A A+ A++

– Brakuje mi dziś prawdziwych mężczyzn – stwierdził w rozmowie z New York Timesem.

Gdy udzielał tego wywiadu, był koniec listopada 1976 roku. Na ekrany wszedł właśnie „Rocky” – pierwszy z długiej listy filmów o twardych facetach, które Stallone miał nakręcić w kolejnych dekadach. Jako aktor , reżyser, a także jako scenarzysta, bo ponad 20 scenariuszy do swoich filmów, w tym do wszystkich z serii „Rocky”, „Rambo” i „Niezniszczalni”, tworzył/ współtworzył osobiście.

– Panuje moda na delikatne chucherka, wyrafinowanych elegantów. Nie wierzę, żebyśmy chcieli oglądać na ekranie tylko takich zniewieściałych facetów, których nie sposób odróżnić w dyskotece od dziewczyn. To musi minąć – tłumaczył.

Z perspektywy czasu widać, że to właśnie wtedy, w 1976 roku roku, był o krok od największego – jeśli mierzyć sukces nagrodami – osiągnięcia zawodowego w swojej karierze.

Po statuetkę Oscara w 1977 roku Stallone dumnie wyszedł na scenę w towarzystwie producentów Irwina Winklera i Roberta Chartoffa. Winkler i Chartoff mieli na sobie szykowne garnitury i piękne czarne muchy.

Sylvester Stallone wyglądał jakby zbłądził na Oscary z polskiego wesela.

Koszula z falbaną w stylu disco

– Dostałem się do Hollywood tylnymi drzwiami – stwierdził nie tak dawno w wywiadzie dla GQ.

Wychowywał się w biednej części Manhattanu – Hell’s Kitchen. Ojciec – fryzjer – imigrował do Stanów z Włoch, matka, Francuzko-Ukrainka, najpierw zajmowała się tańcem, później astrologią, po przeprowadzce z Nowego Jorku do Waszyngtonu założyła szkołę dla dziewcząt. W jego domu rodzinnym się nie przelewało. – Po tamtej ceremonii Oscarowej jeszcze przez lata musiałem wysłuchiwać kąśliwych komentarzy – wspomina. Stallone miał na sobie marny smoking z wypożyczalni. Gdy w końcu wszedł na scenę po statuetkę dla najlepszego filmu, fryzurę miał całkiem oklapłą, a spod białej, rozpiętej nonszalancko koszuli z falbaną w stylu disco wystawał niedbale podkoszulek i kawałek potężnej klaty. Nie musiał grać zaskoczenia. Naprawdę go zamurowało – mało kto stawiał, że jego film wygra z filmami Martina Scorsese i Sidneya Lumeta.

W czasie tamtych Oscarów Stallone był ledwie jako trzeci w historii nagrody po Orsonie Wellesie i Charliem Chaplinie nominowany jednocześnie za główną rolę męską i za oryginalny scenariusz. Miał wtedy 30 lat, a na koncie marną listę kilku epizodów i jedną główną rolę w filmie soft porno. „The Party at Kitty”, w którym wystąpił w 1970 roku, po sukcesie „Rocky’ego” zostało zresztą przemontowane i sprzedawane ponownie pod – zapożyczonym oczywiście od przydomka legendarnego boksera z Filadelfii – tytułem „Włoski ogier”.

Czytaj też: Keanu Reeves mówi nie gwiazdorstwu. Pobiera taką pensję, jak anonimowi aktorzy, jeździ metrem, jada w fast-foodach

Kiedyś myślałem, że ugrzązłem w rolach Rocky’ego i Rambo

Wszystko zaczęło się od kinowego seansu walki bokserskiej Chucka Wepnera z Muhammadem Alim, puszczanej w Stanach w kinach w 1975 roku. Pomysł na fabułę przyszedł Stallone’owi do głowy jeszcze w sali.

Po kilku miesiącach od obejrzenia tamtej walki wstał o 6 rano i zaczął pisać. Trzy dni później miał gotowy scenariusz „Rocky’ego”. Producenci znaleźli się błyskawicznie, ale w głównej roli widzieli Burta Reynoldsa albo Ryana O’Neala.

Stallone lewą część twarzy miał od urodzenia upośledzoną – nerw został uszkodzony przez lekarza w czasie ciężkiego porodu. To dlatego mówiąc lekko sepleni, ma zapadnięty lewy policzek, lewy kącik jego ust, nawet gdy się śmieje, tylko delikatnie unosi się ku górze. Dziś to jego firmowy znak, wtedy, wydawało się, wilczy bilet w Hollywood.

Sylvester Stallone


Sylvester Stallone

Fot.: Sebastien Nogier/EPA / PAP

Kamera chodzi za Rockym w pierwszej części legendarnej serii krok w krok, widz miał zobaczyć, jak parszywie mieszka, jak co dzień włóczy się po biednej okolicy, usiłując sprowadzić dzieciaki ze złej drogi. Nie było mowy, że zabraknie ujęć w zbliżeniu.

– Kiedyś myślałem, że ugrzązłem w rolach Rocky’ego i Rambo. A to są tak naprawdę dwaj kumple, którzy zawsze stoją za mną murem – mówił. W przypadku tych dwóch postaci nie chodziło o to, jak Stallone gra (z tym bywało różnie), ale kogo gra. W „Rockym” wciela się w gościa z nizin, który udowadnia, że można zwyciężyć, ponosząc klęskę. To przesłanie nie mogło paść na bardziej podatny grunt, niż Ameryka w rok po wyjściu amerykańskich wojsk z Wietnamu. W „Rambo” odnosił się do społeczno-politycznego klimatu w Stanach już zupełnie wprost. Ojczyzna witała tam zasłużonego weterana, Johna Rambo, zamiast z otwartymi ramionami – otwartym ogniem.

„Rambo” kosztował milion dolarów, a zarobił w kinach w samych Stanach sto dwadzieścia milionów.

Te momenty, kiedy Stallone wracał do flagowych roli Rambo albo Rocky’ego, stanowiły jasne punkty jego kariery. Filmy spoza franczyz, które stworzył, a w których zapadł mi w pamięć, jestem w stanie policzyć dosłownie na palcach jednej ręki.

Zobacz: „Nie zamieszczam niczego w sieci, bo to przynosi więcej szkody niż pożytku”. Harry Potter dorósł

48 fiolek niedozwolonych sterydów

„Nocny jastrząb”, „Tango i Cash”, „Człowiek demolka”, „Cop Land” – nigdy już nie sięgnął po Oscara, za to z okazji kolejnych produkcji stale był zapraszany na galę Złotych Malin . Nie przyjmował krytyki, w kontaktach z mediami bywał arogancki. – Obejrzałem z ciekawości kilka starych nagrań talk-show – przyznał niedawno. – Mój problem polegał na tym, że ja zawsze byłem sobą, a widzowie chcieli Rocky’ego.

Spotkanie z gwiazdorem pod koniec lat ’80 dziennikarz New York Timesa relacjonował tak: „Nagle Stallone przerywa rozmowę, bo przypomina sobie, że nie wziął jeszcze dziś tabletek witaminowych. Wyciąga fiolkę, bierze garść, odlicza czterdzieści cztery, czyli, jak wyjaśnia, przedpołudniową porcję ze stu trzynastu, które łyka każdego dnia.”

Tabletki zostały z nim na lata. Nie tylko witaminowe. W 2007 roku został aresztowany na lotnisku w Australii, bo w jego bagażu znaleziono 48 fiolek niedozwolonych w tym kraju sterydów.

Opowiadał w wywiadach, jak regularnie podnosi ciężary, wyciska kilkaset pompek dziennie. Jego sylwetka wyglądała przez całe lata ’80 niemal jak z kreskówki o marynarzach: przypakowana klata w porównaniu z dolną częścią ciała, stosunkowo wąskimi biodrami i atletycznie umięśnionymi nogami, była po prostu nieproporcjonalnie olbrzymia.

Ewidentnie lubił chwalić się tą muskulaturą. Na zdjęciach z tamtego okresu stale nosił przylegający do ciała podkoszulek. Był prekursorem ekranowego macho, pierwszym stuprocentowym gwiazdorem kina akcji. To dopiero po nim nim przyszli Arnold Schwarzenegger, Jean Claude Van Damme, Chuck Norris, Steven Seagal.

Czytaj także: Stallone: Jestem bardziej jak Rocky

Zerwać z karierą w świecie wielkich korporacji

W sequelu „Rocky’ego”, pt. „Creed II” Stallone już nie boksuje, zrobił miejsce młodszym. Świat się zmienił, Ameryka nie walczy już w Wietnamie, wróg nie czyha za żelazną kurtyną. Syn jego dawnego rywala Apollo Creeda prosi Rocky’ego Balboę, żeby ten go trenował nie po to, by – jak dawniej Rocky – wyrwać się z biedy, ale żeby zerwać z karierą w świecie wielkich korporacji i oddać się sportowej pasji. Gdy w życiu nowego bohatera serii pojawia się dziecko, niepokonany w ringu twardziel po prostu przyjmuję rolę taty na klatę i niańczy małą. A to tylko niektóre ze znaków społeczno-obyczajowych przemian, jakie zaszły w świecie od kinowego debiutu „Rocky’ego” – nie ma dziś drugiej tak dobrze uwspółcześnionej kinowej legendy, która zarazem tak kapitalnie oddawałaby nostalgicznego ducha oryginału.

Ironiczną zabawę z mitologią tamtej serii twórcy zaczęli zresztą już od nadania imienia głównemu bohaterowi sequela. Potomek Creeda ma na imię Adonis – po greckim bogu o wyjątkowej urodzie.

A to przecież kultem urody, ciała i męskości, który panował w Stanach w latach 80., da się z perspektywy czasu wytłumaczyć niebywały sukces Stallone’a. Wszedł do świata filmu biedny jak mysz kościelna, bez wielkiego aktorskiego talentu, za to z muskulaturą trenera crossfitu i z każdym uderzeniem w bokserski worek sukcesywnie piął się po szczeblach sławy.

Amerykanie kochają Forresta Gumpa, ale nie postawili mu pomnika – to pomnik Rocky’ego stoi w Filadelfii obok Muzeum Sztuki.

Co oglądać, gdy kina zamknięte? Podsuwamy filmy i seriale dostępne w sieci, i przypominamy kultowe postaci, które za nimi stoją.

Oto niektóre kultowe filmy z Sylvestrem Stallone:

  • „Niezniszczalni”, cz. 1, 2 i 3, reż. Sylvester Stallone, dostępne w Netflix
  • „Rambo: Ostatnia krew”, reż. Adrian Grunberg, dostępne w Player.pl

Zobacz też: Sześć ambitnych filmów, które wypada dziś poznać [ZNAJDZIESZ JE U NAS!]

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Wstrząsający materiał”. Gmyz o sprawie Sławomira Nowaka
Następny artykułCo z koncesją TVN24? W sprawę zaangażował się Bix Aliu