A A+ A++

Mamy trudne czasy do pracy, to ma wpływ na wiele zespołów. Każdy w jakimś okresie miał swoje problemy, nie uniknęliśmy ich my, nie uniknęła ich Jagiellonia – mówi trener Lecha Poznań Dariusz Żuraw. Oba kluby tkwiły ostatnio w kryzysie, choć poznaniacy, tak się wydaje, z niego powoli wychodzą. Różnica jest taka, że w Białymstoku zwolniono trenera, a w Poznaniu – nie.

Jagiellonia przegrała trzy ostatnie spotkanie (bez zdobytej bramki), w sześciu zdobyła zaledwie dwa punkty. Wygrała tej wiosny tylko raz – jeszcze w styczniu w Gdańsku z Lechią. Dziś ma zaledwie siedem punktów przewagi nad ostatnim Podbeskidziem Bielsko-Biała, więc szefowie klubu nie chcieli czekać na dalszy rozwój wydarzeń i jeszcze przed przerwą reprezentacyjną zwolnili trenera Bogdana Zająca. W Lechu miesiąc temu też nastroje były fatalne, bo Lech nie mógł wygrać kolejnych meczów. W końcu złapał jednak punkt zaczepienia i w czterech ostatnich kolejkach wywalczył przyzwoity dorobek dziesięciu punktów. – Mamy trudne czasy do pracy, to ma wpływ na wiele zespołów. Każdy w jakimś okresie miał swoje problemy, nie uniknęliśmy ich my, nie uniknęła ich Jagiellonia. Wiemy już, że z zespołem nie przyjedzie Bogdan Zając, a będzie nowa miotła. Spodziewamy się jakichś zmian, ale jakie będą i jak wpłyną na grę Jagiellonii, możemy się tylko domyślać. Musimy skupić się na swojej grze, na koncentracji, by wykorzystać szanse, które mamy. Wtedy będzie dobrze – mówi trener Lecha Dariusz Żuraw.

W ostatnich latach Lech miał spore kłopoty w meczach z Jagiellonią, ale głównie w tych wyjazdowych. W Poznaniu też często się jednak męczył, ale zdarzały się przy tym wysokie zwycięstwa, np. 5-1 trzy lata temu czy 4-0 w lipcu zeszłego roku. Tamten lipcowy mecz, kończący poprzedni sezon, był jakby zwieńczeniem kilku efektowych tygodni w wykonaniu Lecha, które ostatecznie dały mu wicemistrzostwo Polski. Poznaniacy rozbili Jagiellonię w 40 minut – wszystkie gole wbili jej jeszcze przed przerwą. Od tamtego spotkania trwał już właściwie regres gry Lecha w krajowych rozgrywkach. – Nie miałbym nic przeciwko temu, by ten sobotni mecz zakończył się takim samym wynikiem – marzy trener Żuraw.

Lech Poznań walczy o skuteczność

Aby tak się stało, Lech musi poprawić skuteczność. W tym roku tworzy mniej sytuacji pod bramką rywala, choć one wciąż są. Brakuje jednak skuteczności – cztery tegoroczne mecze przy Bułgarskiej to zaledwie jeden, jedyny gol Arona Jóhanssona. A przecież równie kiepsko było już w grudniu w meczach z Rangersami, Pogonią czy Wisłą Kraków. – Piłka nożna to taki sport, w którym wygrywa ten, kto strzela bramki. My tych sytuacji stworzyliśmy kilka w meczu z Piastem, ale nie potrafiliśmy postawić kropki nad “i”. To nasz największy mankament. W Szczecinie tych sytuacji mieliśmy mniej, ale jedną wykorzystaliśmy i potrafiliśmy wygrać. Jeśli wróci skuteczność, to nikt nie będzie mówił o zapaści i innych rzeczach – twierdzi Żuraw i przywołuje przykład Daniego Ramireza. Hiszpan po chorobie z początku roku nie wrócił jeszcze do dawnej dyspozycji, choć gra już lepiej niż na początku lutego. – Obejrzałem ostatni mecz i Dani wcale nie grał źle. Miał trzy sytuacje, gdyby choć jedną wykorzystał, to nikt by nie pytał o jego formę. Tu jest szkopuł – dodaje szkoleniowiec.

Można zapytać też inaczej – czy to Jagiellonia jest w tym samym miejscu, w którym Lech był przed miesiącem? Nie zdobywa bramek, nie punktuje, tkwi w kryzysie. – Trudni mi to porównać, każdy klub ma momenty trudne, ma go Jagiellonia. My mieliśmy … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUwaga kierowcy! Będzie ślisko na drogach
Następny artykułInformacja Starosty Opoczyńskiego o sytuacji epidemicznej na terenie powiatu