A A+ A++

Szukając, jak zwykle z resztą, na początku roku inspiracji do tematów tekstów o zwierzętach, zastanawiam się, który gatunek przybliżyć i dlaczego. Co w danym zwierzęciu jest takiego ciekawego o czym warto powiedzieć szerszej publiczności. Zaglądając w świat motyli szukałem czegoś innego niż kolor, ale także czegoś innego niż coś o czym piszą niemal wszyscy i wszędzie. Chyba się udało, bo kraśnik sześcioplamek to motyl, którego można obserwować na każdej łące i nawet przyciąga kolorami. Jednak te kolory nie są bez znaczenia, bo w tym przypadku ostrzegają przed kraśnikiem sześcioplamkiem, żeby lepiej go nie zjadać. Kraśnik sześcioplamek zwiera w sobie cyjanowodór, a ten nie jednego już pokonał…

Fot. Arkadiusz Michalak

  1. Kraśnik sześcioplamek jest krasny jak kraśnik
  2. Powrót do życia
  3. Po łąkach fruwa, po polach fruwa kraśnik sześcioplamek

Kraśnik sześcioplamek jest krasny jak kraśnik

Krasny to słowo pochodzące z języka rosyjskiego. Krasny czyli piękny, ładny i…czerwony. W słowniku języka polskiego (bo to słowo także uległo spolszczeniu) możemy przeczytać, że nawet jaskrawoczerwony. Czyli nazwa adekwatna do wyglądu motyla. Na połyskującym granatowym tle pojawiają się jaskrawoczerwone plamy – tak można scharakteryzować najprościej kraśnika sześcioplamka. Drugi człon nazwy również ma swoje uzasadnienie w wyglądzie tego owada. Na każdym ze skrzydeł znajduje się sześć plamek, dodam że sześć jaskrawoczerwonych plamek. I żeby było ciekawiej, to właśnie cyjanowodór nadaje tym plamkom takie, a nie inne ubarwienie. Motyl w ten sposób wysyła sygnał do potencjalnych wrogów, że należy do zwierząt niebezpiecznych. Mimo niepozornego wyglądu i iście filigranowej sylwetki, chociaż na tle innych motyli dziennych zdecydowanie różnej i rzekłbym, że nawet nietypowej, kraśnik sześcioplamek to bez wątpienia jeden z dość niebezpiecznych polskich zwierząt. Widywałem już nie jednego psiaka, który po zjedzeniu jakiegoś chrząszcza zaczął się ślinić tak jakby miał wściekliznę, po zjedzeniu kraśnika raczej taki ciekawski psiak miałby nie tylko ogromny ślinotok, ale drgawki, podniesioną temperaturę, zaczerwienione oraz spuchnięte błony śluzowe jamy ustnej. Ogólnie sprawa miałaby się niezbyt ciekawie, bo do tego należałoby dołożyć jeszcze utrudnienia w oddychaniu. Trudno przewidzieć jakby to się mogło skończyć. Wizja godna apokalipsy, ale to rodzi pytanie skąd się wzięły takie związki w organizmie tego owada? Odpowiedzi nie trzeba daleko szukać, bo jak w przypadku większości zwierząt znajduje się w przewodzie pokarmowym, a dokładniej w tym, co do niego trafia.

Kraśnik uwielbia przesiadywać na roślinach astrowatych, cieciorkach oraz roślinach bobwatych. W Polsce mamy taki gatunek mający w sobie dużo substancji cyjanogennych, przez co jest gorzki w smaku, a zwierzaki omijają tę roślinę z daleka jak tylko mogą. Komonica zwyczajna chociaż przywędrowała do Polski z Azji, Afryki Północnej i południa Europy, to zaaklimatyzowała się doskonale. Jej żółte kwiaty stanowią wabik dla kraśników, a te jak zaczarowane lecą do nich, przysiadają i wyciągają swoje „trąbki” by zassać choć trochę nektaru, a właśnie w tym nektarze zawarte są owe cyjanogenne związki. Po spożyciu motyl odlatuje, a substancje rozchodzą się po całym ciele. Całej reszty dopilnowuje metabolizm. Można sobie tylko wyobrazić jaka to musi być fabryka, istny zakład chemiczny, w którym produkowane są chemikalia. Aż dziw człowieka powinien brać, gdy sobie uświadomi, że to wszystko zachodzi w organizmie dorastającym do zaledwie 30 mm rozpiętości skrzydeł. Trudno w to uwierzyć, ale ten związek, który jakby na to nie patrzeć kraśnikowi pozwala przeżyć każdy kolejny dzień, niestety był wykorzystywany także przez Niemców w czasie II Wojny Światowej w bardzo smutnym celu. A substancja przezeń używana nosiła nazwę użytkową Cyklon B i rzeczywiście działała z siłą cyklonu.

Kraśnik sześcioplamek, fot. Arkadiusz Michalak

Powrót do życia

Cykl życiowy kraśnika sześcioplamka jest skorelowany niemal idealnie z cyklem komonicy. Takie też wnioski nasunęły mi się, gdy analizowałem jeden i drugi organizm pod kątem tego tekstu. Na początek zanurzmy się w otchłań rozważań nad kraśnikiem. Kraśniki sześcioplamki budzą się do życia w okolicach końca maja lub w czerwcu. Wtedy też następują dość dyskretne zaloty, po których dzieje się to, co zazwyczaj w świecie przyrody powinno się dziać, czyli dochodzi do rozmnażania. Samiec kopuluje z samicą, ale wygląda to tak jakby stykali się ze sobą końcówkami odwłoków. Nic nadzwyczajnego. Może ta kopulacja przypominać inne owady, na przykład popularnego tramwajarza, czyli kowala bezskrzydłego. Po odbyciu zbliżenia samica przystępuje do składania jaj. Te są całe żółte i układane idealnie w rzędzie na łodygach roślin, a zwłaszcza jednej rośliny komonicy zwyczajnej. Jaja trwają do sierpnia, kiedy to następuje klucie. Gąsienice jedna po drugiej wychodzą na świat. Od razu są bardzo żarłoczne, a pod ich aparaty gębowe wpadają najprzeróżniejsze liście, ale wśród nich wiedzie prym oczywiście komonica, bo ta już od tak młodego wieku wyposaża owada w jego największą broń – truciznę. Gąsienice są zgoła inne niż imago. Po pierwsze dlatego, że mają żółtozielone ubarwienie, z ciemnymi paseczkami przebiegającymi po bokach ciała. Gdzieniegdzie na ciele gąsienicy rosną brodawki a z nich wyrastają włoski. Te mogą poparzyć, i to całkiem dotkliwie. Przez pierwsze miesiące młody owad je, je i nic poza jedzeniem nie widzi, no może wylinki. Później w okolicach października lub listopada, gdy robi się chłodniej przygotowują się do niezwykle ciężkiej zimy. Następnie, kiedy pierwsze promienie wiosennego słońca przypominają zwierzętom, że już wiosna nadeszła, także gąsienice kraśników wracają do życia. Znowu jedzą, znowu linieją, ale w tym czasie dochodzi do powstania poczwarki, a z niej w czerwcu powstaje przepiękny, ciemnogranatowy, połyskujący z czerwonymi plamkami owad, który niejednego wprawia w zachwyt. Wróciliśmy do punktu wyjścia, ale jaki związek z tak często wspominaną komonicą ma ów kraśnik? A no taki, że komonica kwitnie od maja do końca września, czyli w tym okresie kiedy mogą pojawić się dorosłe osobniki, którym to nektar tej rośliny jest potrzebny tak, jak innym zwierzakom woda. I bez niej kraśnik sześcioplamek da radę, ale to właśnie ona jest największym dostawcą trujących związków cyjanowych.

Kraśnik sześcioplamek, fot. Arkadiusz Michalak

Po łąkach fruwa, po polach fruwa kraśnik sześcioplamek

Kraśniki szcześcioplamki są owadami użytkującymi wszelakiego rodzaju łąki, pola uprawne czy nieużytki. Ogólnie te środowiska, w których mogą znaleźć coś smakowitego i zarazem pozyskać odpowiednie miejsce do złożenia jaj, a także zapewnić gąsienicom dostateczną ilość pokarmu. Pierwszy raz w życiu natknąłem się na tego owada, właśnie na nieużytku rolnym, takim typowym ugorze, który od wielu, wielu lat nie był w zasadzie utrzymywany w należytym dla siebie porządku, jak na pole uprawne przystało. Rosło tam mnóstwo roślin z rodziny astrowatych, między innymi popularne osty czy łopiany. Ta kompozycja przenikała się ze szczawiami oraz rumiankami, makami i chabrami. W tym środowisku można było napotkać mnóstwo różnych, innych gatunków motyli. Od pospolitych rusałek pawików czy pokrzywników, przez rzadsze rusałki admirały po pazia królowej. Znalazł się tam także kraśnik sześcioplamek zajadający się nektarem z łopianu. Malutki w porównaniu z paziem królowej siedział i spijał, to co najbardziej lubi. Nie dość, że malutki, to jeszcze niezwykle płochliwy. Motyl jak tylko mógł, uciekał, przelatywał z kwiatka na kwiatek, ogólnie wszędzie tam, gdzie mnie nie było, albo trudno było mi dotrzeć, by na niego popatrzeć. Według różnych podań naukowych kraśnik należy do dość pospolitych owadów na terenie niemal całej Europy. Chociaż jego kuzyni z rodziny kraśnikowatych, a ich jest ponad 800 gatunków, upodobali sobie głównie tropikalne ostępy strefy równikowej, to ten gatunek z powodzeniem żyje w strefie umiarkowanej. Oprócz kraśnika sześcioplamka w Polsce możemy spotkać jego kuzyna kraśnika pięcioplamka, który jest nieco rzadszy, a trzon główny jego populacji występuje przede wszystkim na południu Europy i próżno go szukać w bardziej wysuniętych na północ krańcach Starego Kontynentu.  

Ekologia.pl (Kacper Kowalczyk)

Autorem zdjęć jest Arkadiusz Michalak/http://arekmichalak.wixsite.com/my-photoland

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHorzyca na weekend
Następny artykułSłupski Czwartek Literacki – spotkanie 30 – Katarzyna Brzóska