A A+ A++

Od wielu miesięcy jak grzyby po deszczu pojawiają się w sieci grupy zrzeszające fanów roślinek. Polacy wymieniają się sadzonkami, szukają porad, informują się o promocjach kwiatowych w różnych sklepach. To prężnie działające społeczności, które łączy jedno: pasja do pięknych roślin.

Przeczytaj: Finanse w związku. “Mąż nie wchodzi mi do kieszeni” kontra “informujemy się o każdym wydatku”

– Jest boom na rośliny, od czasu pandemii zakupy roślin bardzo się nasiliły. Ludzie siedzą w domach i wielką przyjemność sprawia im towarzystwo roślin, ich pielęgnacja. Wiele osób jest już uzależnionych: jak kupią jedną roślinę, to chcą więcej i więcej. Mam stałych klientów, którzy potrafią co tydzień wyczekiwać nowości w sklepie, choć mówią, że już nie mają miejsca na półkach. Słyszałam, że niektórzy ukrywają nawet przed partnerami, że coś kupili. Miałam przypadek, że klientka poprosiła, aby przy odbiorze osobistym nie dawać paragonu, żeby mąż nie wiedział, ile kosztowała dana roślina – opowiada w rozmowie z WP Kobieta Anna Korus, właścicielka sklepu Moje Badyle.

Ada Lamparska ma dziesiątki kwiatów w swoim domu. Partner akceptuje jej fascynację roślinami.

– Mój partner mnie nie ogranicza, bo wie, że to moja pasja. On wydaje pieniądze na swoje zainteresowania i rozumie, że kocham rośliny. Sam czasami kupuje mi roślinne prezenty. Wiem jednak, że nadmierne kupowanie kwiatów może u niektórych powodować niezadowolenie. Na jednej z grup przeczytałam, że pani rozwiodła się z mężem, bo ograniczał ją w kupowaniu roślin – śmieje się Ada, która prowadzi w sieci profil Zieladka.

Kobieta przyznaje, że zainteresowanie roślinami nasiliło się u niej w pandemii, kiedy więcej czasu spędzała w domu. Choć wcześniej również uwielbiała rośliny, teraz traktuje je jako swoją prawdziwą pasję.

– Przed pandemią moja kolekcja nie była tak bogata jak teraz. Kiedy zaczęłam więcej czasu spędzać w domu, moje zainteresowanie kwiatami wzrosło. Poza tym okazy takie jak maranty czy monstery zaczęły pojawiać się w popularnych sklepach i stały się bardziej dostępne. Zdarzało się, że podczas zakupów spożywczych dorzucałam do koszyka jakiś okaz. Powoli przystosowywałam też mieszkanie pod moje rośliny. Kupiłam regał, który jest teraz dobrze oświetlony, szklarnie dla małych sadzonek, nawilżacz powietrza, żeby rośliny, które potrzebują więcej wilgoci, miały to zapewnione. Dokupiłam też mniejsze nawilżacze, ale i specjalne ledowe lampy, które mają na celu dodatkowo doświetlać rośliny. Oczywiście zaczęłam też kupować ładne osłonki, podpórki i inne gadżety – mówi Ada.

Zobacz: #Wszechmocne. Chciała osiągnąć sukces. Po drodze wymieniła partnera i znajomych

Cezary Wiśniewski również odkrył swoje zamiłowanie do roślin w czasie pandemii. Jego kwiatowa kolekcja powiększa się z każdym tygodniem, a on sam nie oszczędza na pięknych i wymarzonych roślinach.

– Początkowo były to kwiaty bardzo standardowe – monstera deliciosa, palma areka, czy różnego rodzaju fikusy. Z czasem fascynacja urosła do takiego poziomu, że skupiłem się na uprawianiu roślin kolekcjonerskich. Pamiętam, jak kilka lat temu mama przynosiła mi do pokoju storczyki i stawiała na parapecie, bo u mnie miały cień, który dobrze na nie wpływał – szybko je wynosiłem, bo nie chciałem obcować z “żadnymi badylami”. Dlatego nigdy nie pomyślałbym, że moje podejście może tak bardzo się zmienić – powiedział.

