A A+ A++

Natomiast Le Pen była nieco lepsza niż pięć lat temu, ale nie za bardzo. Nie wygląda na kogoś, kto może zostać prezydentem. Usiłowała ukrywać to, co jest zazwyczaj w sklepiku radykalnej prawicy. To nie zawsze się udawało. Przestała być tak agresywna. Ale w rezultacie sprawiała wrażenie jakby uszło z niej życie. A jeśli chodzi o propozycje gospodarcze – były absurdalne. Niewykonywalne, oparte na liczbach wziętych z sufitu. Miała wielki kłopot, żeby wytłumaczyć się ze swojej bliskości z Rosją i z tego, że jej partia była finansowana przez bank związany z Kremlem. Macron był trochę mniej arogancki, a Le Pen trochę mniej faszystowska.

Obawia się pan II tury?

– Nie odczuwam niepokoju. Macron wygra. Mówimy, że jesteśmy przestraszeni, ale takie słowa stały się już częścią gry. Jest niemal pewne, że pani Le Pen uzyska najlepszy wynik w historii skrajnej prawicy – w okolicach 45 proc. Ale jej szanse są niemal żadne. Cała gra na lewicy sprowadza się do tego, żeby mówić: „Waham się. Nie wiem, jak tu wybrać między Macronem a Le Pen. Jak ich odróżnić… ”. Ale to przechodzony rytuał. Na końcu większość wyborców lewicy – pomijając radykałów, którzy marzą jedynie o tym, żeby wszystko się zawaliło – zagłosują na Macrona. Oczywiście w ich oczach Macron nie jest sympatyczny. Ale w 2002 r. lewica głosowała na Chiraca przeciwko Le Penowi. A Chirac był przecież znacznie bardziej na prawo niż Macron, który nie jest ani na prawicy, ani na lewicy.

Jak pan postrzega nową wersję Le Pen? Podkreśla się, że jest mniej agresywna, bardziej empatyczna. To nowe opakowanie naprawdę coś zmieniło?

– Le Pen to Le Pen. Przybrała inny look, ale nie ma żadnej wątpliwości, co do jej idei i opcji, którą reprezentuje. Nie zmieniła się ani trochę, ma tylko inny sposób komunikowania się. Media skutecznie przypominają, że jej program jest programem „papy Le Pena”. Jak „preferencja narodowa” à la Kaczyński. To jest nadal biały nacjonalizm.

Jedyny moment, w czasie debaty z Macronem, w którym była sobą, nastąpił, gdy zaatakowała muzułmanów i wróciła do populistycznego pomysłu referendum w sprawie zakazu chusty muzułmańskiej we wszystkich miejscach publicznych.

Tak naprawdę jest jedna różnica w porównaniu z 2017 rokiem – nie mówi już o wyjściu z UE czy strefy euro. A to sprawia, że – jeśli zostanie wybrana, co jest raczej nieprawdopodobne – będzie musiała prowadzić bardzo podobną politykę, co inne kraje UE. Gdy jesteś w UE i na dodatek w strefie euro, pole manewru jest bardzo ograniczone.

A jeśli mimo wszystko wygra?

– Będzie ją ograniczała jednocześnie francuska konstytucja, reguły UE i strefy euro. To wszystko sprawi, że nie będzie mogła za dużo. Oczywiście będzie starała się odróżnić od poprzedników. Np. będzie chciała zatrudniać Francuzów… Ale kogo innego miałaby zatrudniać. To widać zresztą na poziomie lokalnym: w kilku dużych miastach rządzą merowie z partii Le Pen. Ale poza paroma gestami – jak szopka na Boże Narodzenie –obok merostwa, co stanowi naruszenie zasad laickości, nie ma wielkiej różnicy.

Jeśli chodzi o Ukrainę, to Francuzi stoją za nią murem. Przyjmujemy uchodźców, wysyłamy broń, to się nie zmieni.

A wybory parlamentarne w czerwcu? Dominique Moisi powiedział mi, że Macron nie ma szans na większość. Co utrudni mu rządzenie…

– Moisi ma rację: Macron nie będzie miał automatycznej większości. Ponieważ przez pięć lat nie zbudował prawdziwej partii. I bardzo wielu kandydatów LERM to ludzie kompletnie nieznani. Co innego socjaliści czy centroprawica. Co prawda ponieśli wielką klęskę w wyborach prezydenckich, ale mają kandydatów z prawdziwego zdarzenia: merów, deputowanych tej kadencji. Zgromadzenie Narodowe będzie podzielone, zbałkanizowane. I za każdym razem trzeba będzie negocjować większość.

Ale to nie będzie jak w przeszłości – kohabitacja, gdzie prawicowy Chirac miał naprzeciwko siebie Jospina, premiera z lewicy. Tym razem będzie to raczej premier technokratyczny. Mówi się o Christine Lagarde. Mimo wszystko nadal będzie dało się rządzić.

Trzeba też pamiętać, że najbliższe lata będą pod znakiem wojny z Rosją, która może potrwać bardzo długo. I to będzie wyznaczało politykę. Francja będzie coraz bliżej USA, które odnalazły swoją rolę przywódczą. Sytuacja Francji (i światowa) zostanie zdominowana przez recesję i inflację. A imigracja czy – zwłaszcza – kwestie klimatyczne nie będą nikogo interesować. Zresztą już nikogo nie interesują.

Czytaj także: Nie lubią, gdy się im grozi, a zwłaszcza gdy robi to Rosja. „Fińskie służby przeprowadzają ocenę zagrożeń”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDzień otwarty Dziennego Domu Pomocy dla osób starszych w Jaśle
Następny artykułKTM 990 Duke już w drodze. To będzie Skalpel w stylizacji origami!