A A+ A++

Tak przynajmniej twierdził Jaroslav Hašek, każąc podążającemu na front Szwejkowi wysiąść na tej stacji.

Dworzec był wciąż czynny, a przynajmniej otwarte było biuro zawiadowcy. Przyjeżdżał tu rowerem dwa razy dziennie. Więcej pociągów tędy już nie szło. Robił co swoje, potem siadał na ławeczce, wystawiał twarz do słońca i w końcu odjeżdżał w nieznane.

To był dla niego święty czas, którego nie wypadało profanować. Usiadłem więc na drugim końcu dworca. Patrzyliśmy w tę samą stronę. Przed nami rozpościerały się fałdy koron drzew, przypominające wzgórza. Gdzieś w dole szemrał potok. W zależności od pory dnia i pogody falujące lasy przybierały co rusz inną postać. Spektakl był tak fascynujący, że nie można było powziąć żadnej myśli. Świat tonął to w cieniu, to w słońcu, a spiętrzone w kopuły i turnie chmury pięły się tak wysoko jak szczyty Tatr albo Alp.

Przesiedzieliśmy tak ulewę, która w jednej chwili przesłoniła horyzont jak teatralna kurtyna. Potem wyszła perłowa mgła, pobłyskująca wszystkimi kolorami jakie zna świat. Płynny żywioł, w swojej delikatności jedyny taki na Ziemi.

Kończyło się lato, powietrze było coraz bardziej rześkie. Słońce pobłyskiwało w potoku niczym ławica drobnych ryb. Słoneczne plamki uparcie wędrowały w górę rzeki, aż w końcu zginęły w cieniu nadbrzeżnych drzew. Jak na rozkaz obaj unieśliśmy głowy. Jakieś ptaki wzbiły się na dobrych kilkaset metrów i od czasu do czasu poruszając skrzydłami, ślizgowym lotem zataczały ogromne pętle. Dwóch milczących, obcych sobie widzów podziwiających niebiański spektakl.

W tym momencie uświadomiłem sobie, że obaj myślimy o tym samym: dlaczego w jednym miejscu czas stoi w wiecznym bezruchu, a w innym mija i pędzi jak szalony? Dlaczego jest tak, że kiedyś czas dotrzymywał ludziom tempa, a teraz ludzie zostają za nim w tyle? A może inaczej: dlaczego jeszcze wiek temu ludźmi rządził nie tyle czas, co natura? Natura z jej trudną do uchwycenia kwantyfikacją, nielinearnością, z ruchem wirowym i nagłymi przełomami. Całe życie człowieka było jedną wielką, rozciągniętą w czasie teraźniejszością.

Tymczasem straciliśmy czas teraźniejszy. Wszystko, co zdarzyło się chwilę temu, jest już przeszłością, zestarzało się, a to, co ma wydarzyć się za moment, należy do przyszłości, którą starannie planujemy w terminarzach.

Tylko zapomniane okolice zdają się być poza czasem, tak samo jak nieodkryte planety albo umierający i obłożnie chorzy ludzie w swoich domach i szpitalach. Nie tylko zresztą oni. Wystarczy większy kęs osobistego nieszczęścia, aby czas odciął nas od przeszłości i przyszłości.

Pora było wracać. Zdjąłem zegarek z ręki i wrzuciłem do plecaka. Czas to jeden z najbardziej sztucznych ludzkich wynalazków.

Robert Majewski, dyrektor Szkoły Podstawowej w Rogozinie, dyrygent chóru Vox Singers

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMiasta Północy zawarły porozumienie. To szansa na wspólne inwestycje
Następny artykułDublet Triple Eight