A A+ A++

Maja Bohosiewicz to popularna polska aktorka, a także prowadząca netfliksowego programu randkowego “Love Never Lies Polska”. Na co dzień aktywnie działa w mediach społecznościowych, gdzie dzieli się z obserwatorami nie tylko kulisami swojej pracy, ale i prywatnymi perypetiami. W najnowszej relacji opowiedziała o nieprzyjemnej sytuacji, jaka przydarzyła jej się na lotnisku. 

Zobacz wideo
Maja Bohosiewicz przeżyła koszmarną podróż. Zdradziła szczegóły

Maja Bohosiewicz miała problemy na lotnisku 

W środę, 24 kwietnia Bohosiewicz miała udać się na służbowy wyjazd ze swoją przyjaciółką – youtuberką i dziennikarką Maliną Błańską. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Problemy zaczęły się jeszcze przed wyjazdem na lotnisko, bo jej towarzyszka… nie mogła dodzwonić się do niani. Na szczęście dzieci mogły zostać u jej sąsiadki, a pomoc w zawiezieniu ich do szkoły zaoferował mąż aktorki. 

Teraz mamy kolejne wyzwanie. Teraz po prostu musimy włączyć tryb odrzutowiec i zdążyć na lotnisko. Moim zdaniem nie ma prawa się nie udać. Samolot odlatuje za godzinę… Co może pójść nie tak? 

– relacjonowała Bohosiewicz.

Niemal padła ofiarą overbookingu

Po dotarciu na lotnisko pojawiły się następne kłopoty, bo zniecierpliwione podróżniczki natrafiły na niedziałającą windę. Pobiegły więc schodami, gubiły się w przejściach dostępnych tylko dla personelu, aż w końcu dotarły do wyznaczonej bramki. Tam czekała na nich kolejna nieprzyjemna niespodzianka – overbooking. Oznaczało to, że na lot sprzedano więcej biletów, niż było miejsc w samolocie. 

Widzieliście kiedyś bilet bez biletu? Overbooking na 16 osób. Zgadnijcie, jak bardzo pomogło nam to, że przyjechałyśmy jako ostatnie na lotnisko?

– pisała aktorka. 

Maja Bohosiewicz przeżyła podróżniczy koszmar. Fot. instagram.com/majabohosiewicz, kolaż Gazeta.pl

Koszmarna podróż Bohosiewicz

Przyjaciółki błagały personel i patrzyły, jak kolejne osoby są wpuszczane na pokład. Twierdzą, że pracownica trzymała ich karty pokładowe i pozwoliła przejść przez bramkę wszystkim, oprócz nich.

Na szczęście, kiedy wszyscy już usiedli w samolocie, okazało się, że jednak… znalazły się dwa wolne miejsca. “Poszły nawet łzy, były uśmiechy, prośby i błagania […] Możemy iść. Malina pozwoliła sobie na dowcip: “A czy można prosić o miejsce przy oknie?”. Nikt się nie śmiał” – podsumowała Bohosiewicz. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKradł plakaty. Co dalej?
Następny artykułJSW wydała na pracowników najwięcej w historii. Kurs szuka wieloletniego dna