A A+ A++

W poniedziałek, 20 kwietnia doktor nauk medycznych Bogusław Gracz zameldował się w szpitalu w niemieckim Guben, gdzie jest ordynatorem chirurgii naczyniowej. Wcześniej przez dwa tygodnie odbywał przymusową kwarantannę w swoim polskim domu pod Gubinem.

– To jest niecałe 10 kilometrów. Przez całe lata podróż z domu do pracy trwała moment, teraz, przekraczając granicę, skazujesz się na dwa tygodnie kwarantanny. Przecież to bez sensu. Cierpią tylko pacjenci, bo mnie nie ma, i najbliżsi, bo też mnie nie ma – opowiada dr Gracz. – Kiedy wrócę do Gubina? Pewnie za dwa tygodnie, więcej nie wytrzymam. I znów mnie zamkną. Prawdę mówiąc, mam dość tej sytuacji.

“Jestem uzasadnionym przypadkiem”

Na chirurgii w Guben u niemieckich i polskich pacjentów leczą zakrzepice, zakładają bypasy, rozszerzają naczynia za pomocą balonów i zakładają stenty, wykonują badania angiograficzne. To rocznie ponad 400 takich planowanych zabiegów.

Rozporządzenie premiera Mateusza Morawieckiego z 31 marca 2020 r. o graniczeniach, zakazach i nakazach, z przymusowej kwarantanny zwalnia m.in. kierowców tirów, rybaków, załogi samolotów i pociągów. Punkt 10 w paragrafie drugim mówi, że powiatowy lub wojewódzki sanepid może “w uzasadnionych przypadkach skrócić lub zwolnić z obowiązku odbycia kwarantanny”.

– Spełniam warunki, aby być zwolnionym z tego obowiązku. Pracuję na oddziale z ostrymi dyżurami i nagłymi interwencjami. Moja obecność jest konieczna – tłumaczy dr Gracz. Jego wniosek o zwolnienie z kwarantanny odrzucił powiatowy inspektor sanitarny w Krośnie Odrzańskim. – Odpowiedź była w stylu: nie, bo nie.

Odwołanie do wojewódzkiego szefa sanepidu w Gorzowie także nie przyniosło rezultatów. Dr Gracz, przekraczając most graniczny na Nysie Łużyckiej, aplikuje sobie dwa tygodnie odosobnienia. – I proszę porównać: ja lekarz, poddawany w szpitalu surowym procedurom sanitarnym, jestem większym zagrożeniem niż kierowca ciężarówki, nad którym nikt nie ma kontroli. To absurdalne i jawnie niesprawiedliwie.

Ludzie z dnia na dzień tracą pracę

Dr Gracz podkreśla skuteczność rygorów w niemieckich szpitalach. – Nie ma doniesień o zamykanych oddziałach w szpitalach jak w Polsce. Nie ma sytuacji, by lecznica nagle została sparaliżowana przez koronawirusa. Nie jest możliwe, by pacjent znalazł się na oddziale bez potwierdzonego ujemnego badania na koronawirusa – tłumaczy. – Pod dostatkiem jest środków ochrony osobistej. W szpitalu czuję się bezpiecznie i życzyłbym tego samego moim kolegom po fachu w Polsce.

– Na mnie poczekają w szpitalu w Guben, bo jestem tutaj jedynym specjalistą chirurgii naczyniowej, ale jest tutaj dużo polskich pracowników pracujących w niemieckich firmach, którzy z dnia na dzień stracili robotę z powodu zamknięcia granicy. Dla ich rodzin to prawdziwy dramat – opowiada dr Gracz.

CZYTAJ TAKŻE: Przewodniczący euroregionów apeluje do premiera o otwarcie granic. “Potrzebujemy siebie nawzajem”

CZYTAJ TAKŻE: Droga S3. Kobieta zginęła tuż przed otwarciem nowej nitki, bo było złe oznakowanie? Śledczy umarzają śledztwo

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWznowienie działalności PSZOK w Bysławiu
Następny artykułKasjerka z banku chora na COVID-19. Sanepid zbadał pozostałych pracowników