A A+ A++

Prezes NBP Adam Glapiński na ostatniej konferencji prasowej akcentował to, że do ostrożności RPP skłania wzrost inflacji spowodowany ewentualnym wygaszeniem tarcz antyinflacyjnych. Tymczasem projekcja NBP sugeruje, że szybkie wygaszenie tarcz i spowodowany tym krótki skok inflacji zwiększałby szansę na powrót inflacji do celu w kolejnych latach.

Całe piękno tej projekcji polega na tym, że może ona uzasadnić w zasadzie każdy ruch w polityce pieniężnej. Z jednej strony RPP może skupić się na bliskim horyzoncie, gdy będzie widać efekty wygaszenia tarcz. W tej optyce inflacja rośnie z okolicy celu NBP do 6–7 proc., czyli istotnie. RPP mogłaby argumentować, że to jest groźne. Z drugiej strony ta sama projekcja wskazuje, że jeśli taki scenariusz się zrealizuje, to w średnim terminie, który powinien być dla RPP najważniejszy, inflacja będzie niższa niż w scenariuszu alternatywnym, zakładającym przedłużenie tarcz.

Co zrobi RPP w pańskim scenariuszu, w którym tarcza energetyczna jest stopniowo wygaszana i inflacja przyspiesza do około 7 proc. do końca roku?

Nic nie zrobi, utrzyma stopy na bieżącym poziomie, czyli 5,75 proc. To jest dziś dominująca prognoza, ale nasz scenariusz jest mimo wszystko dość nietypowy na tle większości. Wyróżnia się nie tylko samym poziomem inflacji na koniec roku, ale bardziej trajektorią inflacji bazowej (bez cen nośników energii i żywności – red.). Zakładamy, że inflacja bazowa nie będzie w trendzie spadkowym, tylko w pewnym momencie zawróci do góry. Jak dotąd ścieżkę inflacji bazowej dość dobrze pozwalał przewidzieć poziom wykorzystania mocy wytwórczych w gospodarce. Tymczasem tych wolnych mocy za bardzo nie ma, a wybiegając w przyszłość, będzie ich jeszcze ubywało, bo w gospodarce pojawi się dodatkowy popyt. W takich warunkach inflacja bazowa będzie miała tendencje do przyspieszania, choć trudno ocenić, jak bardzo, bo nasza gospodarka nie funkcjonowała nigdy w warunkach tak ciasnego rynku pracy.

Czytaj więcej

Ożywienie gospodarcze napędzane wzrostem konsumpcji sprawi, że pojawi się presja popytowa na ceny?

Dyskusja o ożywieniu gospodarczym i jego wpływie na inflację rzeczywiście jest zdominowana przez konsumpcję. Prognozy wzrostu konsumpcji trochę się różnią w zależności od tego, jakie ich autorzy mają zdanie na temat stopy oszczędności, ale to nie są różnice bardzo duże. Natomiast zapominamy, że są jeszcze inne elementy popytu wewnętrznego. Czarnym koniem w 2024 roku i 2025 roku będą moim zdaniem inwestycje. W momencie, kiedy gospodarka jest ograniczona podażowo, każdy dodatkowy element popytu wewnętrznego powoduje, że firmy konkurują o te same zasoby, czyli w tym przypadku o pracowników, więc to przekłada się na wzrost płac, a z kolei wzrost płac zwiększa siłę nabywczą konsumentów.

Profesor Przemysław Litwiniuk, członek RPP, powiedział we wtorek, że w negatywnym scenariuszu do pomyślenia jest podwyżka stóp p … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNadruki sublimacyjne, świetna opcja personalizacji elastycznych strojów siatkarskich
Następny artykułPrzekaż 1,5 % swojego podatku na rzecz Stowarzyszeniu po PROstu. Pracownia Rozwoju Osobistego