A A+ A++

Premier Morawiecki zgodził się na związanie środków unijnych z oceną przez UE praworządności w Polsce. Co do tego, niespecjalnie mogą być wątpliwości. Oczywiście owa zgoda implikuje dalsze ograniczenie suwerenności Polski, co źle.

Z drugiej strony, od owej zgody do faktycznego zastosowania mechanizmów, które Eurokracja rada by wprowadzić, droga nie jest prosta ani szybka i jeszcze nie wiadomo, czy w ogóle zostanie wykorzystana.

Trzeba też po prostu spojerzeć prawdzie w oczy.

Po pierwsze, Polska jest w UE osamotniona. Najpierw z powodu wyraźnie niechętnej Unii postawie rządzącego obozu politycznego, który różnymi dziwnymi wygibasami osiąga na tym najważniejszym dla nas międzynarodowym forum takie wyniki jak zwycięstwo Polaka w kandydowaniu na szefa UE stosunkiem głosów 27:1, gdzie jedynym głosem przeciwnym był głos “partnerów” z Polski. Drugim ewenementem było jednoosobowe zablokowanie przez Polskę wyboru Holendra na to stanowisko i spowodowanie wyboru, sympatycznej zresztą, Niemki w to miejsce.

Po drugie, Polska reprezentuje w UE wpływy i interesy amerykańskie, które są często sprzeczne z interesami największych państw Unii Europejskiej. Choć USA staje po naszej stronie, to jednak taka postawa musi rodzić negatywny odbiór u tychże państw, co osłabia siłę i pozycję Polski.

Po trzecie Polska jest wewnętrznie silnie podzielona politycznie. “United we stand, divided we fall” – “Razem przetrwamy, podzieleni przegramy”. To dodatkowo ujmuje siły stanowisku polskiego rządu. Wieczne oskarżenia, to o zdradę, to o morderstwo, to o to, to o tamto. Podgrzewanie przez różnych polityków, media, działaczy atmosfery konfliktu społeczno-politycznego osłabia Polskę.

Więc premier najzwyczajniej na świecie MUSIAŁ się zgodzić na takie warunki jakie WIĘKSZOŚĆ państw zaakceptowała. Sam Orban to za mało, żeby coś przewalczyć na terenie UE. Swoją drogą, można – tak domniemuję –  było zaktywizować via Waszyngton wszystkie państwa “międzymorza”, od republik bałtyckich po Chorwację i wtedy próbować odrzucić zapisy wiążące dystrybucję środków UE z oceną hehe praworządności.

Zrozumienie rzeczywistości bywa czasem bolesne, ale ucieczka w świat fantazji, który na użytek popularności politycy polscy roztaczają przed społeczeństwem (M.Morawiecki: Nasza pozycja w UE stale rośnie w siłę), kończy się wygibasami z ogłaszaniem sukcesu, gdy odnieśliśmy porażkę. No ale tego, nie wolno powiedzieć ludziom, bo opozycja skoczy nam do gardła.

My jednak możemy sobie to powiedzieć. Nie ma tragedii. Nie ma zdrady. Nie ma katastrofy. Choć stało się źle. Nie mieliśmy wyjścia. Podpisał premier. Walczmy o swoje tam, gdzie wyjście i pole manewru jest. Wypowiedzmy konwencję stambulską, może mówiąc prawdę, zmniejszajmy napięcia społeczne – pozostawiając ścieranie się różnić światopoglądowych. Pracujmy nad wzmocnieniem własnej siły. I na Boga, nie szczujmy policją tych bez masek i zróbmy takie prawo co do szczepień na koronawirusa, żeby na zewnątrz wyglądało dobrze, a w środku, każdy mógł jak chce 🙂

Będzie dobrze.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowe cła i podatki. Tak UE sfinansuje fundusz odbudowy
Następny artykułDetoks cukrowy start! Jak pokonać uzależnienie od słodyczy?