Dowódca „San José” bardzo nie chciał wypływać z bezpiecznego portu w Portobelo (dzisiejsza Panama). José Fernández de Santillán doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że na skarby, które przewozi, polują Brytyjczycy, którzy dysponowali na Morzu Karaibskim pokaźnymi siłami. De Santillán nie miał jednak wyboru, ponieważ wielkimi krokami zbliżał się sezon huraganów i czekająca na niego w Hawanie eskorta atlantycka nie mogła dłużej czekać i musiała jak najszybciej wyruszyć do Hiszpanii. 28 maja 1708 r. „San José” wypłynął więc z Portobelo w kierunku Cartageny – miasta portowego znajdującej się na terenie Nowego Królestwa Granady (dzisiejsza Kolumbia). W Europie trwała właśnie wojna o sukcesję hiszpańską. Brytyjczycy koniecznie chcieli odciąć swoich przeciwników od bogactw, które sprowadzali oni z Nowego Świata. Skarby przewożone przez okręty de Santillána w niebagatelny sposób podreperowałyby budżet jednej ze stron tego konfliktu…
W hiszpańskim konwoju płynęło w sumie 18 jednostek, w tym trzy potężne i bardzo nowoczesne galeony. Obok uzbrojonego w 64 działa „San José” płynął bliźniaczy „San Joaquín”. Trzeci galeon, „Santa Cruz”, miał na pokładzie 44 działa. 8 czerwca Hiszpanie wpadli w zasadzkę niedaleko Cartageny. Cztery brytyjskie okręty pod dowództwem Charlesa Wagera dysponowały jeszcze większą siłą ognia, swoje robił też element zaskoczenia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS