A A+ A++

To dopiero pierwszy mecz i to po zaledwie kilku treningach, zatem trudno wysnuwać twarde wnioski na temat gry Lecha Poznań po zimowej przerwie. Coś jednak mecz z Bandirmasporem już nam pokazał.

Trener Dariusz Żuraw specjalnie wybrał dla swego zespołu łatwego rywala w pierwszym meczu na zgrupowaniu w Belek w Turcji. Bandirmaspor to ekipa z zaplecza tureckiej ekstraklasy, z pewnością niżej notowana niż kolejni rywale Kolejorza – Dynamo Moskwa (niedziela 17 stycznia) czy Szachtar Donieck (21 stycznia). Turcy na mecz z Lechem przystali ochoczo, bo rzadko mają okazję grać z takimi rywalami. Postanowili więc przebyć dobre 700 km znad Morza Marmara, gdzie znajduje się Bandirma, do Belek na południowym wybrzeżu Anatolii, gdzie w prowincji Antalya przebywa i trenuje Lech.

Aspirujący do czołowych miejsc w polskiej ekstraklasie poznański zespół, uczestnik grupowych rozgrywek Ligi Europy, powinien wyraźnie dominować nad prowincjonalnym zespołem tureckim. Tak jednak nie było, mecz okazał się wyrównany (Lech wygrał 1-0). To poniekąd zrozumiałe, Kolejorz jest we wczesnej, dość trudnej fazie przygotowań, mocno skróconych przez pandemię koronawirusa i przyspieszone rozgrywki ligowe. Przecież nawet ten obóz w Turcji miał wyglądać inaczej, gdyż powrót polskiej Ekstraklasy na boiska planowano dopiero na 7 lutego. Rozgrywki zostały przyspieszone, by zdążyć do Euro 2021 i mieć ewentualny zapas na wypadek wysypu zachorowań i konieczności przekładania meczów.

Po raz pierwszy w całej swej historii, a zatem od 1927 roku, polska liga rozpocznie rozgrywki w styczniu.

Mecz z Bandirmasporem nie mógł więc wyglądać zbyt dobrze, skoro trener Żuraw i jego sztab aplikują piłkarzom po dwa treningi dziennie, by zdążyć na czas. Dzisiaj gracze Kolejorza mają dość mocno obciążone bateryjki, zatem wysnuwanie ciężkich wniosków z tego meczu byłoby absurdalne.

Coś jednak wiemy.

Lech Poznań. Wraca Bartosz Salamon

Wydarzeniem meczu było ostre wejście do pierwszego zespołu Lecha nowego (ale i starego, bo to powrót po latach) obrońcy Bartosza Salamona. Strzelił pięknego gola prawą nogą, aczkolwiek przebieg jego kariery wskazuje na to, byśmy się do takich bramek raczej nie przyzwyczajali. Polak potrafi pakować piłkę do siatki, ale raczej głową. Takie uderzenia jak to z Turkami to ewenement, chociaż pokazuje, że wychowanek Kolejorza uderzenie z prawej nogi ma. I to jakie!

Bartosz Salamon zaprezentował się ciekawie, w odróżnieniu od Antonio Milicia, który w drugiej połowie kilka razy walczył o piłkę pod bramką, ale na razie wielkiego wrażenia nie zrobił. Nie dziwmy się – on przez pół roku rozgrywał mecze tylko w rezerwach Anderlechtu.

Z nowych nabytków intrygująco wypadł Szwed Jesper Karlström, który bardzo aktywnie pokazywał się do gry, do podań i wygląda na piłkarza, z którym można wiązać pewne nadzieje. Przypomnijmy, że Lech wiąże je nie tylko z jego czystą grą, ale i z charyzmą. Szwed uchodzi za urodzonego lidera, może więc dodać tu poznańskiej drużynie szczyptę charakteru. Pierwszy mecz tych nadziei nie rozwiał.

Mocno testowy mecz z Bandirmasporem nie rozstrzygnął, kto stanie w bramce poznaniaków od stycznia – czy wracający po kontuzji Mickey van der Hart, czy broniący jesienią Filip Bednarek. Obaj rozegrali po jednej połowie, przy czym Holender – w wyjściowym składzie. Na dzisiaj wydaje się, że to on jest bliższy gry w podstawowej jedenastce, a to ważne, bowiem Poznańska Lokomotywa nie ma planów wzmacniania tej formacji.

Lech Poznań atakuje młodzieżą

Mecz z Turkami był dobrą okazją, by dać szansę występu najmłodszym piłkarzom Akademii Lecha. W drugiej połowie starcia w Belek zobaczyliśmy Filipa Borowskiego (rocznik 2003) w obronie, Igora Ławrynowicza (2003), Krystiana Palacza (2003) i Antoniego Kozubala (2004) w pomocy. Filip Borowski pokazał się jako prawy obrońca grający niezwykle ofensywnie, ale chyba najlepsze wrażenie zrobił 16-letni Antoni Kozubal, najmłodszy z tego grona. To o nim żartobliwie gracze Lecha mówili podczas zajęć “mały Tiba”, co pokazał Lech Poznań w kulisach zgrupowania.

Istotnie, zachowując wszelkie proporcje, Antoni Kozubal ma styl gry podobny do bodaj największej gwiazdy Kolejorza, jaką jest Portugalczyk Pedro Tiba. Też nie za wysoki (choć jeszcze rośnie), ma w sobie naturalną tendencję do regulowania tempa gry. To znaczy nie tylko potrafi posłać dobrą prostopadłą piłkę, co pokazał w pojedynku z Bandirmasporem, ale już w tak młodym wieku wie, kiedy warto zmienić kierunek podań. A zatem nie rozgrywa automatycznie. Jest przy tym niezły technicznie, ma serce do gry – warto go obserwować.

Trener Dariusz Żuraw zabrał do Turcji także trenera rezerw Artura Węskę, który obserwuje poczynania tych młodych zawodników. Po zgrupowaniu zadecyduje, czy kogoś z nich zostawi do dyspozycji pierwszego zespołu, jak niegdyś Filipa Szymczaka.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAdam Waczyński wraca do kadry koszykarzy
Następny artykułSpór o sposób liczenia podatku akcyzowego od nowatorskich wyrobów tytoniowych: Ile podatków wpływa do budżetu od tytoniu do podgrzewania?