A A+ A++

13 godz.

to pisz prawdę, a nie półprawdę.

Oziewicz początkowo odmówìł scaleniu NSZ z AK, jednak później pod koniec 1942 roku podjął rozmowy z gen. Roweckim-Grotem na ten temat.

I w końcu spora część żołnierzy NSZ weszła w skład AK, lecz nie Oziewicz, ale z tej przyczyny, że niedługo po spotkaniu z Roweckim wpadł w ręce Niemców.

Do AK przeszedł ojciec mojej matki, czyli jeden z moich dwóch dziadków, Witold Misiewicz.

Mój dziadek zrobił tam niezłą karierę. Jako już 40 letni facet, pełnił funkcje sądownicze w AK, został jednym z delegatów na kraj rządu londyńskiego, który wg moich wujków, a jego synów (widzieli to w jego teczce prowadzonej przeciwko niemu przez UB po wojnie) , w dowód zasług dostał nominację na stanowisko wojewody pomorskiego.

Jednak z racji tego, że do władzy doszli komuniści tego stanowiska nie objął.

Tu podam ci, że rodzina mojej matki dobrze znała Oziewiczów. Płk. Oziewicz po powrocie do PL po 1956 roku, często bywał u mojej babci – wdowy, bowiem mój dziadek nie żył od listopada 1955 roku – po dwóch latach pobytu w areszcie zginął (został zabity) w niejasnych okolicznościach.

Z Oziewiczów dobrze znałem syna pułkownika, mec. Czesława Oziewicza, bowiem ten zaprzyjaznił się z moimi rodzicami.

Tu, gdyby nie było porodów w szpitalach, przyszedłbym na świat w jego mieszkaniu na ul. Kopernika w Gdyni. Bowiem, na pewien czas, gdy moi rodzice nie mieli jeszcze własnego mieszkania, użyczył swoje, gdy gdzieś wyjechał na dłuższy czas.

Wtedy też jako dzieciak, poznałem innego człowieka związanego z moim dziadkiem, a który również zaprzyjażnił się z moimi rodzicami.

To był p. Janusz Lipski, żołnierz NSZ i AK, szeregowiec i podkomendny mojego dziadka.

Jest wymieniony w książce Wojciecha Borzobohatego o zgrupowaniu świętokrzyskiej AK “Jodła” – jako egzekutor wyroku śmierci (a który wydał mój dziadek) na pewnym sandomierskim kolaborancie, którego zastrzelił wraz z kolegą wśród widowni meczu piłkarskiego.

Sprawa była głośna również z tego powodu, że ów kolaborant miał 10 dzieci i były sugestie w AK, aby kolesia i jego rodzinę przesiedlić gdzieś daleko. Jednak skala szkód jaka odbiła się na miejscowej AK przeważyła o wydaniu wyroku śmierci na niego.

Po wojnie ten p. Lipski od komunistów doczekał się “podziękowań” w postaci otrzymania kary śmierci (należał wcześniej do NSZ), gdzie staraniem jego rodziny karę zamieniono na dożywocie – oczywiście w 1956 roku wyszedł na wolność, gdzie szybko zaczął realizować swoje młodzieńcze marzenia o zostaniu kapitanem statku polskiej floty handlowej.

I został nim, ale dopiero na rok przed przejściem na emeryturę. Tu komuniści niejako represjonowali go, za wojenną przeszłość odmawiając mu przez wiele lat awansu kapitańskiego – przez całe lata był I oficerem (zastępcą kapitanów).

I o nim jeszcze parę słów co do jego stylu życia. Prowadził zachodni styl życia – aktywny seksualnie do końca życia, przez co miał parę żon – ostatnia była młodsza od niego o ponad 40 lat. W latach 70 na czas rejsów użyczał mojemu ojcu swoje zachodnie samochody (jechałem wtedy jako pasażer nowymi BMW i Renault).
Zupełnie zatem nie przypominał bogobojnych żołnierzy NSZ.

Zatem zanim coś napiszesz o takich osobach jak płk. Oziewicz, to się trochę dowiedz więcej o nich.

W tym też o NSZ i rozłamie w nich na tych, co przeszli do AK i tych co do niej nie weszli (w tym Brygada Świętokrzyska).

W uzupełnieniu wiadomości o moim dziadku – przed wojną należał do Młodzieży Wszechpolskiej (na studiach na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie), a potem w Stronnictwie Narodowym u Dmowskiego.

Zatem z prawicy przeszedł w trakcie wojny do centrum (do AK i “Londynu”).

Spoczywa na Cmentarzu Witomińskim blisko Oziewiczów.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPobiegli Tropem Wilczym na Trzech Wzgórzach [ZDJĘCIA]
Następny artykułSzczypiornistki UKS-u Start Pietrowice Wielkie nie dały rady liderowi [ZDJĘCIA]