A A+ A++

Jaka była rola rosyjskiej kultury w budowaniu putinizmu?

– Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo rosyjska kultura to ogromny i różnorodny obszar. Na pewno nie jest całkowicie niewinna, bez wątpienia przyłożyła do tego cegiełkę – zarówna kultura dawna, bo prócz treści humanistycznych czy wolnościowych niesie również te imperialne, jak i współczesna. Są ludzie kultury, którzy od początku sprzeciwiali się polityce Putina a teraz krytykują wojnę w Ukrainie, ale znajdziemy też takich, którzy wojnę popierają.

Pytam, bo minister kultury Piotr Gliński powiada, że „kultura rosyjska powinna zniknąć z przestrzeni publicznej do czasu zakończenia wojny”. To dobre podejście do problemu?

– To złe i nieodpowiedzialne podejście, bo rosyjskie władze tylko czekają na takie hasła, by wykorzystać je w celach propagandowych. Widziałem w internecie zdjęcia z rosyjskich miast, gdzie pojawiają się bilbordy, na których napisano np: „W niektórych krajach postanowili, że muzyka Szostakowicza nie będzie już odgrywana. My natomiast sądzimy, że muzyka Vivaldiego jest zawsze piękna” albo „W Europie dramaty Czechowa nie są już wystawiane [co notabene nie jest prawdą], ale my nadal cenimy Szekspira”. Na jednym z kanałów rosyjskiej telewizji przyglądałem się debacie reżimowych filozofów i myślicieli, którzy mówili, że podczas II wojny światowej Rosjanie nie wyrzekli się Bacha czy Beethovena, a Zachód zachowuje się teraz inaczej. Rosyjska propaganda udowadnia w ten sposób, że my, ludzie Zachodu jesteśmy rusofobami i że sankcje nie są odpowiedzią na agresję czy poczynania Putina, ale chodzi o napiętnowanie Rosji. Opowiadanie, że rosyjska kultura powinna zniknąć z przestrzeni publicznej jest przeciwskuteczne, złe i krótkowzroczne. Stanowi bowiem najlepsze paliwo dla rosyjskiej propagandy. Im więcej takich deklaracji, tym mocniej Rosjanie będą to rozdmuchiwać na użytek wewnętrzny.

Poza tym trzeba pamiętać, że tacy klasycy jak Czechow, Szostakowicz czy wielu innych rosyjskich twórców bardzo często otwarcie występowali przeciwko imperialnej tradycji i piętnowali to, co w Rosji było złe. Jeśli zaś chodzi o współczesną kulturę, to trzeba oceniać każdego twórcę z osobna.

Czy wymazanie rosyjskiej kultury – muzyki, literatury czy kina – jest w ogóle możliwe? To byłaby lobotomia części światowego dziedzictwa kultury.

– To byłby absurd. Rzeczywiście lobotomia i to trudna to wykonania. Jak mielibyśmy to zrobić? Przestrzeń publiczna to także biblioteki. Czy mamy wyrzucić z polskich bibliotek wszystkie książki rosyjskich pisarzy – Bułhakowa, Gogola, Czechowa?

Minister Glinski mówi, że w domowym zaciszu możemy sobie czytać tych autorów, byle nie epatować.

– Powtarzam, na takie absurdy rosyjska władza tylko czeka, bo zależy jej na tym, by pokazać, że jesteśmy barbarzyńcami. Trzeba być stanowczym wobec agresji i zbrodni rosyjskich żołnierzy, ale nie można występować przeciw rosyjskiej kulturze tylko dlatego, że jest rosyjska. Oczywiście nie należy sięgać po utwory w które usprawiedliwiają imperializm, można jednak sięgnąć po dzieła, wobec tego imperializmy krytyczne, zawierające projekt innej, wolnej Rosji – takich też znajdziemy bardzo wiele. W ten sposób rosyjskiej propagandzie wytrącamy broń z ręki, a Rosjanom pokazujemy, że nie jesteśmy rusofobami, lecz sprzeciwiamy się zbrodniczej polityce Putina.

Premierę „Borysa Godunowa” w Wielkiej Operze Narodowej odwołano na znak solidarności z mordowanymi Ukraińcami.

(Długie westchnięcie) – Ale co Musorgski ma wspólnego z Putinem? Słyszałem, że na tej fali skancelowano też koncert muzyki Szostakowicza, w którego programie była symfonia poświęcona Żydom pomordowanym przez hitlerowców w Babim Jarze. Nota bene odbyło się to w tym samym czasie, kiedy Rosjanie zbombardowali Babi Jar.

Na cenzurowanym jest też Puszkin, bo domagał się stłumienia Powstania Listopadowego, a o powstańcach pisał m.in. „Należy ich zdusić, powolność nasza jest męcząca…”. Czy z tego powodu jego wiersze mają zniknąć z listy szkolnych lektur?

– Oczywiście, że nie. Oczywiście, należy pamiętać, że w rosyjskiej kulturze są też przeróżne trucizny. Toksyczne rosyjskie idee imperialne można znaleźć w działach wielu pisarzy, począwszy od Puszkina, skończywszy na Josifie Brodskim, który napisał ów nieszczęsny wiersz o wybijających się na niepodległość Ukraińcach, którego słowa bardzo często się teraz przytacza.

„Na niepodległość Ukrainy” z 1994 r., w którym żegna „orłów, hetmanów, kozaków i policajów” mających zdradzić „wielką Rosję”.

– Tego typu utwory są dowodem na to, że ta trucizna tkwi również w pokładach kultury rosyjskiej, ale to nie znaczy, że mamy ją wyrzucić całą do kosza. Bo przecież z łatwością znajdziemy tam także treści będące lekarstwem na imperializm, szowinizm, zapędy totalitarne. Poza tym w dziedzictwie kulturowym każdego państwa znajdziemy jakieś toksyny… Czytać należy krytycznie – zawsze i wszędzie.

Czytając Szałamowa, Płatonowa, Sołżenicyna czy nawet Jerofiejewa możemy zrozumieć lepiej to, co się teraz w Rosji dzieje.

– A Rosję musimy rozumieć, choćby dlatego, że z nią sąsiadujemy. Cokolwiek by się nie stało, Rosja przecież nie zniknie. Oby przegrała tę wojnę i oby coś tam się zmieniło na lepsze. Obawiam się, że walcząc z Szałamowem, który blisko 20 lat był więźniem stalinowskich łagrów, nie przyspieszymy tych zmian, będziemy kontrskuteczni. To nie ma sensu.

Można zastanowić się nad Dostojewskim, bo on sączył niechęć do kultury zachodniej, do polskości. Z drugiej strony jak tu żyć bez czytania „Braci Karamazow”. Dostojewski stał się częścią kultury masowej.

– Dostojewski jest, owszem, problemem – pisarz prawicowy, kreślący fałszywą wizję Zachodu, uprawiający swoisty szantaż moralny, polegający na tym, jeśli wybieramy cywilizację zachodnią, to stajemy po stronie wartości nieludzkich, wbrew „zdrowej” personalistycznej tradycji rosyjskiej, wywodzącej się z prawosławia. To fałszywa opozycja. Dostojewskiego należy czytać więc także po to, żeby zidentyfikować i wskazać te zatrute rewiry rosyjskiego dziedzictwa. Ale pamiętajmy, że to zarazem wielka literatura, która potrafi się wznieść ponad prostacką ideologię.

Podjąłby się pan sporządzenia listy pięciu książek rosyjskich pisarzy, których lektura pomoże zrozumieć to co się teraz dzieje i szerzej – Rosję?

– To bardzo trudne, bo Rosja ma wiele oblicz, a rosyjska literatura jest szalenie zróżnicowana. Każdy powinien dokonać własnego wyboru. Jeśli chodzi o zrozumienie współczesnej Rosji, można polecić dzieła rosyjskich politologów czy reporterów. Świetną analizę anachronicznego charakteru państwa rosyjskiego zawiera książka Władysława Inoziemcewa „Nienowoczesny kraj”. On już przed wojną to państwo nazywał „faszystowskim”. Warto też polecić błyskotliwy zbiór esejów „Powrót rosyjskiego Lewiatana” Siergieja Miedwiediewa. Albo reportaże Jeleny Kostiuczenko „Przyszło nam tu żyć”.

Jeśli zaś chodzi o literaturę, to z pisarzy współczesnych rozliczających się z ciemną stroną rosyjskiej historii poleciłbym Siergieja Lebiediewa, na czele z jego genialną „Granicą zapomnienia”, mówiącą o nawracającej traumie, pamięci i mechanizmach wyparcia. Z klasyki warto sięgnąć po esej Wasilija Grossmana „Wszystko płynie”, będący wielkim oskarżeniem całej rosyjskiej historii. Albo po książki Swietłany Aleksijewicz. To oczywiście tylko przykłady, bo dobrych, krytycznych książek jest mnóstwo.

Książki, które pomagają zrozumieć Rosję


Książki, które pomagają zrozumieć Rosję

Fot.: Materiały prasowe

Utrzymuje pan pewnie wciąż kontakty ze znajomymi z Rosji. Jaki nastrój panuje w tamtejszych elitach? Czy to, co do nas dociera, ten nasilający się „raszyzm” to pełen obraz? Skąd tak duże poparcie dla wojny?

– Ze zgrozą obserwuję to, co na mediach społecznościowych wypisuje pewna część moich rosyjskich znajomych. Również niektórzy intelektualiści czy filozofowie mocno zaangażowali się w tę wojnę, zaczęli ją interpretować w wymiarze filozoficznym jako… „duchowe odrodzenie” Rosji oraz zbliżający się upadek Zachodu. Rosja powinna stać się liderem nowej „post-liberalnej cywilizacji” i poprowadzić ludzkość ku świetlanej przyszłości… Próbowałem z niektórymi dyskutować, ale bezskutecznie. Zresztą nie byłem w tym odosobniony, bo owymi z „filozofami” debatują w mediach społecznościowych też światli i trzeźwi Rosjanie. Niestety spieranie się z nimi to jak walenie głową w ścianę, w beton, wpadanie w czarną dziurę. Apologeci wojny są bowiem tak mocno przywiązani do swoich poglądów, że nie można się do nich przebić z jakąkolwiek inną myślą. Opowiadanie o tym, że agresja na Ukrainę doprowadzi do odrodzenia Rosji czy nawet świata to istne szaleństwo, ale oni w to naprawdę wierzą!

