A A+ A++

Joanna Miziołek (dziennikarka polityczna „Wprost”), Robert Feluś (redaktor naczelny „Wprost”): Panie premierze, od soboty wszyscy rozprawiają o Polskim Ładzie. Ale podczas jego prezentacji Jarosław Kaczyński pogroził trochę, mówiąc że bez dogaszania pandemii wszystkie plany nie będą miały sensu. Na ile to jest realne ryzyko, że Polski Ład się posypie zanim się rozpocznie jego wdrażanie?

Premier Mateusz Morawiecki: Polski Ład będziemy realizować z ogromnym przekonaniem i determinacją, ale czwarta fala koronawirusa, przed którą przestrzegają specjaliści, naukowcy i epidemiolodzy, jest realnym zagrożeniem. Dlatego musimy zrobić wszystko, żeby poziom zaszczepienia odpowiadał poziomowi odporności zbiorowej. Jesteśmy jeszcze od tego daleko, dlatego ruszamy z kampanią profrekwencyjną „Ostatnia prosta”.

O szczepieniach jeszcze porozmawiamy, ale zacznijmy od Polskiego Ładu. Które z jego punktów będą najszybciej zrealizowane?

Chcemy szeroką ławą ruszyć z wieloma projektami. Projekty, które dotyczą bezpośrednio życia milionów Polaków, jak na przykład zwiększenie zasobów mieszkaniowych i możliwości pozyskania swojego mieszkania, są niewątpliwie dla nas priorytetem.

Już w tym tygodniu na Radzie Ministrów będę chciał omawiać projekty związane ze służbą zdrowia.

Mamy przygotowane akty prawne, które pozwolą realizować wiele z zapowiedzi związanych z zasadniczą reformą służby zdrowia. Prawie wszystkie zmiany dotyczące ochrony zdrowia są już gotowe. Bardzo szybko ruszymy z inwestycjami dotyczącymi infrastruktury (w tym transportu bezemisyjnego) i usługami publicznymi. Można zadać pytanie jak szybko, skoro jeszcze KPO nie jest uruchomione.

Otóż mamy przygotowany program prefinansowania wielu projektów związanych z KPO. I to zarówno tych związanych z PO jaki wielu programów krajowych. To system promes i specjalnie dopasowany montaż linii budżetowo-kredytowych pod realizację szybko uruchamianych projektów.

Macie też problem na samym starcie. Z założeń Polskiego Ładu ma iść taki przekaz: system będzie sprawiedliwszy, bo bogaci będą płacić więcej, a biedni wcale. A prawda jest taka, że to klasa średnia będzie płaciła za Polski Ład. Co to jest za sprawiedliwość?

Zacznę od przykładu, kto ile płaci składki zdrowotnej. Osoba przy średniej płacy efektywnie około 65 zł. A ile płaci np. prawnik prowadzący działalność gospodarczą i zarabiający prawie 20 tys. złotych? Płaci 53 złote, ponieważ odlicza sobie tę składkę od podatku. Płaci składkę niewiele wyższą niż zarabiający płacę minimalną. Dlatego 90 proc. osób ma skorzystać na tych zmianach.

Tworzymy konsekwentnie system bardziej progresywny, który działa dobrze we wszystkich cywilizowanych krajach zachodu.

Na przykład lekarz, który zarabia na umowie o pracę 15 000 zł zarobi o ok. 160 złotych mniej, czyli obciążenie wzrośnie mniej niż o 2 proc. Natomiast dowodem na wsparcie klasy średniej w Polskim Ładzie jest podniesienie pierwszy raz od kilkunastu lat drugiego progu podatkowego o prawie 34 tysiące złotych, do poziomu 120 tysięcy złotych.

To sektor finansów publicznych weźmie na siebie znaczną część kosztów tej powszechnej obniżki podatków. To my poprzez dalsze uszczelnienie tego systemu zdobędziemy brakujące miliardy złotych, które przekazujemy obywatelom w postaci kwoty wolnej.

Oczywiście część dochodów wiąże się również z budżetami samorządów i to mamy również plan wsparcia procesu inwestycyjnego gmin, powiatów i województw.

Finanse publiczne po trudnym roku epidemii są w solidnym stanie. Dobrym tego potwierdzeniem jest nadwyżka budżetowa w wysokości 9 miliardów. Osiągnięta w pierwszej tercji roku.

A co pan powie osobom samozatrudnionym? Będą płacić więcej, bo nie będą mogli sobie odpisać składki zdrowotnej od podatku. Uderzacie w przedsiębiorców.

Ale oni również korzystają z kwoty wolnej. Samozatrudniona pani fryzjerka czy szef kuchni w restauracji niekoniecznie zapłacą więcej, a nawet mogą zapłacić mniej. Dopiero samozatrudnieni, którzy zarabiają więcej netto, mogą zapłacić pewną kwotę dodatkową i to nie do budżetu, a jako składka na służbę zdrowia. Osoba, która zarabia 10-15 tys. złotych, może zapłacić nieco więcej.

Znacznie więcej zapłacą menadżerowie korporacji, którzy zarabiają po 25-35 tys., dyrektorzy w średnich i dużych firmach, czy członkowie zarządów różnych przedsiębiorstw.

A czy wy w ten sposób nie wprowadzacie walki klasowej? Założyliście, że krezusami są ludzie zarabiający 10 tys. brutto, czyli 7 netto. A to najczęściej ludzie, którzy zdobyli wykształcenie, ciężko pracują, bywa, że biorą dodatkowe zajęcia w ramach nadgodzin. I wychodzi na to, że jak ktoś stara się więcej zarobić, by poprawiać swój byt, to będzie musiał więcej zapłacić państwu. I jeszcze będzie miał żal, że musi płacić na tych, którzy nie płacą ani grosza w ramach podatku.

I dlatego do 15 tys. złotych zmiany nie są bardzo istotne. Także ci, którzy zarabiają 10-15 tys. złotych, są dla naszego społeczeństwa niezwykle cenni. Jeszcze raz wskażę, że ich obciążenia miesięcznie przy umowach o pracę wzrosną o 20 do 160 złotych. Musimy przecież budować sprawiedliwy system podatkowy, nie taki, który jest degresywny. Bo system dziś obowiązujący jest niesprawiedliwy, a w niektórych przypadkach mocno niesprawiedliwy.

Czytaj też:
Konwencja PiS i Nowy Ład. „Sielankę zepsuł Kaczyński, grożąc delikatnie…”

Nie czuje się pan premier trochę jak Robin Hood? Zabiera bogatym, daje biednym?

Tak bym tego nie określił (śmiech)

To może jak bliższy nam zbójnik Janosik?

Starałem się w życiu kierować dewizą: „wolni i solidarni”, zasadą sprawiedliwości społecznej i gospodarczej. Uważam, że progresywny system finansowy i walka z oszustwami podatkowymi są absolutnie kluczowe. Dlatego też bardzo ostro walczę na arenie międzynarodowej z rajami podatkowymi.

Niektóre jurysdykcje podatkowe – jak Luksemburg, Holandia, czy Irlandia – korzystają ze specjalnych schematów prawniczych, które pozwalają im korzystać na obecności międzynarodowych korporacji, nie płacących podatków tam, gdzie uzyskują swoje dochody. A przecież ci wszyscy bogaci ludzie gdzieś mieszkają – i nie mieszkają na wyspach Bahama czy w Luksemburgu, tylko w Polsce.

Korzystają z naszych dróg, chodników, szkół, służby zdrowia, czyli z infrastruktury budowanej przez całe społeczeństwo i często jest tak, że nie łożą na to odpowiednio do swoich zarobków. To nieuczciwe.

Rząd zraził sobie Polskim Ładem nie tylko samozatrudnionych. Jarosław Gowin przyznał, że po podwyższeniu kwoty wolnej od podatku stracą samorządy, bo zmniejszą się dochody z PIT-u. I potem my za to zapłacimy, bo zdrożeją bilety w komunikacji miejskiej, więcej zapłacimy za parkowanie, wzrosną stawki za wodę i śmieci.

