A A+ A++

W miniony weekend mieszkańcy Milowic postanowili posprzątać w swojej dzielnicy. Za cel obrali sobie uprzątnięcie trasy pieszo-rowerowej poprowadzonej dawnym nasypem kolejowym między Kaletami a Betonami.

W akcji wziął również udział radny Wojciech Nitwinko. – Po dotarciu na miejsce zauważyłem, że Miejski Zakład Usług Komunalnych przygotował duży kontener, w którym sprzątający mieli umieścić worki ze śmieciami. Pomyślałem, że tak duży kontener to przesada… No to po kilku godzinach pracy przekonałem się, jak bardzo się myliłem – mówi radny.

Kontener wypełniony śmieciami zebranymi przez mieszkańców Milowic w Sosnowcu arch. Wojciecha Nitwinko

Kontener wypełnił się po brzegi. – To smutne, że tak wielu mieszkańców traktuje teren wokół nas jak śmietnik. Zatrważająca wręcz ilość małych butelek po alkoholu, czyli małpek. Do tego opakowania po jedzeniu i kolejne – plastikowe już – butelki. To była drobnica, ale w krzakach bez trudu można było natknąć się na większe egzemplarze. Meble, zużyte opony, jakieś szmaty… Smutne jest to, że śmiecą osoby, które po sąsiedzku mieszkają lub mają garaże. Obok nasypu znaleźliśmy papę zerwaną z dachu garażu. Bez trudu udało się też znaleźć garaż, który był świeżo po remoncie dachu… Oczywiście nikt nikogo za rękę nie złapał, ale wnioski nasuwają się same – zawiesza głos radny, który podkreśla, że jest dumny z mieszkańców swojej dzielnicy. – Sami się zorganizowali. Na nikogo nie czekali. W akcji wzięło udział około 50 osób. Rękawiczki zakładały i za worki łapały nawet małe dzieci. Dla nich to była nie tylko zabawa, ale i akcja edukacyjna. Nie wierzę, że taki malec rzuci kiedyś papierek po lodach na ulicę. Fajne jest również to, że gdy się rozchodziliśmy do domów, to padły słowa, że jeszcze się spotkamy i takie wspólnie sprzątanie powtórzymy – mówi Wojciech Nitwinko.

Koszty usuwania dzikich wysypisk w Sosnowcu są olbrzymie

Radny po wszystkim postanowił sprawdzić, ile kosztuje miasto usuwanie dzikich wysypisk śmieci. – Gdy otrzymałem te dane, to aż złapałem się za głowę. W minionym roku wydano na ten cel 782 tysiące złotych. Obecnie jest jeszcze gorzej. W pierwszym kwartale 2021 r. MZUK przeznaczył na usuwanie dzikich wysypisk 193 tysiące złotych – informuje radny.

Zaśmieconych przestrzeni wokół nie brakuje w żadnej dzielnicy Sosnowca. – Kwoty o których mówimy dotyczą sprzątania tylko na terenach, które należą do gminy. A ile śmieci znajduje się na prywatnych działkach? Tak bardzo dotykają nas kolejne podwyżki opłaty za odbiór śmieci. Tymczasem ta rośnie także dlatego, że miasto ponosi coraz większe koszty związanie z usuwaniem dzikich wysypisk śmieci. Te pieniądze mogłoby zostać w naszych kieszeniach – podkreśla Wojciech Nitwinko.

Wysypisko śmieci przy ul. Wiązowej w Sosnowcu (zdjęcie archiwalne)Wysypisko śmieci przy ul. Wiązowej w Sosnowcu (zdjęcie archiwalne) Agnieszka Stefaniak-Zubko

Wzdłuż ścieżki, którą sprzątali mieszkańcy Milowic, nie ma koszy na śmieci. Może to jest przyczyna – także w innych dzielnicach i miejscach Sosnowca – że śmieci lądują pod naszymi nogami? – To byłoby zbyt proste. Oczywiście, że może zdarzyć się tak, że ktoś skończy jeść czy pić w miejscu, gdzie nie ma kosza. W takiej sytuacji mądry człowiek chowa papierek do kieszeni i wyrzuca go wtedy, kiedy jest taka możliwość. Oczywiście możemy nastawiać więcej koszy. Koszt jednego dużego, betonowego kosza to około tysiąca złotych. Trzeba też pamiętać, że potem trzeba go cyklicznie opróżniać. Zapłacić osobie, która się tym zajmie. A na koniec i tak pewnie znajdzie się taki, który naśmieci tuż obok… – kończy radny.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSuzuki i Tesla z gigantycznym wzrostem sprzedaży
Następny artykuł5 'nowych' Herculesów dla Polski. Pierwszy jeszcze w tym roku [KOMENTARZ]