A A+ A++

fot. Klaudia Piwowarczyk

Domowe spotkania z LUK-iem Lublin na pewno zapadną Michałowi Szalasze na długo w pamięci. Rok temu debiutował w naszym zespole właśnie w meczu z zespołem Dariusza Daszkiewicza, a w tym sezonie właśnie przeciwko temu rywalowi zgarnął pierwszą statuetkę MVP w żółto-zielonych barwach. – Myślę, że zagraliśmy bardzo dobrze jako zespół – powiedział po meczu Szalacha.

Byłeś zaskoczony tym wyróżnieniem, czy jednak gdzieś w głowie przemknęło ci, że tym razem to do ciebie może trafić statuetka?


Michał Szalacha: – Miałem świadomość, że rozgrywam dobre spotkanie, ale zawsze w głowie zapamiętuje się więcej tych gorszych akcji. A ich też trochę miałem. To nie jest tak, że nie mam nic do poprawy po tym meczu. Inni też zagrali dobrze, więc na pewno kilku chłopaków zdobyło więcej punktów. Myślę, że nie zwracamy uwagi na to, kto wyjdzie na koniec na środek boiska. To wybór komisarza i zawsze wszyscy z nim się zgadzają.

To już kolejny mecz w tym sezonie, w którym kończysz wszystkie ataki, ale nigdy nie było ich aż 10. Trenowaliście w tym tygodniu, aby po tych dwóch przegranych spotkaniach więcej grać środkiem?

– Chciałbym powiedzieć, że pracowaliśmy nad tym, ale nie mieliśmy takiej możliwości. Byliśmy w trochę gorszej dyspozycji fizycznej, a niektórzy z nas mieli problemy zdrowotne. Treningi były w niepełnym składzie, ale często tak jest, że po tygodniu pracy nie w komplecie wygrywa się spotkanie. Myślę, że zagraliśmy bardzo dobrze jako zespół. Graliśmy fajnie zagrywką i w tych setach, które wygraliśmy, odrzuciliśmy Lublin od siatki. I to może być powód, dzięki któremu wygraliśmy.

Chyba dobrze trafiło, że te problemy przyszły, gdy mieliśmy tydzień przerwy? Gorzej byłoby, gdyby stało się to w momencie, gdy gramy co 3 dni? A taki kolejny maraton zaczynamy właśnie od meczu z LUK-eim.

– Trudno powiedzieć, kiedy jest najlepszy czas na słaby moment. Najlepiej byłoby, gdyby takie po prostu się nie przytrafiały. Z jednej strony można powiedzieć, że dobrze, że akurat teraz na niego trafiliśmy. Z drugiej strony jednak fajnie byłoby przepracować ten tydzień solidnie i podogrywać niektóre rzeczy, które nam nie do końca funkcjonowały. Taki jest los i nie wybiera, kiedy da problemy, więc dobrze, że przerwaliśmy małą serię porażek i wróciliśmy na zwycięską ścieżkę.

Rozmawiał Michał Kwietko-Bębnowski, Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWicemarszałek Terlecki zgrzewał do walki w wyborach
Następny artykułŚpiewaliśmy wspólnie z Arionem i przyjaciółmi