Przez osiem lat naszych poprzedników dochody samorządów z PIT i CIT zwiększyły się o około 12 miliardów złotych. Przez pięć lat naszych rządów zwiększyły się o 21 miliardów złotych, czyli mamy wzrost o 80 proc. w pięć lat! I to pomimo obniżki wszystkich podatków, PIT do 17 proc. i CIT dla małych i średnich firm do 9 proc.! To jest naprawa finansów publicznych w praktyce.

Za naszych czasów samorządy przeżywają znakomity czas. Samorządy powinny same wypracować oszczędności, a nie obciążać opłatami obywateli za bilety czy odpady.

Ale niezależnie od ich powinności, przeznaczymy co najmniej 3 do 5 miliardów złotych wkładu inwestycyjnego do różnego rodzaju projektów z Polskiego Ładu. I to w najbliższym czasie. Natomiast program mocno rozbudowujemy i będą to jeszcze większe kwoty w niedalekiej przyszłości.

Samorządy skorzystają także z różnych innych funduszy z Polskiego Ładu, np. na remonty szkół, szpitali, dróg czy chodników – z programu „Bezpieczeństwo ruchu drogowego”.

Porozmawiajmy o dzieciach. Przez 500 plus dzietność się nie zwiększyła. Czy zatem propozycja płacenia na drugie dziecko 12 tysięcy złotych między 12 a 36 miesiącem jego życia to kolejna próba przekonania Polaków, by bardziej ochoczo zabrali się za powiększanie rodzin?

Dzietność zwiększyła się, ale za mało. Z 1,29 do 1,45. Nie jest to nic, ale oczywiście poniżej oczekiwań.

W 2020 roku była najniższa dzietność od 17 lat w Polsce. 12 tysięcy to zmieni?

Korzystamy z doświadczeń wielu demografów, specjalistów od polityki prenatalnej i oni podpowiadają, że niezwykle ważne dla kobiety rodzącej dziecko i dla młodego małżeństwa jest okres pierwszych 2-3 lat, dlatego, że wtedy jest rodzinom, szczególnie mamom, najtrudniej.

Finanse i bodźce, zdaniem specjalistów, powinny być zatem wtedy skierowane do rodzin. W pierwszych latach życia dziecka.

To pomysł naukowo-badawczy w pierwszej kolejności i tak go przyjęliśmy do Polskiego Ładu. Nie poddajemy się w staraniach o zwiększenie liczebności Polaków.

Nie ma pan premier obaw, że osoby, które – delikatnie mówiąc – dają mniejszą gwarancję dobrego wychowania dziecka, dla tych 12 tys. się na nie zdecydują? Może dojść do sytuacji patologicznych.

Ufam rodzicom i widzę, jak dobrze wykorzystywane jest 500 plus: na dodatkowe zajęcia, na wspólne rodzinne wyjazdy wakacyjne, na pomoce naukowe. To będą dobrze spożytkowane pieniądze. Polskie społeczeństwo będzie dzięki temu silniejsze, mądrzejsze, lepiej wykształcone, zdrowsze i liczniejsze.

A poza tym, deficyty demograficzne przez wiele instytucji międzynarodowych również określane są jako jedna z głównych barier rozwoju Polski w dłuższej perspektywie.

Premier Mateusz Morawiecki, dziennikarka „Wprost” Joanna Miziołek

Kto ma małe dzieci ten wie, że one często chorują. Wie też, jakie są kolejki do lekarzy. Zresztą nie tylko do pediatrów. Generalnie mamy za mało lekarzy i personelu medycznego. Polski Ład zakłada, że będzie więcej lekarzy. Skąd ich chcecie wziąć? Z Ukrainy, z Białorusi? A może zaprosimy uchodźców z medycznym wykształceniem?

Już w 2015 roku zaczęliśmy zwiększać liczbę miejsc na studiach lekarskich, łącznie o ok. 50 proc. Pamiętajmy jednak, że kształcenie lekarza trwa 10 lat. Dlatego staramy się o powrót polskich lekarzy z zagranicy i coraz częściej tak się dzieje. A także przyciągamy lekarzy z innych krajów, którzy mogą wypełnić tę lukę w Polsce. Środki finansowe nie są tu podstawową barierą, ponieważ nasz system finansów publicznych jest zdrowy i radzimy sobie nieźle.

No dobrze, to lekarzy ma być więcej. Ale często jest tak, że młodzi ludzie nie decydują się na dzieci, bo pracują na „śmieciówkach”. Kiedy zatem likwidacja umów śmieciowych?

Jeśli ktoś chce pracować na umowie o dzieło i pracuje w sposób ewidentnie nieregularny, i wynika to z charakteru jego pracy, to chcemy utrzymać taką możliwość. Ale nie chcemy, żeby pracodawcy dokonywali arbitrażu pomiędzy umową o pracę a umową zlecenie – i z tego tytułu pozbawiali ludzi właściwego ubezpieczenia, w tym także emerytalnego, a także np. prawa do urlopu.

Jak chcecie to zrobić?

Na radzie dialogu społecznego już to kilkukrotnie dyskutowaliśmy. Pracujemy nad ustawą, w której będzie zapis dotyczący charakterystyki pracy oraz form jej opodatkowania i oskładkowania.

Brak własnego dachu nad głową też nie zachęca młodych par do myślenia o potomstwie. Tymczasem słychać głosy, że zapowiedziane w Polskim Ładzie dopłaty do wkładów własnych mogą spowodować wzrost cen mieszkań.

Gwarancje będą do mieszkań według kryterium ustalonej ceny na rynkach lokalnych.

Jak deweloper podniesie cenę mieszkania, to gwarancja nie będzie szła za podniesioną ceną, tylko będzie do poziomu określonego dla danego rynku.

To może nawet w niektórych sytuacjach obniżyć ceny, lub spowolnić ich wzrost, bo firmy czy spółdzielnie budujące mieszkania będą starały „zmieścić się w cenie”. Zdajemy sobie jednak sprawę, że popyt na mieszkania może wzrosnąć. A w ślad za tym – w bardzo wielu lokalizacjach, być może w większości, wzrastać mogą ceny.

Dlatego nasze oferta jest także dla tych mieszkających na wsi czy w małych miasteczkach, którzy chcą budować własne domy i dziś nie mogą uzyskać odpowiedniego wsparcia, bądź grzęzną w odmętach biurokracji.

I tu pojawia się kolejny zarzut. Chcecie wprowadzić samowolę budowlaną? Będzie można budować bez pozwolenia domek do 70 metrów kwadratowych. To spowoduje chaos architektoniczny.

W możliwie krótkim czasie ustawa określi tryb budowania. Przypomnę tylko, że budowa może być albo na terenie, który w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego już jest terenem budowlanym, albo według pozyskanych w bardzo krótkim czasie warunków zabudowy od gminy.

W środku lasu nikt domku nie wybuduje. Nie będzie takiego chaosu, którego się niektórzy obawiają.

Ale chciałbym też w tym miejscu postawić pewne kwestie – nawet nieco prowokacyjnie. Z jednej strony mamy wartości takie jak uporządkowana architektura urbanistyczna, a po drugiej stronie mamy miliony osób, które wyjechały z Polski, bo nie było pracy, kwoty wolnej od podatku i mieszkań.

Przypomnę, że jeszcze kilka lat temu można było znaleźć oferty pracy za 5-6 złotych za godzinę. Teraz minimalna stawka godzinowa wynosi 18,30 zł. To symbol tej zmiany, jaka zaszła w Polsce przez ostatnie pięć lat. Dla mnie wartość dla rodziny, która może znaleźć w Polsce godną pracę i ma miejsce zamieszkania, jest bezcenna i ważniejsza od niektórych innych istotnych wątków procesu budowlanego. Przy czym z całą pewnością chcemy zachować wszelkie niezbędne parametry podstawowego bezpieczeństwa.

Czytaj też:
Ekspert ocenia Polski Ład w zdrowiu. Czy znikną kolejki do specjalistów?

Mieliście sześć lat na program Mieszkanie Plus. Ale jakoś nie wyszło.

2020 rok to rekord w liczbie oddanych mieszkań w III RP: 220 tysięcy. Jeśli blisko 40 tys. mieszkań z programu Mieszkanie Plus oznacza, że nie wyszło, to niech tak będzie. Ale przyznaję, że nasze apetyty były większe, jednak zakres komplikacji przy budowie tego typu mieszkań okazał się za duży.

Ciekawe, jaki będzie zakres komplikacji przy wprowadzaniu Polskiego Ładu. Kiedy, pana zdaniem, ludzie odczują jego pierwsze skutki?

W wielu dziedzinach już za kilka miesięcy.

W przypadku służby zdrowia, zniesienia limitów do specjalistów, Polacy odczują zmianę za mniej więcej rok.

Choć trzeba przyznać, że służba zdrowia jest naszym wąskim gardłem i będzie najtrudniejszym obszarem. Jeśli chodzi o podatki, to wprowadzimy zmianę od nowego roku.

Sejm będzie się zbierał częściej, żebyście szybciej mogli przegłosować kolejne elementy Polskiego Ładu? Ustaw ma być koło stu.

Nie jest wykluczone, że Sejm będzie się zbierał częściej, jeśli będzie zgoda pani marszałek.

Na koalicjantów, delikatnie mówiąc, nie zawsze możecie liczyć. Jak często będziecie potrzebowali głosów Lewicy i PSL-u?

Polski Ład jest szerokim otwarciem społeczno-gospodarczym, ale też swojego rodzaju resetem politycznym i wskazaniem naszej jedności w koalicji. Podpisaliśmy wspólną deklarację programową i wspólnie będziemy realizowali kolejne projekty Polskiego Ładu.

Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro podpisali Polski Ład, ale wyglądali jakby się nie cieszyli.

To mylne wrażenie. Myślę, że bardzo się cieszyli.

Czytaj też:
„Niedyskrecje parlamentarne”: Budka chciał wyrzucić człowieka Schetyny, a Gowin i Ziobro nie cieszą się z Polskiego Ładu

Jak to bywa z koalicjantami przekonał się pan niedawno podczas sejmowej debaty o unijnych środkach na walkę ze skutkami pandemii. Minister Zbigniew Ziobro pokazał panu jawny brak poparcia w tej sprawie. Dlaczego pan go nie wyrzucił z rządu?

Nie jestem naiwny i wiem, że w dużym obozie zawsze znajdą się osoby, które mają inne poglądy na różne sprawy. Porozumienie też ma odmienny pogląd w kilku sprawach. Jednak zawsze można znaleźć to, co łączy. To mogliśmy zobaczyć dwa tygodnie temu, kiedy na dwa dni pojechaliśmy porozumieć się z koalicjantami w sprawie Polskiego Ładu.

Co pan chciał zrobić więcej, ale się nie udało, bo koalicjanci się nie zgodzili?

Myśleliśmy nad jeszcze innymi zmianami w podatkach, ale na to nie zgadzało się Porozumienie. W przypadku naszego drugiego koalicjanta, Solidarnej Polski, ucieramy nasze stanowiska w sprawie tempa zmian w polityce energetycznej.

No właśnie, podczas prezentacji Polskiego Ładu jakoś się nie przebiły tematy ekologii i bezpieczeństwa energetycznego. Bo one już nie są ważne?

Wręcz przeciwnie! Chciałbym, żebyśmy jak najszybciej przestali płacić np. Arabom i Rosjanom za ropę i gaz. Przestańmy płacić za uprawnienia do emisji CO2 po 50 euro za tonę emisji. Przejdźmy na zieloną energię. W perspektywie dłuższej efekt będzie taki, że ten, kto nie przejdzie na zieloną energię, będzie płacił więcej.

