A A+ A++

W ubiegłym miesiącu minęła osiemdziesiąta rocznica rozpoczęcia operacji „Barbarossa” – niemieckiego ataku na Związek Radziecki w czasie drugiej wojny światowej. Jak zawsze przy okazji okrągłych rocznic na rynku wydawniczym pojawiło się kilka książek poruszających to zagadnienie. Jedną z nich jest wydana przez poznański Rebis „Jak Związek Radziecki wygrał wojnę” autorstwa Marka Sołonina, którego kilka wcześniejszych tytułów recenzowaliśmy dziesięć lat temu. Tamte książki doczekały się u nas pozytywnych opinii – jak będzie tym razem? Na marginesie dla porządku zaznaczmy, że oryginał książki powstał w 2018 roku, więc nie podejrzewajmy Autora o chęć szybkiego dodatkowego zarobku przy okazji tegorocznej rocznicy.

Jeśli porównać tę książkę Sołonina do poprzednich, jest najbardziej podobna do: „Nic dobrego na wojnie”. Nie ma żadnego wstępu ani zakończenia, składa się z dziewięciu rozdziałów niepowiązanych ze sobą w żaden inny sposób niż tylko ten, że jakoś – nawet luźno – traktują o drugiej wojnie światowej na froncie wschodnim. W kolejnych częściach Autor przedstawia wyimki z historii, cofając się aż do układu monachijskiego, a kończąc na 2015 roku i rozmowach rozbrojeniowych między Rosją i Stanami Zjednoczonymi. Razem mają one dać odpowiedź na widniejące na okładce pytanie: czy cała historia wielkiej wojny ojczyźnianej to kłamstwo?

Poszczególne rozdziały obracają się wokół zagadnień omawianych już w bardziej lub mniej obszerny sposób w poprzednich książkach Sołonina lub Wiktora Suworowa, takich jak ogólne przygotowanie Armii Czerwonej do wojny, plany ataku na Niemcy, zastosowanie operacyjne korpusów zmechanizowanych, wiara Stalina w możliwość niemieckiego ataku, (nie)bezkarnych niemieckich lotów rozpoznawczych w dniach poprzedzających wojnę i przyczyn radzieckiej klęski w pierwszych dniach operacji „Barbarossa”. Do tego dochodzi uwypuklenie i docenienie wkładu programu Lend-Lease w radziecką wygraną. Chociaż przytoczone w książce wydarzenia nie były opisywane we wcześniejszych książkach Sołonina, trudno mówić o ich wyjątkowości, bo są to jedynie kolejne przykłady potwierdzające tezy pojawiające się już wcześniej, między innymi tę o przekłamaniach lub niedomówieniach w historii oficjalnej czy niskim morale jako głównym czynniku początkowych klęsk Związku Radzieckiego. W tym kontekście trudno mówić o nowym wkładzie w poznanie historii wielkiej wojny ojczyźnianej.

Najciekawszy jest rozdział dotyczący oblężenia Leningradu. Autor nie ogranicza się do opisu tragedii cywilów, którzy z głodu uciekali się nawet do kanibalizmu, ale koncentruje się na tym, dlaczego w mieście zabrakło jedzenia. Jak udowadnia, termin oblężenie jest stosowany znacząco na wyrost, ponieważ przez ani jeden z 872 dni oficjalnie zaliczanych do oblężenia Niemcy nie zamknęli miasta w całkowitym okrążeniu. Przez cały czas istniały wodne albo lądowe drogi dostarczania zaopatrzenia, a przez długi czas funkcjonowała nawet nieodległa bocznica kolejowa. Sołonin stawia tezę, że ludność miasta poświęcono, bo władza ustaliła dla systemu transportowego inne priorytety niż zaopatrzenie cywilów w żywność.

Mark Sołonin – Jak Związek Radziecki wygrał wojnę. Przekład: Anna Pawłowska. Rebis, 2021. Stron: 296. ISBN: 978-83-8188-284-2.

Natomiast związek ostatniego rozdziału z drugą wojną światową jest bardzo luźny. Dotyczy on rywalizacji Związku Radzieckiego i później Rosji ze Stanami Zjednoczonymi na płaszczyźnie broni jądrowej. Pokrótce opisany jest rozwój tej broni i środków jej przenoszenia w obu państwach, ale co nietypowe u rosyjskich autorów, podkreślenie amerykańskiej przewagi niemal przez cały okres i docenienie ich pokojowej polityki względem Związku Radzieckiego w okresie posiadania formalnego, a później praktycznego monopolu atomowego. Ten rozdział ma przypomnieć Rosjanom, żeby nie byli tacy buńczuczni w dzisiejszych opiniach i poczynaniach, bo podobnie jak Japonia w 1941 roku mogą obudzić giganta. Jest to ciekawa, choć również nieodkrywcza, analiza, która jednak nie ma w sumie nic wspólnego z tytułem książki.

Książka, podobnie jak poprzednie tego Autora, została napisana sprawnie, bardzo przystępnym stylem, co sprawia, że czyta się ją szybko i przyjemnie. Co prawda nie może to być główna składowa oceny książki historycznej, ale na pewno tej oceny nie pogarsza. Poza tym nie jest już tak dobrze. Jak wspomniano, jest to zbiór kilku osobnych rozdziałów niestanowiących spójnej całości, które zawierają interesujące interpretacje i wyjaśnienia wybranych fragmentów drugiej wojny światowej, ale zarazem nie stanowią przełomu i są raczej uzupełnieniem i kolejnym argumentem mającym uzasadniać słuszność tez przedstawionych przez Sołonina w jego książkach dekadę temu.

Ze spraw technicznych: licząca 296 stron książka została wydana przez Rebis w sposób typowy dla tego wydawnictwa oraz dla książek Sołonina i Suworowa. Nie ma się do czego przyczepić. Treść wzbogaca kilka rysunków i map oraz wkładka ze zdjęciami – dobrze że są, ale jakby ich nie było, nikt by nie zauważył braku. Całość została solidnie przetłumaczona przez Annę Pawłowską. Szkoda jedynie, że zdecydowano się na okładkę z przeważającym kolorem białym, a nie czarnym, przez co wyraźnie nie pasuje do poprzednich książek Autora.

Na wstępie specjalnie podkreśliłem, że książkę napisano w 2018 roku, bo w przeciwnym razie ktoś mógłby chcieć oskarżyć Autora o chęć łatwego zarobku na osiemdziesiątej rocznicy niemieckiego ataku na Związek Radziecki i pospieszne wydanie tego, co akurat miał przygotowane pod ręką. Tak nie było, niemniej „Jak Związek Radziecki wygrał wojnę” wyraźnie odstaje jakością od poprzednich tytułów i chociaż można się z niej dowiedzieć kilku lub nawet wielu ciekawych rzeczy, będą to raczej epizody, a całość, choć jest solidna, na pewno nie stanie się pozycją obowiązkową dla zainteresowanych tematem.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułArcheolodzy badają dawne cmentarzyska [FOTO]
Następny artykuł“Ta sprawa jest za gruba”. Prof. Flis o sytuacji wokół TVN