Po połączeniu sił z marką General Motors (Cadillac), Michael Andretti spodziewał się, że będzie bliżej wejścia do F1, ale wizja wejścia do stawki cały czas pozostaje odległa dla amerykańskiej firmy.
Andretti angażował się również w walkę o władzę między FIA a F1, ale Stefano Domenicali, dyrektor generalny F1, zadeklarował już, że nie podejmie decyzji sprzecznej z interesami stawki.
Juan Pablo Montoya jest w wyjątkowej sytuacji, ponieważ bardzo dobrze zna zarówno europejskie, jak i amerykańskie warunki sportów motorowych. 47-letni zawodnik nie widzi dużych szans, aby Andretti dołączył do stawki F1 jako 11. zespół.
– Byłoby miło zobaczyć ich na starcie, ale nie sądzę, żeby były na to duże szanse, chyba że kupią inny zespół. Bardzo trudno jest mu przekonać kogokolwiek, że sport byłby lepszy z nimi w stawce. Jeśli Formuła 1 była dla niego naprawdę ważna, mogliby wykupić na przykład Alpine. Powinni pójść za przykładem Audi. Powiedzmy, że kupują 30-40% udziałów w Alpine, a następnie za kilka lat kupują resztę, aby stać się właścicielami zespołu. W przeciwnym razie nie sądzę, żeby im się udało – powiedział Montoya w wywiadzie z Motorsport.com.
– Oczywiście Cadillac to także znana marka, ale tylko w Stanach Zjednoczonych, a nie w Europie. Tak samo nie sądzę, aby nazwisko Andretti było dobrze znane w Europie. Kilka lat temu w F1 rozszerzono stawkę i to w ogóle nie zadziałało, ponieważ zespoły nie miały pieniędzy na przetrwanie. Jeśli naprawdę jest tak wielu zwolenników Andrettich, dlaczego nie kupią drużyny? – pyta Kolumbijczyk.
Według Montoyi, F1 nie zmieni składu stawki, dopóki zespoły nie uzyskają odpowiedzi na pytanie, dlaczego warto wprowadzić Andrettiego i General Motors do sportu. Jednocześnie zespoły ze środka stawki mogą wyraźnie ucierpieć z powodu braku należytej ekspozycji w ramach transmisji wyścigu.
– Podczas wyścigu połowa stawki nawet nie pojawia się na ekranie. Ekspozycja McLarena, Alpine czy Astona Martina spadłyby natychmiast. Nie będą mieli wystarczająco dużo czasu na antenie, ponieważ nie wygrywają wyścigów. Sponsor nie zapłaciłby tego samego za 10% mniej czasu ekranowego – argumentuje Montoya.
Zdaniem Kolumbijczyka nie jest też argumentem, że jeszcze więcej młodych kierowców miałoby w ten sposób szansę na znalezienie miejsca w F1, bo zespoły wciąż są niezadowolone, gdy muszą oddać bolidy juniorom podczas wolnych treningów. Zamiast tego były kierowca F1 wskazuje na możliwość zaangażowania trzeciego samochodu.
– Myślę, że możesz zmusić ekipy do korzystania z trzeciego samochodu w połowie wyścigów. Możesz stworzyć sytuację, w której w każdym tygodniu jeżdżą 22 bolidy. Obliczasz to w taki sposób, że zespół musi odbyć dwa wyścigi rocznie z młodym kierowcą. Wybierasz kierowcę na początku roku, a ten zawodnik musi wystartować w dwóch wyścigach rocznie. W ten sposób dajesz młodym chłopakom szansę na rozwój, doświadczanie wyścigów i naukę – twierdzi Kolumbijczyk.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS