Ta historia zaczyna się 7 marca. Tego dnia do sanepidu dzwoni mężczyzna w średnim wieku. Jest zawodowym kierowcą, właśnie wrócił do kraju z Mediolanu. Nie czuje się najlepiej, ma kaszel i stan podgorączkowy. Sanepid radzi mu, by pojechał do szpitala zakaźnego w Chorzowie. Tam mierzą mu temperaturę, gorączki już nie ma, ale wciąż pokasłuje. Lekarka uznaje, że nie ma podstaw do badania na obecność koronawirusa. Odsyła go do lekarza rodzinnego z adnotacją, że powinien dostać antybiotyk.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS