A A+ A++

„Odwołujemy próbę generalną. Dziś wieczorem w całej Hiszpanii wybuchło powstanie wojskowe. Zarówno koncert, jak i olimpiada zostały zawieszone. Nie wiem, kiedy znów się zobaczymy, więc zanim się rozejdziemy, zagrajmy jeszcze raz tę symfonię” – mówił do zdezorientowanych muzyków kataloński kompozytor i dyrygent Pau Casals.

Był 18 lipca 1936 r., właśnie zaczynała się hiszpańska wojna domowa, która przez następne trzy lata miała pochłonąć kilkaset tysięcy ofiar. Barcelona szykowała się natomiast do Olimpiady Ludowej. Do Katalonii przyjechało 6 tysięcy sportowców z 22 krajów. Podczas ceremonii otwarcia organizatorzy chcieli pokazać wkład Katalończyków w światową kulturę, częścią wieczoru miał być przemarsz reprezentacji na 60-tysięcznym Estadio Olímpico de Montjuïc. Słowa hymnu olimpiady napisał kataloński poeta Josep Maria de Sagarra, muzykę skomponował austriacki Żyd Hanns Eisler, który zdołał uciec z III Rzeszy.

Olimpiada Ludowa powstała w kontrze do organizowanych latem 1936 r. przez nazistów igrzysk w Berlinie. Do Barcelony zostali zaproszeni wszyscy bez względu na rasę, wyznanie i pochodzenie. Także, a może przede wszystkim ci, którzy nie mogliby wystąpić na berlińskich igrzyskach.

Casalas wraz z muzykami pracował nad IX symfonią Beethovena. Zanim orkiestra się rozeszła, zagrała jeszcze raz szykowaną na ceremonię otwarcia „Odę do radości”.

Czytaj więcej: „Jestem tak szybki, że gdy gaszę światło, jestem w łóżku, zanim zapada ciemność”. Jak Ali podbił Zair i pobił Foremana

Dlaczego Barcelona przegrała

„Delegaci, którzy głosowali na Berlin, argumentowali, że chcieli poprzeć demokratyczny niemiecki rząd, który wraz z nadejściem trudnych gospodarczo czasów po krachu na amerykańskiej giełdzie w 1929 r. został zaatakowany przez lewicowych i prawicowych ekstremistów” – pisze historyk David Clay Large.

Z dzisiejszej perspektywy wygląda to tak, jakby gospodarza igrzysk w 1936 r. wybrała historia. I to nie jest próba tłumaczenia bonzów z Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) – koniec końców to oni odpowiadają za to, że nad stadionem w Berlinie obok siebie łopotały flagi olimpijska i III Rzeszy. Ale w 1931 r. Reichstag jeszcze nie płonął, Dachau było jednym z wielu bawarskich miasteczek, nie zanosiło się na Noc Długich Noży. Owszem, w Republice Weimarskiej działo się już źle. W wyborach w 1930 r. drugie miejsce zajęło NSDAP, a trzecie – Komunistyczna Partia Niemiec. Wygrało jednak SPD, kanclerzem został Heinrich Brüning z partii Centrum. Berlin nie był może kandydaturą idealną, ale po pierwsze: miał już organizować igrzyska w 1916 r., po drugie: trudno było uznać konkurencyjne kandydatury za bezpieczniejsze.

Stadion w Barcelonie, widokze wzgórza Montjuïc, 1936 r.


Stadion w Barcelonie, widokze wzgórza Montjuïc, 1936 r.

Fot.: SCHERL/SZ-PHOTO / Forum

Po Włoszech maszerowały już wówczas Czarne Koszule, w wyborach startowała tylko Narodowa Partia Faszystowska (PNF), Benito Mussolini sprawował dyktatorską władzę. MKOl nie chciał ryzykować, Rzym wycofał się jeszcze przed głosowaniem.

W Hiszpanii natomiast działa się historia. Kilka dni przed zaplanowanym na kwiecień 1931 r. kongresem MKOl w Katalonii (tam miał się odbyć wybór gospodarza igrzysk w 1936 r.) monarchiści ponieśli klęskę w wyborach samorządowych. Król Alfons XIII wyjechał z kraju, w Madrycie powstała II Republika Hiszpańska, w Barcelonie nacjonaliści powoływali Republikę Katalońską. W sumie z 64 delegatów MKOl do Hiszpanii dotarło tylko 19. Przy braku kworum władze MKOl zdecydowały, że gospodarza igrzysk wybiorą w głosowaniu korespondencyjnym.

W kolejnych tygodniach w Hiszpanii polała się krew. Kościół jeszcze nie zrozumiał, że sojusz tronu z ołtarzem właśnie się kończył. Gdy w maju prymas Pedro Segura y Sáenz napisał list, w którym wzdychał do monarchii, wybuchły antyklerykalne demonstracje. Spalonych zostało ponad 100 kościołów i klasztorów.

Dowodów na to, że sytuacja wewnętrzna w Hiszpanii wpłynęła na głosujących, nie ma, ale Berlin wygrał zdecydowanie – 43:16 (sześciu głosujących uznało, że żadne miasto się nie nadaje).

„Dwulecie reform” i „czarne dwulecie”

Republika powstała w czasie wielkiego kryzysu, a więc powszechnej biedy, co już bardzo komplikowało sytuację, bo skala napięć społecznych była zwielokrotniona, a jednocześnie wszyscy żyli wspomnieniami rewolucji komunistycznej w Rosji, która podzieliła mieszkańców Europy na dwie kategorie: robotników, którzy czekali na przewrót z wielką nadzieją, oraz klasy średnie i wyższe, patrzące na Sowiety z przerażeniem. Spodziewali się upadku społeczeństwa i własnej eksterminacji – mówił „Newsweekowi Historia” Anthony Beevor, autor książki „Walka o Hiszpanię 1936-1939. Pierwsze starcie totalitaryzmów”.

Kilka tygodni po upadku monarchii w 1931 r. wybory do Kortezów (czyli parlamentu republiki) zdecydowanie wygrały partie republikańskie i lewicowe. Kolejne dwa lata to czas zmian, przerywanych przez obrońców starego porządku.

Kluczowym politykiem na początku istnienia II Republiki był Manuel Azaña, antyklerykalny intelektualista, uważający Kościół za przeszkodę w demokratyzacji i rozwoju kraju. Jako minister wojny przeprowadził reformę rozdętej armii – zamknął m.in. Generalną Akademię Wojskową w Saragossie, kierowaną przez gen. Francisco Franco, o 18 tys. ludzi (zostało 8 tys.) zmniejszył liczbę oficerów, oferując im utrzymanie dotychczasowych pensji w zamian za przejście na przyśpieszoną emeryturę.

Igrzyska były propagowana na różne sposoby. Na zdjęciu punkt informacyjny, lipiec 1936 r.


Igrzyska były propagowana na różne sposoby. Na zdjęciu punkt informacyjny, lipiec 1936 r.

Fot.: JUAN GUZMAN/EFE / PAP

Po kilku miesiącach Azaña został premierem i miał fundamentalny wpływ na kształt nowej konstytucji. Przyznawała ona prawa wyborcze kobietom, likwidowała przywileje klasowe, ale nade wszystko zapewniała rozdział Kościoła od państwa, pozbawiała kler przywilejów i wyprowadzała religię ze szkół. – Hiszpania przestała być katolicka – ogłosił Azaña jeszcze podczas prac nad ustawą zasadniczą. W czasie jego rządów uchwalona została także reforma rolna oraz przyznano autonomię Katalonii.

O stabilizacji nie było jednak mowy. Już w sierpniu 1932 r. tęskniący za monarchią i sprzeciwiający się reformie wojska generał José Sanjurjo zorganizował zamach stanu (upadł po 24 godzinach). Na fali niezadowolenia i na bazie sukcesu NSDAP oraz PNF powstała faszystowska Junta Ofensywy Narodowo-Syndykalistycznej (później połączyła się z Falangą). W kraju regularnie odbywały się strajki, protesty organizowali anarchiści. W styczniu 1933 r. w trakcie tłumienia protestów w kadyksańskiej wiosce Casas Viejas zginęło 26 osób, za co polityczna odpowiedzialność spadła na Azañę.

A że jeszcze siły republikańskie się podzieliły, to jesienią 1933 r. najwięcej głosów w wyborach zebrała konserwatywna i klerykalna CEDA (Hiszpańska Konfederacja Prawicy Autonomicznej), kierowana przez José Maríę Gila-Roblesa. Wkrótce do kraju wrócił José Calvo Sotelo, minister finansów z czasów dyktatury Primo de Rivery, i szybko został jednym z liderów prawicy. Po „dwuleciu reform” zaczęło się „czarne dwulecie”.

