Wczoraj, 22 stycznia (18:00)
Na zakończenie zgrupowania w Belek piłkarze Lecha Poznań pokonali mistrza Słowenii NŠ Mura Murska Sobota 4-1. To trzecia wygrana „Kolejorza” i trzecia po zdobyciu czterech bramek.
Lider PKO Ekstraklasy kończy kluczowy etap przygotowań do rundy wiosennej, bo takim było blisko dwutygodniowe zgrupowanie w Turcji. Z czterech sparingów Lech wygrał aż trzy, a Banikowi Ostrawa, FC Shkupi i dzisiaj Murze Murska Sobota strzelił cztery gole. I to mimo że radził sobie bez podstawowych zawodników.
Wydawało się nawet, że kapitan zespołu Mikael Ishak znajdzie się w kadrze na mecz z mistrzem Słowenii. Od początku tygodnia normalnie trenuje, momentami nawet więcej niż reszta drużyny. Trener Skorża uznał, że to jeszcze nie jest moment na powrót do gry, a wolne dostali też Antonio Milić, Adriel Ba Loua czy Nika Kwekweskiri. W tej sytuacji w roli napastnika wymieniali się Filip Marchwiński i João Amaral. Portugalczyk zdobył zresztą dwie bramki, ale to 20-letni Marchwiński może czuć się największym wygranym tego zgrupowania. Skorża ewidentnie dał mu szansę, a utalentowany pomocnik może w końcu ją wykorzysta. W Belek trafił do bramki rywali w trzech spotkaniach, dziś wykończył z bliska precyzyjne dośrodkowanie Jakuba Kamińskiego. W ogóle Lech w ofensywie prezentował się bardzo dobrze. Dużo dawały dośrodkowania z prawej strony Joela Pereiry, nieźle do wyjściowego składu wrócił Pedro Rebocho. Już w 9. minucie Pereira świetnie dograł do Marchwińskiego, ale strzał 20-latka obronił bramkarz Mury, podobnie zresztą jak dobitkę.
O ile w ofensywie Lech grał z polotem, imponowała wymienność pozycji zawodników, to już w obronie było momentami kiepsko. Podobnie jak w starciu z Gruzinami z Dinama Batumi “Kolejorz” miał problemy z wyjściem spod pressingu. Błędy popełniali tu doświadczeni gracze, jak Lubomir Šatka, Radosław Murawski czy Bartosz Salamon. Słoweńcy potrafili też dojść do stuprocentowej sytuacji po dalekim zagraniu z własnej połowy ich prawego obrońcy.
Podobnie jak w dwóch pierwszych sparingach, Lech ustawił sobie to spotkanie dwoma golami zdobytymi w krótkim odstępie czasu. Najpierw po zagraniu Šatki do Kamińskiego, ten drugi wypuścił w bój Amarala, a Portugalczyk ograł bramkarza i wbił piłkę do pustej bramki. P … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS