Moje ostatnie doświadczenia z wizyt w łódzkich restauracjach pokazują, że przyczyn niepowodzeń nie należy upatrywać jedynie w niesprzyjającej koniunkturze i złej sytuacji gospodarczej – pisze do “Wyborczej” łodzianka.
Przed restauratorami naprawdę trudny czas – ceny gazu i prądu szaleją, a i łodzianie muszą zaciskać pasa. Ci, którzy stołują się „na mieście”, to często ta sama grupa, która płaci dwukrotnie wyższe raty kredytu niż jeszcze rok temu. Nie można się zatem dziwić, że wprowadzając oszczędności, zaczynamy od ograniczenia przyjemności, czyli np. rozrywki czy gastronomii
Bardzo niepokoją mnie informacje, że z mapy znikają naprawdę fajne miejsca, jak choćby Pop’n’art. Do nich niestety w najbliższym czasie dołączą kolejne. Jednak moje ostatnie doświadczenia z wizyt w łódzkich restauracjach pokazują, że przyczyn niepowodzeń nie należy upatrywać jedynie w niesprzyjającej koniunkturze i złej sytuacji gospodarczej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS