A A+ A++

Często piszecie, że nie chwalę, tylko ciągle marudzę, to proszę – dzisiaj pochwalę (bo potem mogę nie mieć okazji). Całkiem sympatycznie weszliśmy w europejskie puchary. Cztery mecze, cztery wygrane i to tak w dość pewny sposób. Może ktoś się spodziewał, że Legia i Śląsk pójdą dalej, ale w taki sposób? No już wątpliwe. Chyba że spory optymista.

A stało się i bardziej oczywiście trzeba pochwalić Legię. Sporo padło słów, że Bodo jest groźne i warszawianie będą mieli ciężary, natomiast raczej się to nie sprawdziło. Okej, Norwegowie też pozmieniali skład, natomiast nie tacy jak oni lali Legię w ostatnich latach. Luksemburg, Mołdawia, nawet Gibraltar wywalczył remis. No, sami wiecie – a tutaj spokojnie do przodu.

Być może Dariusz Mioduski zrozumie, że łatwiej będzie mu o zwycięstwa z trenerem w ekipie. W Polsce może wygrywać z Kaczorem Donaldem na ławce, ale to i nie zawsze, bo udało mu się raz oddać mistrzostwo Piastowi. Jednak w Europie potrzeba już fachowca, który ma warsztat, doświadczenie, pomysł. Bo – zaskoczenie – to się potem przenosi na drużynę.

I widać, że Legia ma takiego trenera. Gra nowocześnie, potrafi reagować na sytuację boiskową, jest taktyka, a nie zasada „macie piłkę i grajcie”. Nie wiem, gdzie to ich zaprowadzi, pewnie nie do Ligi Mistrzów, droga jest długa i kręta, a skład mimo wszystko nie najmocniejszy, ale grupę drugiej czy trzeciej ligi powinno się udać zrobić.

A to przecież dla Legii pod rządami Mioduskiego byłoby osiągnięciem przełomowym. Ale się nie śmieje, w końcu wyciągnął wnioski. Po kilku latach, prawda, jednak zawsze. I w końcu Wojskowi ograli kogoś poważniejszego, bo sorry, ale tego Atromitosu to nie ma co liczyć (a wygrana z Astaną nie miała żadnego znaczenia).

Dla Śląska jakiś specjalnie miły być nie mogę, ci Estończycy to z piłką nie bardzo, ale co – są dwa zwycięstwa. Czyli punkty do rankingu, a nie jakieś cudowanie po remisach i dogrywkach.

Jak wiadomo tych punktów niezwykle potrzebujemy, żeby gonić Europę w rankingu. Ja nie mam złudzeń, że ten sezon będzie nie wiadomo jaki dobry, ale zaczął się solidnie i niech tak solidnie będzie dalej. Ogrywamy tych, których musimy, walczmy z tymi, z którymi możemy. Naprawdę polski kibic po latach rozczarowań wiele więcej nie chce.

A i to da nam profit w przyszłości. Możemy uciec od tych pierwszych rund, przygotowywać się dłużej, mieć więcej czasu na transfery i wprowadzanie zawodników do zespołów. To też jest ważne, bo polskie kluby operują drobnymi (na skalę Europy), więc transfery siłą rzeczy czasem robione są późno. Potem gość przychodzi, mija pięć minut i jest mecz. Tak trudno myśleć o czymś sensownym.

Naturalnie można działać też zimą, ale Mioduski zapomniał, inne kluby nie podejmą takiego ryzyka. Nie stać ich na wzmocnienia w przerwie, kiedy nie wiedzą, czy latem będą jakieś puchary, czy tylko puchary do lodów.

No i oczywiście lodu na koniec. Na razie ograliśmy tylko Norwegów i Estończyków. Cieszymy się, bo zwycięstwa cieszą. Ale to też pokazuje, jak nisko upadliśmy.

WOJCIECH KOWALCZYK

CYKL “WJAZD Z BRAMĄ” WSPÓŁTWORZYMY Z FIRMĄ GATIGO – PRODUCENTEM NOWOCZESNYCH OGRODZEŃ, NALEŻĄCYM DO POLARGOS GROUP. NAJOSTRZEJSZE OPINIE TYLKO TUTAJ!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„Podolski na razie cierpi”
Następny artykułSokół: “Nowa płyta ujrzy światło dzienne w tym roku”