O tym, jak bardzo jesteśmy eko świadczy liczba aut z zielonymi rejestracjami. Nie ma ich za wiele. Ten zapowiadany milion aut elektrycznych nie wyjechał.

Krzysztof Kolumb też wypłynął do Indii, a odkrył Amerykę. Co do miliona aut elektrycznych, to warto sobie stawiać ambitne zadania.

Czynienie zarzutu z tego, że nie mamy miliona aut, choć jesteśmy największym producentem e-autobusów i baterii elektrycznych w Europie, powoduje, że uśmiecham się serdecznie w kierunku naszych oponentów.

Jesteśmy największym w całej Unii Europejskiej eksporterem baterii litowo-jonowych. I największym producentem autobusów elektrycznych. Z niczego w pięć lat. To chyba sukces, czy nie bardzo?

A jest szansa, że państwo znowu będzie dopłacać do zakupu aut elektrycznych? Przez chwilę już tak było i akcja cieszyła się dużym wzięciem.

Czekam, aż ceny samochodów elektrycznych spadną. Nie chcę, żeby były to samochody dla najbogatszych. Bardziej interesuje mnie filozofia Henry’ego Forda. Mam nadzieję, że jakąś szansą na to będzie Izera.

A nas interesuje, jak rząd będzie zachęcał Polaków do większego zainteresowania szczepionkami, bo czwarta fala koronawirusa może zmyć Polski Ład. Jest w nim zapisane zwycięskie wyjście z pandemii. Ale na razie nie możemy ogłaszać zwycięstwa przy ponad 70 tys. zgonów.

Dla mnie to niewątpliwa tragedia. Ale popatrzmy też na to, że systemy zdrowia dużo bogatszych państw od nas posypały się jak domki z kart. Choćby w Hiszpanii czy we Włoszech dokonywano selekcji ludzi, których ratowano. U nas nie zabrakło łóżek ani w drugiej, ani w trzeciej fali, co nawet pan redaktor potwierdza kiwając głową.

System szpitalny nie zawsze działał, jak trzeba. Były sytuacje, gdzie musieliśmy wprowadzać zarządcę komisarycznego, ponieważ dochodziło do jawnej obstrukcji.

Zrobimy wszystko, by w następnych miesiącach przebudować ten system i ulepszyć jego działanie.

Wróćmy do szczepionek. Jak chcecie przekonać ludzi do szczepień?

W Europie Zachodniej i Południowej istnieje już parę programów dotyczących certyfikacji szczepień. My na razie staramy się uzmysławiać ludziom zasadność szczepień – będzie to można zobaczyć w całej Polsce w najbliższych dniach.

Będą zakazy albo bonusy? Kij czy marchewka?

Na dziś staramy się operować przede wszystkim zachętami. Na konieczność szczepienia wskazujemy w przypadku, kiedy ktoś chce podróżować za granicę. Część linii lotniczych nie chce wpuszczać pasażerów na pokład bez zaszczepienia. W Europie Zachodniej mówi się o tym, że ciężko będzie wejść bez certyfikatu czy paszportu covidowego do restauracji, kina, teatru, hotelu.

Bonusem będzie bezpieczeństwo bliskich i swojego własnego zdrowia, Bo przykładów tragedii jest aż nadto.

Będą pewnego rodzaju zachęty i ta dyskusja w Unii Europejskiej jeszcze przed nami. Kiedy byłem w Porto, premier Węgier Orban pokazywał mi paszport covidowy, który już mają wdrożony w postaci plastikowej karty, która rejestruje, czy ktoś jest zaszczepiony.

Nasz rząd też rozważa certyfikaty?

Na razie nie mamy tego w planach, choć technicznie bylibyśmy gotowi wprowadzić to z tygodnia na tydzień.

Ale zapewne w planach jest zwycięstwo w wyborach 2023 roku. Mamy takie wrażenie, że Polski Ład to tak naprawdę start kampanii wyborczej, a jego założenia są takie, by utrzymać tych, którzy na was głosowali w 2019 roku. Na nowych wyborców jakoś nie ma widoków, zwłaszcza jeśli będziecie wyciągać ręce po ich pieniądze.

