A A+ A++

Spór o to, czy Idea Bank musiał być znacjonalizowany, będzie toczyć się długo, do momentu, kiedy Leszek Czarnecki przejdzie wszelkie instancje sądowe w sprawie odszkodowania za wywłaszczenie go z firmy. Dwie podstawowe przesłanki, które zadecydowały o nacjonalizacji, to ujemne kapitały i brak możliwości poprawy trudnej sytuacji w dającym się przewidzieć czasie.

Bank na diecie

Pod tym ostatnim względem bank już bez wątpienia zrobił sporo. Z jednej strony obniżył koszty finansowania – od początku 2019 r. zszedł z 2,97 do 0,93 proc., czyli o jedną trzecią bardziej niż WIBOR, a z drugiej mocno ściął koszty operacyjne, m.in. koszty pracownicze, obniżając je o 32 proc.

Do tego przyjął już na bilans znaczne koszty ryzyka – poziom pokrycia rezerwami sięgnął 71 proc., czyli sporo więcej niż 60 proc. średniej dla sektora – i przeszedł na ścisłą dietę, pozbywając się znacznej ilości aktywów (co pozwoliło na zwolnienie w ciągu roku 17 proc. depozytów). Ostatecznie, mimo kryzysu i głębokiego cięcia stóp, co kwartał dowoził zyski.

Tak przynajmniej się wydawało do końca grudnia. Wówczas BFG przedstawił konkurencyjne do bankowego sprawozdanie finansowe przygotowane przez PwC, które zakwestionowało dochodowość Idei, wcześniej potwierdzoną przez innego audytora, czyli Grant Thornton.

Okazało się, że bank nie ma wcale 160,6 mln zł własnego kapitału, ale przeciwnie: zebrane od stycznia do sierpnia straty miały wytworzyć 482,8 mln zł luki kapitałowej. Dla BFG stało się to koronnym dowodem słabości firmy i jej ekipy. Linią, na której oparł swoją akcję w Idea Banku.

Przede wszystkim nie jest jednak tak, że ujemne kapitały z automatu kwalifikują bank do przejęcia przez fundusz. Z końcem 2018 r. udowodnił to już Plus Bank, który wykazał 10 mln ujemnych kapitałów, a w kolejnym 2019 r. dalej gromadził straty, a mimo to nie został znacjonalizowany. Może ma znaczenie, że za Plus Bankiem stoi Zygmunt Solorz, a nie Leszek Czarnecki, może nie, ale i podobnie jak ten ostatni w międzyczasie zorganizował dokapitalizowanie banku.

PwC. Co z rzetelnością audytora?

W Idea Banku mieliśmy jednak prawdziwą karambę: za sprawą nowego audytora plus zmienił się w minus z dnia na dzień. Stawianie tezy, że Grant Thornton się nie zna, a PwC to fachowcy, jest o tyle problematyczne, że dotychczasowy audytor banku Czarneckiego zajmuje się też m.in. badaniem sprawozdań samego BFG.

Widać zresztą, że reprezentujący Leszka Czarneckiego prawnicy z kancelarii Domański, Zakrzewski, Palinka uznali, że PwC jest w tej układance najsłabszym ogniwem. Składając do WSA wniosek o odszkodowanie, podważają przede wszystkim rzetelność wyceny audytora. Wskazują m.in. na takie smaczki jak to, że PwC – pracując jeszcze dla Idea Banku – uznało, iż firma Czarneckiego ma 50 proc. szans na odzyskanie 69 mln zł kwoty, o którą spiera się z dolnośląską skarbówką, a pracując już dla BFG, obniżyło tę szansę i całą kwotę wliczyło w straty Idei.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFrancuski łącznik. Kim jest Xavier Niel – właściciel operatora komórkowego Play
Następny artykułMateusz Grabda: Praca, którą wykonujemy na treningach przynosi rezultaty