Początkowo CEDA nie brała udziału w formowaniu rządu, ale od niej zależał parlamentarny byt gabinetu centrowego Alejandro Lerrouxa. Prawica chciała cofnąć zegar – naciskała na zlikwidowanie zmian wprowadzonych przez poprzedników. Reforma rolna została wstrzymana, prawo gwarantujące robotnikom rolnym taką samą ochronę jak zatrudnionym w przemyśle – wycofane.

W tym czasie pokonani w wyborach Socjaliści, kierowani przez Francisco Largo Caballero (nazywanego hiszpańskim Leninem), coraz bardziej się radykalizowali, skupiali się na działalności poza parlamentem. Powołali komitet rewolucyjny mimo ostrzeżeń przed stosowaniem przemocy – m.in. José Ortegi y Gasseta – de facto szykowali się na wojnę domową.

Do przesilenia doszło, gdy Lerroux stworzył rząd z trzema ministrami z CEDA w składzie. Obawiająca się rządów faszystów lewica odpowiedziała strajkami, które najbardziej dramatyczny przebieg miały w Asturii. Jesienią 1934 r. w położonej nad Zatoką Baskijską prowincji zaprotestowali górnicy. Buntownicy zdobyli Oviedo, po drodze paląc kościoły, mordując księży i bogaczy. Powstanie brutalnie stłumili żołnierze dowodzeni m.in. przez generała Franco. Na robotników ruszyły oddziały hiszpańskiej Legii Cudzoziemskiej oraz marokańskich żołnierzy służących pod hiszpańską flagą. To nie była interwencja wojskowa, żołnierze traktowali Asturię jak wrogie terytorium, gwałcąc, łupiąc i przeprowadzając publiczne egzekucje. Rewolucja kosztowała życie co najmniej 1,3 tys. ludzi (w większości powstańców), kilkadziesiąt tysięcy robotników straciło pracę albo wylądowało w więzieniu, a obie strony widziały już w sobie wyłącznie wrogów. „Co trzeźwiej myślący lewicowcy dostrzegali, że powstanie było straszliwą klęską. Jednakże dla bojowników, a w szczególności dla Larga Caballera, miało toksyczny posmak rewolucji. Dla prawicy natomiast stanowiło dowód – zgodnie z argumentacją Calva Sotela – że armia to podstawa państwa, jedyny gwarant niedopuszczenia do rewolucyjnych zmian. Przede wszystkim jednak powstanie było głębokim szokiem dla narodu jako całości i śmiertelnym niemal ciosem dla demokracji w Hiszpanii” – pisze Beevor.

Barcelońskie „igrzyska komunistów”

„W krajach faszystowskich, takich jak Niemcy i Włochy, sport jest nadużywany do celów militarnych. Faszyzm niszczy ducha sportu, zamieniając postępowy ruch na rzecz pokoju i braterstwa między narodami w trybik w machinie wojennej” – to fragment manifestu opublikowanego wiosną 1936 r. przez komitet organizacyjny Olimpiady Ludowej. Mniej więcej w tym samym czasie Avery Brundage, jeden z najpotężniejszych postaci ruchu olimpijskiego i główny apologeta zawodów w Berlinie, nazwał barcelońskie zawody „igrzyskami komunistów”.

Zanim do tego momentu doszło, 16 lutego wybory wygrał Front Ludowy, czyli lewicowa koalicja skupiająca socjalistów, komunistów, republikanów, anarchistów i katalońskich nacjonalistów.

Po wyborach w kraju zawrzało. Zwolennicy Lewicy wylegli na ulice, domagali się wypuszczenia więźniów zamkniętych za poprzednich władz. Pokonana w wyborach Falanga (zebrała ledwie 46 tys. głosów) zbroiła się, szykując na konfrontację. Jeszcze wiosną zorganizowała nieudany zamach na Larga Caballera, po kolejnych atakach terrorystycznych aresztowany został lider Falangi José Antonio Primo de Rivera (syn Miguela). W tym samym czasie bojówki organizowały również radykalne organizacje komunistyczne. Largo Caballero publicznie mówił, że „rewolucja może dokonać się tylko na drodze przemocy”.

W takiej atmosferze władze zabrały się za organizację Olimpiady Ludowej. Po trosze ta impreza była pozostałością po klęsce ruchu namawiającego do bojkotu igrzysk w Berlinie. Mimo presji organizacji żydowskich Amerykanie autoryzowali bowiem zawody szykowane przez Hitlera, w innych krajach sprzeciw okazał się zbyt słaby.

Na plakatach reklamujących Olimpiadę Ludową – autorem był mieszkający w Katalonii niemiecki Żyd Fritz Lewy – widać białych, czarnych, Azjatów


Na plakatach reklamujących Olimpiadę Ludową – autorem był mieszkający w Katalonii niemiecki Żyd Fritz Lewy – widać białych, czarnych, Azjatów

Fot.: CPA MEDIA PTE LTD/ALAMY STOCK PHOTO / Be&w

Hiszpańskie władze oficjalnie dopiero w czerwcu ogłosiły, że nie wyślą reprezentacji do Niemiec, ale już w kwietniu zaczęły szykować imprezę alternatywną. Zorganizowały wówczas Puchar Thälmanna, na który składały się zawody w lekkoatletyce, piłce nożnej, pływaniu itd. Trochę była to próba generalna przed właściwymi zawodami, trochę zbiórka pieniędzy, a trochę manifest – Ernst Thälmann był przewodniczącym Komunistycznej Partii Niemiec, który został aresztowany po dojściu Hitlera do władzy (zastrzelono go w 1944 r. w Buchenwaldzie).

Olimpiada Ludowa – jak każde wielkie zawody sportowe – miała również cel polityczny. Nie dzieliła go jednak z organizowanymi już wcześniej przez Socjalistów Olimpiadami Robotniczymi czy komunistycznymi spartakiadami. Spoiwem imprezy w Barcelonie był sprzeciw przeciwko faszyzmowi.

Na plakatach reklamujących Olimpiadę Ludową – autorem był mieszkający w Katalonii niemiecki Żyd Fritz Lewy – widać białych, czarnych, Azjatów. Zaproszone na zawody zostały nie tylko reprezentacje Kraju Basków, Andaluzji, Galicji, Alzacji, ale też Maroka (wówczas będącego pod kontrolą Hiszpanii) i Algierii (wciąż kolonii francuskiej). Ponieważ nie były to niepodległe kraje, nie miały szans na występ w Berlinie.

Do Barcelony przyjechać mieli też Żydzi, Palestyńczycy oraz wszyscy, którzy musieli uciekać z III Rzeszy albo nie chcieli brać udziału w igrzyskach Hitlera. Organizatorzy nie życzyli sobie tylko nazistów.

Czytaj także: Tajne więzienia na kortach. Tajemnica, o której Francuzi niechętnie wspominają

Reprezentacji Polski w Barcelonie nie było, ale polskich sportowców mogło dojechać kilkaset. Polscy Żydzi, którzy uciekli z kraju, latem 1936 r. ciągnęli do Barcelony z różnych części Europy. Najbardziej znany był bodaj Emmanuel Mink. Urodził się w Tomaszowie Mazowieckim, za przynależność do Komunistycznej Partii Polski wylądował w więzieniu. Gdy wyszedł, wyjechał do Antwerpii. W Barcelonie miał zagrać w żydowskiej drużynie piłkarskiej. Później dołączył do Dąbrowszczaków, walczących w wojnie domowej po stronie republikanów.

Sportowcy trenują przed olimpijskimi zmaganiami na stadionie w Barcelonie, maj-lipiec 1936 r.


Sportowcy trenują przed olimpijskimi zmaganiami na stadionie w Barcelonie, maj-lipiec 1936 r.

Fot.: JUAN GUZMAN/EFE / PAP

Od igrzysk coubertinowskich Olimpiadę Ludową odróżniało także podejście do kobiet. To głównie zasługa katalońskiej wrażliwości – ruch feministyczny był tam silny, Ana María Martínez Sagi już w 1934 r. – jako pierwsza kobieta w Hiszpanii – dostała się do zarządu piłkarskiej FC Barcelony. „Bez nich obraz Olimpiady Ludowej nie byłby kompletny. Zapewnienie jak największego udziału kobiet jest jednym z najważniejszych celów, jakie przed nami stoją” – pisali organizatorzy.

W Berlinie mężczyźni rywalizowali o 114 kompletów medali, kobiety i miksty – tylko o 15. Najdłuższym dystansem, na którym startowały zawodniczki, było 200 m. Rywalizacja pań na 800 m została wyrzucona z programu, gdyż miała być zbyt wyczerpująca dla startujących.

W Barcelonie też nie dało się mówić o pełnym równouprawnieniu – w sumie mężczyźni mieli rywalizować o 41 kompletów medali, a kobiety o 20 – ale jednak było lepiej. Do programu organizatorzy dołączyli bieg na 600 m pań, tak bardzo zależało im na występach kobiet, że poluźnili zasady kwalifikacji w kilku dyscyplinach.

Organizację (władze wykorzystały budynki i stadion powstałe na Wystawę Światową w 1929 r.) wsparło kilka krajów europejskich, finansowo oprócz hiszpańskiego (250 tys. peset) i katalońskiego (200 tys. peset) rządu imprezę sfinansowali Francuzi (600 tys. peset). Ci ostatni zorganizowali też pociąg, który 16 lipca przewiózł 500 sportowców, kibiców i dziennikarzy z Paryża do Barcelony.

Koniec końców sytuacja w kraju dogoniła jednak olimpiadę. Kiedy 16 czerwca José María Gil-Robles wyliczał w Kortezach, że za rządów Frontu Ludowego dokonano 269 politycznych morderstw, spalono 160 kościołów i zorganizowano 113 strajków generalnych, było wiadomo, że podawane przez niego liczby są przesadzone. Ale też nikt nie miał wątpliwości, że sytuacja w Hiszpanii wymyka się spod kontroli. I to nawet gdyby przyjąć tłumaczenia Frontu Ludowego, który twierdził, że za cały ten chaos odpowiada prawica.

„Niektórzy dowodzą, że słowa nie mogą zabić”

„Echo wywołane Olimpjadą Barcelońską jest bardzo silne, zgłaszają się coraz to nowi uczestnicy z jak najdalej położonych stron świata, tak więc cykliści z północnej Szkocji zapytują Komitet Organizacyjny, w jaki sposób mogą przybyć na rowerach do Barcelony. Z Norwegji przybędą na Olimpjadę słynne ekipy piłki nożnej oraz atletów. Nie ulega wątpliwości, że ze wszystkich tych krajów, gdzie klasa robotnicza uprawia sport i posiada środki pozwalające na udanie się do Barcelony, przybędą liczne ekipy” – pisał hiszpański korespondent „Robotnika” 5 lipca 1936 r., dwa tygodnie przed startem Olimpiady Ludowej.

Jej los był już wówczas przesądzony. Generał Emilio Mola od miesięcy organizował zamach stanu, kontaktował się z przebywającym na wygnaniu w Portugalii generałem José Sanjurjo i gubernatorem wojskowym Wysp Kanaryjskich Francisco Franco. Ten ostatni długo wahał się przed przyłączeniem do spisku, zdecydował się w ostatniej chwili.

Pucz zacząłby się tak czy inaczej, lecz za bezpośredni zapalnik uchodzi dziś ciąg zdarzeń, który zaczął się od zamordowania sprzyjającego socjalistom porucznika José Castillo. W odpowiedzi lewicowe bojówki nocą 13 lipca próbowały zabić José Maríę Gila-Roblesa (nie było go w domu), ostatecznie zastrzeliły Calva Sotela.

„Niektórzy dowodzą, że słowa nie mogą zabić. Twierdzenie to staje się tym mniej przekonujące, im dłużej przyglądamy się cyklowi wzajemnych podejrzeń i nienawiści podgrzewanych dodatkowo przez nieodpowiedzialne filipiki” – pisze Beevor. I wylicza, że jeden z liderów przewrotu generał Queipo de Llano obiecywał rozstrzelać dziesięciu republikanów za każdego zabitego nacjonalistę, a Largo Caballero chciał doprowadzić do kraju bez walki klas, likwidując klasy polityczne.

„Ludzie Barcelony, nadszedł moment, którego się obawialiśmy. Armia zdradziła, powstała przeciwko Republice. Dla mieszkańców Barcelony nastał czas wielkich decyzji i wielkich poświęceń. Zniszcz tę faszystowską armię! Każdy obywatel musi spełniać swój obowiązek! Niech żyje Katalonia! Niech żyje Republika!” – podało radio 19 lipca o godz. 5.15. Olimpiada Ludowa przeszła do historii, zanim się rozpoczęła.

Korzystałem z: „Walka o Hiszpanię 1936-1939. Pierwsze starcie totalitaryzmów” Antony’ego Beevora, „The Popular Front and the Barcelona 1936 Popular Olympics: Playing as If the World Was Watching” Jamesa Stouta, „Nazi Games: The Olympics of 1936” Davida Claya Large’a oraz „Berlin Games: How the Nazis Stole the Olympic Dream” Guya Waltersa.

[Inne igrzyska]

Stalin walczy z burżuazją

Dziękujemy ci, towarzyszu Stalin, za szczęśliwe dzieciństwo! – brzmiało hasło parady sportowców, która w 1936 r. przeszła przez Moskwę. Zorganizowano ją, by pokazać miłość do sportu, promować kulturę fizyczną („tylko silni i zdrowi ludzie są w stanie przyczynić się do budowy socjalistycznego państwa” – głosiła propaganda) i podziękować wielkiemu przywódcy. Z igrzyskami coubertinowskimi ZSRR nie chciał mieć wówczas nic wspólnego. Bo to impreza oparta na wyzysku, kapitalistyczna, burżuazyjna i w ogóle. Władze MKOl też zresztą nie naciskały, twierdząc, że komunizm jest niekompatybilny z ideami olimpijskimi. ZSRR zaczął zatem budować sport po swojemu. Czerwona Międzynarodówka Sportowa (Sportintern) powstała już w 1921 r., siedem lat później w Moskwie odbyła się pierwsza spartakiada. Patronem imprezy został Spartakus, przywódca największego w starożytnym Rzymie powstania niewolników, w ZSRR używany jako symbol walki klasowej. Zawody rozpoczynały się w dniu zamknięcia igrzysk w Amsterdamie, cel Stalina był jasny: „Rywalizujemy z burżuazją gospodarczo i politycznie, nie bez powodzenia. Dlaczego inaczej miałoby być w sporcie?”. Mimo większej liczby uczestników (w Moskwie wystartowało ok. 7 tys. sportowców, w Holandii – ok. 3 tys.) i udziału także reprezentantów Niemiec, Anglii, Francji oraz innych krajów zachodnich spartakiada nie okazała się konkurencją dla igrzysk. Po wojnie ZSRR zrozumiał, że sportowo wygrać z Zachodem może tylko, dołączając do ruchu olimpijskiego.

Liczy się nie tylko rekord

„Jak potężny batalion proletariatu za morzem czerwonych flag, dobrze wytrenowane ciała, ubrane w krótkie czarne spodnie, stały sztywne jak kamienne filary lub machały w rytm muzyki” – to fragment relacji socjalistycznego niemieckiego dziennika z otwarcia Olimpiady Robotniczej w 1925 r. we Frankfurcie (miejsce miało znaczenie; po I wojnie Niemcy nie miały wstępu na igrzyska). Organizowała je Socjalistyczna Międzynarodówka Sportu Robotniczego, powstała na kontrze do MKOl i z braku wiary w to, że wymyślone i zarządzane przez arystokratów (Pierre de Coubertin był baronem) igrzyska mogą oddać ducha olimpijskiego. „Sport burżuazyjny jest nastawiony wyłącznie na wynik. Rekord! – wszystko sprowadza się do tego magicznego słowa” – argumentowali Socjaliści. Olimpiady Robotnicze kładły nacisk na udział kobiet, podkreślały, że zapraszają na zawody wszystkich bez względu na rasę, pochodzenie i wyznanie. I chwaliły się większą liczbą uczestników oraz kibiców niż coubertinowskie. Wielkim sukcesem okazała się olimpiada w 1931 r., organizowana w rządzonym przez Socjalistów Wiedniu (nazywanym „Czerwonym Wiedniem”). Frekwencyjnie wypadła lepiej niż igrzyska w Los Angeles w 1932, finał turnieju piłkarskiego, w którym wystąpili amatorzy z Austrii i Niemiec, oglądało 60 tys. widzów. Ostatnia Olimpiada Robotnicza odbyła się w Antwerpii w 1937 r. (była zorganizowana wspólnie ze Sportinternem), zaplanowane na 1943 r. zawody w Helsinkach zostały bezpowrotnie odwołane.

Czytaj też: Czarny ułan Hitlera. Przed wojną miał wizerunek pieszczocha III Rzeszy. 60 lat potem pomniki stawiały mu zjednoczone Niemcy

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBenzyna 98 po 6 złotych. Nowy tydzień w gospodarce
Następny artykułPowstał fabularny film o żużlu. “Zafascynował mnie ten męski, niebezpieczny sport” [WIDEO]