Dla mnie polityka to jest walka o świadomość.

Świadomość też określa byt, nie tylko byt określa świadomość. Wierzę, że po roku czy dwóch, ta myśl, że warto się dzielić, zwłaszcza jeśli chodzi o pieniądze na służbę zdrowia, zakiełkuje również u tych najbogatszych.

A w panu nie kiełkuje myśl, że słabnie pana rola w partii? W czerwcu kongres PiS-u. Czuje pan premier wsparcie od Jarosława Kaczyńskiego?

Czuję ogromne wsparcie od początku, kiedy się poznaliśmy. Najlepszą syntezą przywództwa politycznego jest doświadczenie połączone z wolą polityczną, kompetencjami. I zdolność do operacyjnego przekuwania myśli w czyn. To wszystko prezes w sobie ma.

W ramach tego wsparcia od prezesa PiS wyleciał prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło, dla którego pan był tarczą ochronną. Zrobiono także paskudny materiał w „Wiadomościach” o Pawle Borysie, który odpowiada za tarczę dla przedsiębiorców. To też pański człowiek. Szpila za szpilą jest w pana wbijana.

Rezygnacja pana prezesa Jagiełły, który znakomicie prowadził bank PKO BP, była jego decyzją. Zaś co do nieprawdziwego i pochopnego przedstawienia pewnych przypadków w kontekście Polskiego Funduszu Rozwoju, to faktycznie lepiej na to spuścić zasłonę milczenia.

Nie ma pan premier jednak wrażenia, że jest traktowany przez zakon PC jako ciało obce? Tolerują, bo prezes ciągle popiera, ale nie pomagają.

Powołanie Rady Doradców politycznych potwierdziło mi, jak cenne są rozmowy z osobami doświadczonymi w polityce. Rady, które tam dostaję, przekuwam w czyn, pomogły też przy budowie Polskiego Ładu.

Jacek Sasin nie poradził panu jednak rok temu, żeby pan niczego nie podpisywał przy okazji wyborów kopertowych. I to w pana kierunku poszła strzała prezesa NIK Mariana Banasia. Boi się pan, że trafi za kratki? W końcu przepuścił pan niepotrzebnie ponad 70 milionów.

Nie ma we mnie ani ziarenka niepokoju związanego z tym, o co państwo pytają. Zorganizowanie wyborów było obowiązkiem władz. Brak ich zorganizowania mógłby prowadzić wręcz do anarchii.

Zrobiłem to, co w tym czasie należało zrobić, odpowiadając zresztą na obstrukcję części samorządowców.

Termin wyborów prezydenckich wynika z konstytucji i naszej konstytucji wówczas w ten sposób broniłem.

Na ile potrzeba skontrolowania wyborów majowych przez prezesa Banasia wynika, pana zdaniem, z jego charakteru i zadziorności kontrolerskiej, a na ile z sytuacji, w której się znajduje?

Pan prezes Banaś ma zadziorność w charakterze, wiążącą się również z jego wspaniałym życiorysem w czasach „Solidarności”.

A pana polityczny patron Jarosław Kaczyński nie jest bezpodstawnie na swoim stanowisku? Co z ustawą o działach administracji rządowej?

Nie jest to ustawa pierwszorzędna na tym etapie naszej pracy, ale będziemy ją wkrótce procedowali w Sejmie.

Natomiast od zawsze na waszych sztandarach jest reforma sądownictwa. Pan premier zgadza się z Ryszardem Terleckim, który mówi, że reforma wymiaru sprawiedliwości się nie udała?

Reforma sądownictwa jest wielkim i wielowątkowym zadaniem. Są elementy, które się powiodły, a są takie, które są jeszcze przed nami. Na przykład losowy wybór sędziów pozbawia prezesów sądów możliwości dowolnego przekazywania poszczególnych spraw sędziom. W ewidentny sposób zwiększa obiektywność sędziów i wyroków sądowych.

