Jadwiga zapraszała koleżanki z Instytutu Badań Literackich na służbowe prywatki do mieszkania na warszawskim Żoliborzu. Wystarczyło przebić się przez ścianę papierosowego dymu nad fotelem, by z bliska zobaczyć jej męża Rajmunda. Był szczupły, niezbyt wysoki, cichy i lekko stłamszony. Takim zapamiętały go jej przyjaciółki.
– Jadwiga sugerowała nam, że nie był to ten rycerz na białym koniu, na którego czekała całe życie, ale raczej przypadkowe małżeństwo – wspomina jedna z przyjaciółek. – W tej rodzinie zawsze więcej mówiło się o siostrze Jadzi, Marii, i o jej mężu, czyli wujku Stanisławie Miedzy-Tomaszewskim, niż o Rajmundzie.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS