A A+ A++

Rząd od dawna planuje zaimplementowanie unijnych dyrektyw dotyczących rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). Co do konieczności wprowadzenia zmian zgodni są praktycznie wszyscy. Spór toczy się teraz tylko o to, jak owa reforma ma wyglądać. Jaki pomysł ma Ministerstwo Klimatu?

Jacek Ozdoba: Konieczny jest znaczący restart i stworzenie nowego systemu, który wyrówna dysproporcje w stosunku do innych państw. Naszym celem będzie w pierwszej kolejności ulżyć mieszkańcom, którzy dziś mierzą się z drastycznymi podwyżkami. Chcemy, aby największy strumień pieniędzy trafił właśnie do obywateli i gmin. Poprzednia koncepcja przedstawiona jeszcze w zeszłym roku przez kierownictwo Ministerstwa Środowiska wywołała ożywioną dyskusję w branży – spłynęło wiele uwag i alternatywnych propozycji. Analizujemy je i rozważamy różne scenariusze.

Chcemy aby wdrożenie rozszerzonej odpowiedzialności producentów było częścią bardziej strukturalnych zmian w gospodarce komunalnej

Mam świadomość, że musimy wdrożyć reformę możliwie jak najszybciej, bo im wcześniej wyższe opłaty od producentów trafią do gmin i mieszkańców, tym szybciej gospodarka komunalna stanie na nogi. Nie ukrywam też, że prace legislacyjne spowolniła pandemia, która wymusiła na nas szybkie działania w kwestii zagospodarowania odpadów pochodzących z kwarantanny i zabezpieczenie sektora komunalnego, poprzez między innymi, opracowanie odpowiednich zaleceń dla instalacji i zakładów przetwarzania odpadów.

Zależy nam, by wypracować możliwie najlepsze rozwiązanie dotyczące ROP i przygotować kompleksową reformę, a nie działać szybko i doraźnie. Chcemy, aby wdrożenie rozszerzonej odpowiedzialności producentów było częścią bardziej strukturalnych zmian w gospodarce komunalnej, dlatego też wkrótce zamierzam przedstawić projekty zmian w innych ustawach regulujących rynek odpadowy. Co do samego modelu: nie przesądzamy dziś, że poprzednia propozycja, która opiera się na Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, jest jedyną słuszną. Niektóre elementy zawarte w tym wariancie są nam bliskie, bo zależy nam, by udział producentów był realny i przyniósł mierzalne wyniki środowiskowe, nakłaniając wprowadzających do ekoprojektowania i zmniejszenia ilości wytwarzanych odpadów. Jednym z rozwiązań, które wspieramy jest wdrożenie w Polsce systemu kaucyjnego lub depozytowego na butelki PET. Rozwiązań jest wiele i wierzę, że uda się nam wypracować model, który będzie optymalny dla mieszkańców, samorządów, biznesu i środowiska.

To, z czym mieliśmy do czynienia w ostatnich latach, funkcjonuje w sposób iluzoryczny i głównie na papierze, w oparciu o fikcyjne dokumenty

Dominik Bąk: Zgadzamy się, że to, z czym mieliśmy do czynienia w ostatnich latach, funkcjonuje w sposób iluzoryczny i głównie na papierze, w oparciu o fikcyjne dokumenty potwierdzające wykonanie obowiązków recyklingu i odzysku. Pozostaję zwolennikiem ostatniej propozycji dotyczącej nowego modelu ROP, w której NFOŚiGW odgrywa kluczową rolę. Jesteśmy gotowi organizacyjnie i technicznie rozliczyć i rozdystrybuować szacowane 2 mld zł rocznie dodatkowych wpływów z nowych, wyższych opłat produktowych. Mamy wystarczające, wieloletnie doświadczenia i kompetencje. Celem innych organizacji powołanych specjalnie na potrzeby rozliczeń ROP przez producentów może być pilnowanie interesów tych, których reprezentują. Przekazując te kompetencje w ręce rządowej jednostki, mamy pewność, że to interes mieszkańców będzie na pierwszym miejscu.

W Szwecji, gdzie odpowiedzialność za opakowania realizują producenci, poziomy zbiórki tworzyw nie przekraczają 40 proc.

Anna Larsson: Polska jest jednym z trzech krajów w Europie, obok Wielkiej Brytanii i Grecji, gdzie zbliżająca się reforma ROP będzie musiała być najbardziej radykalna, by uzdrowić rynek i dogonić bliskich sąsiadów. Opublikowane przesz Słowacki Instytut Ochrony Środowiska zestawienie europejskich opłat do organizacji odzysku wskazuje na ponad stukrotną różnicę między stawkami polskimi i austriackimi.

Czas całkowicie zmienić system, bo tego, co mamy dzisiaj, nie sposób kontynuować, a punktowe i doraźne zmiany tylko zaszkodzą

Krzysztof Baczyński: Branża jest gotowa na zmianę. Czas całkowicie zmienić system i zbudować go od nowa, bo tego, co mamy dzisiaj, nie sposób kontynuować, a punktowe i doraźne zmiany tylko zaszkodzą i tak już mało przejrzystym przepisom. Nie bójmy się więc określenia rewolucja, jeśli przyniesie ona dobre rozwiązania. Pamiętajmy tylko, że ROP będzie wyglądała tak jak regulujące ją prawo. Bo to właśnie jego wady, wraz z brakiem odpowiedniego nadzoru, sprawiły, że dzisiejsza rozszerzona odpowiedzialność producenta jest tylko formalna. Nie tylko przepisy prawne zawęziły role organizacji odzysku do obrotu dokumentami recyklingowymi. Zawiodła też kontrola administracji publicznej nad organizacjami odzysku, rzetelnością audytu recyklerów, sprawdzaniem legalności dokumentów potwierdzających recykling. Kwitła więc szara strefa, z czym borykały się nie tylko uczciwe organizacje odzysku, ale też wprowadzający, bo jeżeli ktoś korzysta z niepewnych, ale tanich dokumentów, to obniża koszty swojej działalności, czym zyskuje przewagę konkurencyjną nad rzetelnymi podmiotami. Nie możemy ponownie do tego dopuścić. 