Jednak cały czas polski wymiar sprawiedliwości jest nieefektywny, niezelektronizowany, niezinformatyzowany. Procesy sądowe ślimaczą się a wiele wyroków podejmowanych jest contra legem.

Jest tu jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Warto rozmawiać z ludźmi z tego środowiska, którzy mają dobre pomysły i dobrą wolę do reformy. Pamiętajmy jednak też, że jest grono osób, które celowo opóźnia potrzebne zmiany.

Bo za dużo jest polityki w reformie sądownictwa, a za mało działań, które by na przykład spowodowały, że kolejne rozprawy wchodziłyby na wokandę co kilka tygodni, a nie co kilka miesięcy. Tymczasem postępowania sądowe się wydłużają.

Potrzebujemy więcej konkretnych operacyjnych działań usprawniających funkcjonowanie sądów. Chcemy sprawiedliwych, wolnych sądów!

Skoro o sądach i zmianach w bankowości rozmawiamy, to chcemy zapytać: czy będą ugody dla frankowiczów?

Myślę, że dialog między Komisją Nadzoru Finansowego, NBP, Ministerstwem Finansów i bankami komercyjnymi zmierza w tym kierunku. Wyrok Sądu Najwyższego może te podmioty do tego skłonić.

A co pana zdaniem skłoniło Marka Suskiego do powiedzenia, że jest przeciwny potępianiu rodzin polityków pracujących w spółkach skarbu państwa. Co pan premier myśli w tej sprawie?

Jestem przeciwny automatyzmowi myślowemu, że mąż czy żona polityka nie mogą pracować w spółce skarbu państwa, zwłaszcza jeśli takie zarzuty kieruję się do osób, które od dawna tam pracowały. O tym kto i gdzie pracuje powinny decydować kompetencje.

Jednak opinię publiczną bulwersują kolejne historie rodzin polityków PiS zatrudnionych w spółkach skarbu państwa. Nie ma pan poczucia, że za dużo tych historii?

Nie mam poczucia, żebyśmy byli gorsi od innych. Staramy się unikać nadużyć tego typu. Powtórzę: tu powinny decydować kompetencje.

Czytaj też:
Kosiniak-Kamysz o Czarzastym: Nas ochrzaniał, a sam został ograny przez Kaczyńskiego

A co będzie jeśli nie wygracie wyborów w 2023 roku? Zostanie pan w polityce? A może żałuje pan, że zostawił bankowość?

Jeśli wyborcy pozwolą, to w 2023 roku Polski Ład doprowadzi nas do zwycięstwa. Jeśli będzie inna decyzja wyborców, chcę zostać w polityce i walczyć. Przejście do polityki wiązało się z moją drogą życiową. Moja działalność w latach „Solidarności” zmierzała do odzyskania niepodległości budowy sprawiedliwego państwa.

Późniejsze doświadczenie jako prezesa dużego banku, znajomości rynków finansowych i gospodarki realnej, bardzo mi się przydaje i chcę, żeby się przydawało dłużej. Nigdzie się nie wybieram.

Pan się nie wybiera, ale łaska pańska prezesa na pstrym koniu jeździ. Przekonała się o tym boleśnie premier Beata Szydło. Teraz w kuluarach politycznych mówi się, że Jarosław Kaczyński daje panu rok na wyprowadzenie kraju z kryzysu Polskim Ładem. Ale jak się nie uda to będzie zmiana premiera. Czuje pan niepewność na stanowisku?

Zawsze jestem do dyspozycji kierownictwa politycznego.

Na razie pewnie prezes zadowolony, bo ograliście opozycję Polskim Ładem.

Nie patrzę na to w ten sposób. Liczę na poparcie dla naszych projektów ze strony Lewicy, PSL-u i może czasami też Platformy Obywatelskiej.

Czyli można paktować z każdym?

Święty Prokop nawet diabłem orał pole.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZa 2 lata tunel w Łańcucie
Następny artykułChińskie śmigłowce ćwiczyły atak ze wsparciem dronów