Przerażające jest to semantyczne odwrócenie kluczowych pojęć: wojna nazywana jest zaprowadzaniem pokoju, zło – dobrem, zniewolenie – wyzwoleniem, itd. To jest świat na opak, odwrócony do góry nogami. Uciekając się do pojęć religijnych można w tym widzieć satanizm, triumf zła. Nieprawdy, zafałszowań czy kłamstw historycznych i ideologicznych jest w Rosji tak dużo, że tworzą one całą sieć – swoistą koncepcję intelektualną. Masowa propaganda zarazem ją tka, jak i bazuje na niej. To wszystko bardzo trudno zdekonstruować. Oczyszczenie świadomości społecznej z tego wymagałoby ogromnej pracy, którą musieliby wykonać sami Rosjanie. Żeby tak się stało, musiałaby się zmienić nie tylko władza, ale system edukacji, społeczeństwo. Wszystko to zajęłoby lata, dziesiątki lat.

A Rosja musiałaby być wcześniej pokonana, rzucona na kolana tak jak Niemcy w 1945 roku.

– Pewnie tak, a wydaje mi się, że Rosjanie tak spektakularnej klęski nie doznają, choćby dlatego, że nie są osamotnieni w świecie. Wspierają ich Chiny, mamy też Indie, które Rosji nie potępiają, a w tych obu krajach mieszkają ponad trzy miliardy ludzi. Myślę, że jeśli nawet na fali jakiejś odwilży w Rosji dojdzie do próby rozliczenia zbrodni w Ukrainie, to zadziała mechanizm wyparcia. To widać już na przykładzie reakcji na zdjęcia dokumentujące masakrę ludności cywilnej w Buczy. Już po ich ujawnieniu grupa wspomnianych filozofów z Moskwy wzięła udział w debacie o rosyjskiej idei narodowej. Mówili, że takie dyskusje są teraz szczególnie ważne, bo Rosja zerwała więzi z Zachodem. Wiele mówiono podczas niej o rosyjskim personalizmie zakorzeniając go w prawosławiu. Personalizm jak wiadomo polega na poszanowaniu jednostki, na poszanowaniu drugiego człowieka. I właśnie te ideały etyczne miałby rozprzestrzeniać rosyjski imperializm, o to rzekomo toczy się bój w Ukrainie. Jak pogodzić ów personalizm z krążącymi po internecie zdjęciami rosyjskich zbrodni, masowych grobów, ciał pomordowanych leżących na ulicy? Przecież to jest totalne wyparcie! W dzisiejszej Rosji trudno odróżnić prawdę od fałszu. Skala zafałszowań bywa niekiedy potworna, monstrualna.

Czy dziś można być rusofilem? Czy to wypada?

(Głębokie westchnienie) – Trudno dziś być rusofilem. Alergiczna reakcja na rosyjską kulturę jest po części zrozumiała – w końcu jest to pewnego rodzaju odreagowanie. To jednak trzeba kontrolować. Cancelowanie całej rosyjskiej kultury prowadzi donikąd – z nienawiści nigdy nie wyjdzie nic dobrego. Jesteśmy skazani na to, by dalej próbować zrozumieć Rosję. Rozumieć także po to, by móc nawiązać dialog z Rosjanami, oczywiście nie w tej chwili, ale kiedy będzie to możliwe. Musimy być gotowi na moment, w którym Putin opuści ten świat i być może Rosja wtedy się odmieni. Być może na lepsze. Nie wyprowadzimy się przecież na księżyc, a Rosja nie zniknie z mapy świata.

Michał Milczarek (ur. 1981) – pisarz, podróżnik, adiunkt w Instytucie Filologii Wschodniosłowiańskiej UJ. Autor książek na temat myśli rosyjskiej „Z martwych was wskrzesimy. Filozofia Nikołaja Fiodorowa” oraz „Drzewo życia. Fenomen Wasilija Rozanowa”. W Rosji spędził łącznie trzy lata, przejechał Syberię. Pasł owce w Kałmucji i renifery na Uralu Polarnym. Część swych doświadczeń opisał w reporterskiej książce „Donikąd”

Czytaj też: https://www.newsweek.pl/swiat/wojna-w-ukrainie-wiktor-szenderowicz-przekonanie-o-wyzszosci-rosji-to-swego-rodzaju/tehw91w

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSkarpetki to nie tylko symbol
Następny artykułTomek zawsze był przeciwny zwiększaniu finansowania wojska. „Widzę, że to było głupie podejście”