Fani roślin są w stanie wydać ogromne pieniądze na wymarzone kwiaty. Ostatnio w jednej z grup zrzeszających miłośników roślin pojawił się wpis pani, która odkupiła od innej osoby sadzonkę philodendrona ilselmani za 7100 zł.

– Pani się zdenerwowała, ponieważ sadzonki jej zgniły i nie uzyskała oczekiwanego efektu. Mężczyzna, od którego je odkupiła, pokazał korespondencję z panią, z której wynika, że nie postępowała z rośliną według zaleceń – relacjonuje jeden z członków grupy.

Na wszelkich grupach zrzeszających fanów roślin pojawiają się ogłoszenia sprzedaży wyjątkowych okazów. Niektóre ceny mogą zwalać z nóg, ponieważ dochodzą do kilku tysięcy złotych.

– Trend na rośliny jest od jakiegoś czasu. Osoby, które wkręciły się w temat, zaczynają rozglądać się za bardziej wyszukanymi kwiatami. Zauważałam, że kwiaty o różnym ubarwieniu są bardzo popularne. Mam koleżankę, która kolekcjonuje tylko te z różowym przebarwieniem. Jest też trend z lekko żółtawym wybarwieniem i ceny tych roślin są horrendalne. Ostatnio patrzyłam na monsterę thai constellation. Za kwiat o wysokości 40 cm trzeba zapłacić ok. 1200 zł – powiedziała w rozmowie z WP Kobieta Magda Psiuk, prowadząca program “Rośliny dla zielonych” w TVN Style.

– To są rośliny kolekcjonerskie, które kupują raczej zbieracze. Są grupy fanatyków roślin, którzy kolekcjonują ciekawe okazy. Te osoby pozyskują wymarzone rośliny, aby później je sprzedać, kupują następne… Nazywają to “roślinne chciejstwo” – dodaje Anna Korus, właścicielka kwiaciarni.

Ada Lamparska wyznaczyła sobie limit: stara się kupować kwiaty do 150 zł.

– Staram się tego nie przekraczać, ale gdy marzy mi się jakaś roślina, to jestem w stanie trochę dołożyć. Ostatnio skusiłam się na listek maranty za 300 zł. Nie mam pewności, czy coś z niego wyrośnie, ale zaszalałam. Myślę, że kilkaset złotych miesięcznie jestem w stanie wydać na rośliny i różne dodatki.

Te bardzo drogie rośliny, to nie są kwiaty, które sprawdzą się w każdych warunkach. Zazwyczaj wymagają one odpowiedniej pielęgnacji, oświetlenia, wilgotności. Takie rośliny najczęściej kupują osoby, które mają już wiedzę, interesują się tym od dłuższego czasu. Bywa, że mają też przystosowane mieszkanie do tego, aby taką roślinę utrzymać – powiedziała.

Cezary również nie ukrywa, że jest w stanie sporo wydać na rośliny.

– Rośliny stały się przyjaciółmi, na które zdarza mi się wydawać nawet kilkaset złotych. Ostatnio przyjechałem specjalnie z Warszawy do Krakowa na kiermasz, na którym wydałem kilkaset złotych. Polecam takie tripy! – mówi zadowolony.

Asia Bucholc zdradziła w rozmowie z WP Kobieta, że najdroższa roślina, jaką kupiła, kosztowała 275 zł. – Umarła mi po dwóch tygodniach. Poruszyłam niebo i ziemię, żeby ją uratować. Został jeden listek, który podarowałam mojej przyjaciółce, ponieważ miała lepsze warunki dla tej rośliny u siebie – powiedziała Asia.

Magda Psiuk jest szczęśliwa, że Polacy zakochali się w roślinach i coraz chętniej mają je w swoich domach. – Myślę, że ludzie się uwrażliwiają. To jest taki powrót do przeszłości, bo przecież kiedyś wszyscy byliśmy blisko ziemi. Większość z nas wywodzi się ze wsi, mówię o kilku pokoleniach wstecz, gdzie to obcowanie z naturą jest codziennością. Powoli wracamy do korzeni – kwituje.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZabytek będzie miał nowe życie – w Głuszycy będzie nowy magistrat
Następny artykuł„PRZEWORSK W OBIEKTYWIE TADEUSZA MICHNO”