Jak pisałem w poprzedniej notce syn “załapał” koronawirusa w szpitalu (Bródno) i na czas rekonwalescencji musi pozostać w odosobnieniu.
Rzecz jasna kwarantanna dotyczy też i najbliższych – ma 3 córki + żona, a z racji logistycznych dołączyła do nich i opiekunka najmłodszej latorośli, która też musi odbyć kwarantannę.
Czyli sam z 5 babami. Dziś drugi dzień kwarantanny – akurat tak się złożyło, że to jego urodziny.
Zadzwoniłem, pogadaliśmy chwilę; ponoć dotarło do niego kanałami medycznymi, że właśnie “zapchały” się szpitale dedykowane.
Sam ma samopoczucie w miarę dobre. Jeszcze jakiś katar i kaszel z racji spływającej z zatok wydzieliny. Obserwuje na sobie efekty, gdyż ponoć mogą jeszcze wystąpić dalsze objawy po kilku dniach.
Cóż. Nasze relacje zawsze były “średnie”. To dlatego, że jesteśmy w opozycji zodiakalnej. Ja jestem Waga, a on Baran – czyli opozycja, ale jednocześnie wiele wspólnego, bo to obaj jesteśmy z Roku Szczura, a nawet mamy wspólne drzewo – jarzębinę.
Stąd zapewne zawsze nastawienie opozycyjne w rozmowach.
Kiedy rozpoczynała się “akcja koronawirus”, medycy zostali już na wstępie stosownie poinstruowani i odpowiednio przestraszeni. Syn zadzwonił z ostrzeżeniami, nakazami i zakazami i podobnymi pierdołami. Kierowane były (aluzje) do mnie jako najstarszego w rodzinie i to z przedziału wiekowego z podwyższonym ryzykiem.
Już wtedy (początek marca) uważałem, że sprawa jest dęta, dlatego do tych zaleceń podszedłem ze stosownym dystansem – po prostu i tak żyjemy na uboczu. Nie mam zamiaru zwiększać zagrożenia, ale też i nie widzę powodu do paniki. Swoje lata mam i jak ma przyjść mój czas – to i tak przyjdzie.
Zatem – straszył, straszył, a teraz sam ponosi konsekwencje sytuacji. Drugi dzień, a już zaczyna go “nosić”. Co będzie za parę dni – zobaczymy.
Zaleciłem pisanie pamiętnika, gdyż takie wspomnienia mogą być ciekawe.
I refleksje ogólne.
Panika związana z pandemią wygląda na przesadzoną, co będzie skutkować negatywnymi reakcjami społecznymi. O ile bowiem dotychczasowe zalecenia rządu przyjmowane były jako podparte zaufaniem, to przedłużanie restrykcji w sytuacji ograniczonych skutków epidemii zaowocuje utratą tego zaufania. Pozostaje rozwiązanie siłowe, co w warunkach polskich nigdy nie przyniosło pozytywnych efektów dla rządzących.
Najgorszym rozwiązaniem dla władz, a jest to typowe dla Polaków, że jeśli przekroczona zostanie granica wiarygodności – zacznie się kpienie. To najsilniejsza broń społeczna, a granica jest bliska.
Niewiele się zaś pisze o środkach medycznych skutecznych w zwalczaniu tego wirusa: podobno skuteczna jest kombinacja leków przeciwmalarycznych z dedykowanym antybiotykiem. Tyle, że jednym z niewielu miejsc, gdzie produkowana jest substancja czynna jest Lombardia. Brak jest informacji o np. podjęciu produkcji tego czynnika w innych krajach. czy jest to aż tak duży problem techniczny?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS