A A+ A++

fot. Paweł Piotrowski PGE Skra Bełchatów

– Zostałem w PGE Skrze, bo w tym klubie mogę się rozwijać sportowo. Mam nadzieję, że przed nami wiele sukcesów – mówi Mateusz Bieniek, który podpisał nową umowę z zespołem PGE Skry Bełchatów.

Środkowy jest przekonany, że zespół budowany na sezon 2021/2022 stać na medal mistrzostw Polski. Dotychczas klub z Bełchatowa ogłosił, że poza Bieńkiem na kolejny rok w zespole pozostanie Mikołaj Sawicki, a dołączą Aleksandar Atanasijević, Robert Täht i Przemysław Kupka.


Dlaczego postanowiłeś zostać w PGE Skrze?

Mateusz Bieniek: – Bardzo dobrze czuję się w tym klubie, wszystko jest na najwyższym poziomie. Mogę się też rozwijać sportowo i mam nadzieję, że wiele sukcesów przed nami.

Indywidualnie miniony sezon możesz zaliczyć do udanych?

Nie chcę tego oceniać indywidualnie, bo nie jestem od tego. Jako drużynę stać nas na pewno na więcej, szczególnie na medale. Głęboko wierzę w to, że je wywalczymy.

To będzie twój drugi sezon w PGE Skrze.

Byłem wypożyczony z Cucine Lube Civitanova i w przyszłym sezonie będzie podobnie. Wciąż mam ważny kontrakt z włoskim klubem, ale co pokaże czas – zobaczymy.

Zadomowiłeś się na dobre w Bełchatowie?

Tak. Miasto nie jest duże, ale jest w nim wszystko, czego mi potrzeba do dobrego funkcjonowania.

Co chcesz wywalczyć z PGE Skrą w przyszłym sezonie?

Mam nadzieję, że uda nam się wreszcie zdobyć medal. Na pewno nas na to stać. Liczę też, że w sezonie omijać nas będą kontuzje i przepracujemy go w zdrowiu. W poprzednim niestety tego zabrakło. Gdy wszyscy będą zdrowi, łatwiej nam będzie walczyć o medale.

źródło: PGE Skra Bełchatów – informacja prasowa

nadesłał:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFar Cry 6 – kolejny odcinek dyktatury
Następny artykułVerstappen: gdyby nie czerwona flaga, pole position byłoby w zasięgu