A A+ A++

A ceny w górach? Rezerwując już teraz miejsce na czerwiec, można jeszcze upolować trzygwiazdkowy apartament w Zakopanem dla czterech osób za około 300 zł na dobę, ale już na przełomie lipca i sierpnia, to raczej będzie niemożliwe.

Odpocząć, mimo wojny i inflacji

Mimo, że ceny nie są niskie, a czasy niepewne – większość z nas nie chce rezygnować z wakacyjnego wyjazdu. Część myśli nawet o tym, by w tym sezonie wyjechać więcej, niż raz – wynika z najnowszego badania przeprowadzonego przez firmę Profitroom, dostawcę technologii rezerwacyjnych (badanie przeprowadzono wśród 3 tys. gości hotelowych). To, że Polki i Polacy chcą w czasie wakacji zapomnieć o pandemii i galopującej inflacji widać było też w badaniu CBOS opublikowanym trzy miesiące temu. Już wtedy dało się zauważyć rosnącą śmiałość w planowaniu urlopów. Wakacyjne plany Polek i Polaków zaczęły niemal przypominać te sprzed pandemii. Tyle, że później wybuchła wojna w Ukrainie, a w Polsce odejściami zagrozili kontrolerzy ruchu lotniczego. Wydawało się, że to mocno ostudzi rosnący zapał Polaków do tego, by latem gdzieś się wybrać.

– Branża turystyczna jest niezwykle wrażliwa na wszelkie czynniki zewnętrzne, z którymi niestety konfrontujemy się już od ponad 2 lat – mówi Piotr Henicz, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki i wiceprezes Biura Podróży ITAKA. Tłumaczy, że „barometrem” nastrojów konsumentów są dzienne statystyki sprzedaży. – Na przykład po napaści Rosji na Ukrainę sprzedaż praktycznie zamarła na kilka dni, a nagłośnienie protestu kontrolerów sprawiło, że ilość rezerwacji „zanurkowała” na kilka tygodni – wyjaśnia. W ostatnich tygodniach z kolei gwałtownie wzrosła. – Chociaż straty będą bardzo trudne do odrobienia i dla branży będzie to kolejny, nieprzewidywalny rok, to jestem przekonany, że w końcu uda nam się zbliżyć do wyników z najlepszego w historii turystyki wyjazdowej roku 2019 – mówi wiceprezes Henicz.

– Możemy spodziewać się bardzo dużego popytu – twierdzi też Marcin Dragan, założyciel Profitroom. Z badań przeprowadzonych przez tę firmę wynika, że część z nas chce wyjechać już w maju, czerwcu. Ponad 70 proc. ankietowanych wskazała lipiec lub sierpień. Większość planuje wyjazd tygodniowy. Dokąd się wybierają? W ubiegłym roku był nadzwyczajny tłok na polskich plażach i niespotykany wcześniej tłok w górach. Teraz ankietowani odważniej niż rok temu myślą o wypoczynku za granicą.

Tureckie plaże i greckie wyspy, ale nie tylko

Wiceprezes Henicz tłumaczy, że gdy wybuchła pandemia, wielu polskich touroperatorów włączyło do oferty hotele w Polsce, i wczasy krajowe nadal mają wielu zagorzałych zwolenników, ale oferty zagraniczne stały się poważną konkurencją dla tych krajowych. – Na podstawie naszych statystyk mogę powiedzieć, że aktualnie dynamika sprzedaży jest zdecydowanie większa w przypadku kierunków zagranicznych, szczególnie tych najbardziej popularnych – tłumaczy.

Co klienci wybieramy najchętniej? – Plaże Turcji, greckie wyspy, popularna jest także Hiszpania z Wyspami Kanaryjskimi, Egipt, Albania, Bułgaria i Włochy z Sardynią, Sycylią i Kalabrią – wymienia wiceprezes Henicz.

Pobyt w trzy– lub czterogwiazdkowym hotelu w Bułgarii (przelot, siedem noclegów ze śniadaniami) można w ofercie last minut znaleźć za 1,6 tys. zł od osoby. Egipt – pięć gwiazdek, all-inclusive – za 2–2,5 tys. zł od osoby.

Wybierane są też chętnie kierunki dużo droższe: Dominikana, Zanzibar, Malediwy, Wyspy Zielonego Przylądka.

Z badania przeprowadzonego przez CBOS rysuje się oczywista zasada: do urlopowych wyjazdów bardziej skłonni są ci, którzy swoje dochody oceniają jako dobre, a rzadziej ci, którzy oceniają jako złe. Jednak i w grupie, która jest niezadowolona ze swoich dochodów, niemal co trzeci myśli o tym, żeby wyjechać na urlop.

Decyzja o wyjeździe na ostatnią chwilę

Firma Profitroom badając nasze plany wakacyjne była ciekawa, czym się kierujemy wybierając miejsce wypoczynku i podejmując decyzję o rezerwacji hotelu – okazało się, że przede wszystkim patrzymy na rankingi hoteli dostępne w internecie. Ponad połowa kieruje się rekomendacjami znajomych i rodziny. Tyle samo jeszcze albo nie podjęło decyzji, albo już wie, gdzie chce wypocząć, ale zwleka z rezerwacją.

– Jeszcze kilka lat temu, dzięki systemowi przedsezonowych promocji w ramach przedsprzedaży, polskim touroperatorom udało się zbliżyć do modelu sprzedaży „zachodnich” biur podróży, gdzie większą część oferty klienci rezerwują na długo przed sezonem – tłumaczy wiceprezes Henicz. Od wybuchu pandemii to już tak nie działa i branża turystyczna musiała się pogodzić z tym, że klienci zwlekają z decyzją, boją się, że w ostatniej chwili zmienią się zasady wjazdu do kraju, który sobie wybrali. Liczą też na to, że w ostatniej chwili cena spadnie.

Wielu – jak wynika z badania przeprowadzonego przez Profitroom chciałaby na tegoroczne wakacje wydać nie więcej, niż wydała w ubiegłym roku.

– Ceny wyjazdów są cenami rynkowymi i podlegają takim samym procesom, jak inne usługi czy towary. Z drugiej strony ciągle jest to rynek klienta, więc nawet jeżeli inflacja, kursy walut czy ceny paliw uzasadniałyby wyższy poziom cen, musimy pamiętać o polskich realiach – tłumaczy wiceprezes Henicz. – Można oczywiście trafić na specjalne okazje, chociaż nie w postaci tak dużych obniżek do jakich polski klient się przyzwyczaił. Wzrost cen generują przede wszystkim ceny paliwa. W przypadku najbardziej popularnych kierunków – Grecji i Turcji – gdzie lot w jedną stronę trwa około trzech godzin, cena przelotu stanowi aż 30-40 proc. kosztu całych wakacji. Drugim niezwykle ważnym elementem jest słabość złotego – tłumaczy wiceprezes. I wylicza, że w styczniu dolar kosztował 4 zł, teraz 4,48. I tak oto możemy mieć – z powodu samego tylko kursu waluty – wakacje o 10 proc. droższe.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTną cię komary? Sprawdź, jakich perfum używasz
Następny artykułWrocław: Utrudnienia na placu Solidarności. Rusza budowa drogi rowerowej na Legnickiej