EKO-PAK przedstawił niedawno autorską koncepcję podziału obowiązków, według której to wprowadzający produkty w opakowaniach przejmują od gmin selektywną zbiórkę odpadów i sami organizują system, by wywiązać się z ustawowych obowiązków. Czym ten model różni się od obecnego, w którym firmy również realizują ROP poprzez organizacje odzysku, a efekty są niezadowalające?

Krzysztof Baczyński: Nie była to koncepcja wyłącznie EKO-PAK, ale pięciu ściśle ze sobą współpracujących, wiodących w swoich branżach organizacji gospodarczych. Przede wszystkim zamiast dzisiejszego obrotu dokumentami czy prostego pokrywania kosztów, co i tak jest naszym obowiązkiem wynikającym z dyrektywy, proponujemy przejęcie pełnej i realnej odpowiedzialności za wszystkie procesy selektywnej zbiórki i przygotowania odpadów surowcowych, w szczególności opakowaniowych, do recyklingu. W naszej ocenie im system jest bardziej zcentralizowany, oparty na pobieraniu przez administrację państwową od producentów opłat i ich dalszą dystrybucję, tym jest on mniej elastyczny, a przez to mniej wydajny. Doświadczenia z wielu krajów zaś pokazują, że tam gdzie system organizują i prowadzą producenci, tam działa on najlepiej. I to niezależnie, czy mówimy o prowadzeniu selektywnej zbiórki, butelce zwrotnej, puszce aluminiowej czy nordyckich systemach kaucyjnych. Dlatego proponujemy, by to producenci wyrobów w opakowaniach przejęli wszystkie fizyczne i organizacyjne zadania związane z selektywną zbiórką swoich produktów, w tym właśnie odpadów opakowaniowych. Uważamy, że samorządy nie powinny martwić się, czy zebrane przez nie odpady surowcowe trafią do recyklingu i czy zostaną później przetworzone. Gminy zajęłyby się wtedy zagospodarowaniem głównie odpadów resztkowych, gabarytowych oraz biodegradowalnych, czyli tych, które nie są związane z działalnością producentów wyrobów w opakowaniach.

Jeżeli producenci mają wziąć odpowiedzialność, to muszą mieć też kontrolę nad całym procesem

Andrzej Gantner: Z naszej perspektywy to logiczne, że jeżeli producenci mają wziąć odpowiedzialność, to muszą mieć też kontrolę nad całym procesem. Stąd koncepcja, by cały system opierał się na organizacjach odzysku, które będą kontrolowane przez przedsiębiorstwa. Taki system zadziałał chociażby w Austrii czy Niemczech. Potrzebne jest jednak bardzo dobre i silne prawo, a do tego jego skuteczna egzekucja i bezwzględne eliminowanie oszustów, którzy chcieliby naginać przepisy i spowodować, że system stanie się fikcyjny. Oczywiście cała branża zdaje sobie sprawę z tego, że te rozwiązania przełożą się na wzrost kosztów, co jest konieczne, bo obecny system jest skrajnie nieefektywny dla wszystkich uczestników rynku. Przemysł jest gotowy płacić więcej niż obecnie, ale musi mieć pewność, że system będzie działał prawidłowo i faktycznie zminimalizuje wpływ opadów opakowaniowych na środowisko. To my jako branża staniemy bowiem przed koniecznością sprostania unijnym wymogom stosowania określonych poziomów recyklatu w nowych opakowaniach. Będziemy musieli się z tych obowiązków wywiązać i zależy nam, by recykling w Polsce działał jak należy.

Jak na to patrzą samorządy? Czy propozycja przejęcia od nich selektywnej zbiórki jest wyjściem naprzeciw ich potrzebom i dobrym kierunkiem?

Środowiska samorządowe poparły pomysł takiego rozdzielenia zadań, aby przemysł przejął na siebie część zadań

Marek Wójcik: Kluczowe będzie to, w jaki sposób podzielone zostaną obowiązki między samorządy, producentów odpadów i recyklerów. Środowiska samorządowe, już na początku lutego br. poparły pomysł takiego rozdzielenia zadań, aby przemysł przejął na siebie część zadań dotyczących zagospodarowania odpadów opakowaniowych. Dalej chcemy odpowiadać za gospodarkę odpadami, potrzebujemy jednak do tego elastycznych instrumentów prawnych i finansowych. Dziś sytuacja stoi na głowie, bo samorządy przykładające się do segregacji i dbające o czystość frakcji są de facto karane przez rynek, na którym wielu przedsiębiorcom w ogóle nie opłaca się odbierać tych odpadów od gmin. W konsekwencji miliony ton posegregowanych opakowań ze szkła, z papieru czy plastiku zlegają na składowiskach, a gminy płacą za to, że ktoś zechce je odebrać, zamiast osiągać dochody z selektywnej zbiórki. Dlateg … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł​Zwoje znad Morza Martwego: Zagadka sprzed 2000 lat wreszcie rozwiązana?
Następny artykułPraktyczny gadżet reklamowy? Pendrive to absolutny lider