiałby wydać kwartalnie co najmniej 86 franków, by
koszty utrzymania karty w Apple Pay zwróciły się z otrzymywanych opłat
interchange – narzekali
szwajcarscy wydawcy.

Mobilne portfele alternatywne dla Apple Pay pozwolą
zaoszczędzić instytucjom finansowym. Dla użytkowników korzyści z „przeprowadzki”
są jednak niedostrzegalne. Prawdziwym wyzwaniem będzie zatem nie tyle
stworzenie aplikacji, ile raczej zaproponowanie płatnikom pociągających
funkcji. Nadchodzi okazja, żeby protestujący przeciwko monopolowi Apple udowodnili,
że ostrzejsza konkurencja przynosi korzyści także konsumentom.

Źródło:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBilety na VI Haberfeld Jazz Festiwal mogą być Twoje
Następny artykułAvowed – ambitna gra RPG w świecie Pillars of Eternity od studia Obsidian, otrzymała nowy trailer na Xbox Games Showcase