A A+ A++
fot. plusliga.pl

– W Olsztynie nas nie było. W żadnym elemencie nie zagraliśmy dobrze i przegraliśmy dosyć gładko. Wydaje mi się, że po cichu liczyliśmy, że troszkę się rozpędziliśmy, ale olsztynianie pokazali nam, że za szybko myśleliśmy o wygraniu meczu – powiedział po porażce z Indykpolem AZS Olsztyn Łukasz Łapszyński, przyjmujący Stali Nysa.

Siatkarzom Stali Nysa nie udało się podbić Olsztyna. Po słabszym meczu w ich wykonaniu przegrali z miejscowym Indykpolem AZS w czterech setach. – Ostatnie trzy mecze zagraliśmy dobrze, ale w Olsztynie nas nie było. W żadnym elemencie nie zagraliśmy dobrze i przegraliśmy dosyć gładko. Wydaje mi się, że po cichu liczyliśmy, że troszkę się rozpędziliśmy, ale olsztynianie pokazali nam, że za szybko myśleliśmy o wygraniu meczu. Jest to dla nas zimny prysznic po wcześniejszych trzech meczach. Wolelibyśmy zdobyć trzy punkty – nie ukrywał rozczarowania po meczu przyjmujący ekipy z Opolszczyzny Łukasz Łapszyński.


W lepszych nastrojach byli podopieczni Daniela Castellaniego, którzy przełamali serię porażek. Nie zlekceważyli drużyny prowadzonej przez Krzysztofa Stelmacha, a odpowiednia koncentracja pomogła im w odniesieniu zwycięstwa. – Nastawialiśmy się na to, co dzieje się po naszej stronie siatki. Mieliśmy wcześniej mecze, w których graliśmy słabo i musieliśmy koncentrować się na sobie. Wiedzieliśmy, że Stal jest bardzo dobrym zespołem. Jest to beniaminek, ale tylko na papierze. Ma w swoich szeregach dużo doświadczonych zawodników, więc nie traktowaliśmy tego meczu jak potyczki z beniaminkiem – przyznał Damian Schulz, który był najlepiej punktującym zawodnikiem w szeregach gospodarzy. Mimo że w tabeli mają oni sporą stratę do zespołów z ósemki, to jednak liczą, że uda im się jeszcze poprawić swoją pozycję. – Jest jeszcze dużo meczów. Na razie nie możemy patrzeć w tabelę, a koncentrować się na najbliższym spotkaniu i próbować wyszarpać punkty – dodał atakujący olsztyńskiego zespołu.

Siatkarze Indykpolu nie ukrywali, że liczyli na większy opór ze strony przeciwników. Wprawdzie z dobrej strony pokazał się Wassim Ben Tara, ale to było zbyt mało, aby Stal wywiozła z Olsztyna jakieś punkty. – Rywale nie zagrali tak jak się spodziewaliśmy, ale Ben Tara zrobił naprawdę dobrą robotę. Skupialiśmy się głównie na nim. Myślę, że wszystkie założenia dobrze wykonaliśmy, dzięki czemu udało nam się wygrać – podkreślił Mateusz Poręba, według którego we wcześniejszych pojedynkach podopiecznym trenera Castellaniego brakowało agresji w grze. – Wydaje mi się, że brakuje nam agresji na boisku. Według mnie to jest główna przyczyna, która powoduje słabszą grę naszej drużyny. Gdybyśmy mieli więcej agresji, to uważam, że szło by nam o wiele lepiej – zakończył środkowy Indykpolu AZS.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKamil Małecki: “nie poddam się”
Następny artykułDworczyk o “gigantycznym” zainteresowaniu szczepieniami