Iga czuła się już dobrze. Wróciła do pracy, zaczęła spotykać się z przyjaciółmi.
Kaśka nigdy wcześniej nie popadała w stany lękowe.
Arek w lutym świętował rok trzeźwości.
Iga ma 27 lat, kota i długi do spłacenia. Od czterech lat (z przerwami) pracuje w gabinecie kosmetycznym na Bródnie, na umowie-zleceniu. – Pensja – ostatnio jakieś 2,5 tys. zł na rękę, ale dorabiałam sobie w domu. To znaczy w pokoju, bo wynajmowane mieszkanie dzielę z koleżanką.
Leki na depresję przyjmowała przez ostatnie dwa lata. – Pomogły. Na początku marca pozbyłam się ostatniego opakowania seronilu. W końcu czułam, że staję na nogi.
Życie Igi dziś? – Od ponad dwóch tygodni nie chodzę do pracy. Moja współlokatorka wyjechała. Szczęście, że zgodziła się zapłacić za swój pokój w kwietniu. Ale co dalej? Nie mam tylu oszczędności, by zapłacić za cały dom. Do tego kredyt na samochód.
Iga wstaje około południa, myje zęby, z lodówki wyciąga żółty ser i parówki, do tego bułka. – Nie mam nawet siły kroić tego wszystkiego, jem jak leci. Znów się kładę, oglądam seriale, jem zupki chińskie.
Klientki przestały przychodzić, szefowa nie odbiera telefonu. – Za marzec zapłaciła mi tylko część wypłaty. Nie mam siły się umyć, to co mówić o tym, żeby się z nią wykłócać? Zresztą, wszyscy straciliśmy możliwość zarobku.
Iga chciała raz zadzwonić do swojego lekarza, ale się rozmyśliła. Policzyła, że nie ma pieniędzy na prywatną wizytę (150 zł) i leki (70 zł miesięcznie). – Wiem, że są porady online, ale dla mnie to nie to samo. Czasami mam wrażenie, że już nic mi nie pomoże. Że zasnę i się nie obudzę. Mam żal do świata, że w momencie, kiedy poczułam się lepiej, znów zatrzaśnięto przede mną drzwi.
Czy izolowani z depresją i lękami mają dziś szansę na skuteczną terapię online? Fot. Gabriel Ortiz/Getty Images / Getty Images/EyeEm
Ta izolacja to tortura
Kaśka z każdej strony słyszy: „Weź się za siebie, masz w końcu czas!”. Tyle że Kaśka nie potrafi zrobić nic.
– Pracuję jako freelancerka, piszę reportaże i teksty publicystyczne. Nieźle sobie radziłam. Ale po tym, jak zostaliśmy zamknięci w domach, wszystko mnie przerosło – opowiada 30-latka.
– Nigdy wcześniej nie popadałam w tak mocne stany lękowe, ale teraz czytam tylko o dramatach, śmierci, beznadziei. Do tej pory takie historie dotyczyły innych ludzi, musiałam się postarać, żeby ich znaleźć. Teraz dotykają mnie. Koronawirus nie tylko mnie odizolował, ale też spowodował ataki paniki – mówi Kaśka.
Płacze w dzień i w nocy. Czasopisma, z którymi współpracowała, wstrzymały zamówienia na jej teksty.
Najcięższe jest dla niej obserwowanie tego, jak radzą sobie inni. – Mają żony, mężów, bliskich. Ja z przyjaciółkami widuję się na „winku online”, ale temat też jest jeden. Koronawirus.
Najgorsze dla Kaśki są noce. – Nie śpię, więc rozmyślam. Wtedy zaczyna mi się robić duszno, boję się o siebie, o najbliższych. Izolacja to dla mnie straszna tortura.
Pomocy szukała u psychologów. – Odbyłam jedną sesję przez telefon, ale rozmowa pomogła tylko przez chwilę. Nie chciałam przez kamerkę – wzdycha. I dodaje: – Mam mieszkanie, z głodu nie umrę. Ale to, co zrobi mi z głową ta kwarantanna, będzie się ciągnęło za mną miesiącami, jeśli nie latami. Stałam się lękliwa, płaczliwa i smutna.
Tak źle nie było
Arek w lutym świętował rok trzeźwości. Półtora roku temu poznał dziewczynę. Od razu zobaczyła, że Arek ma problem. – I postawiła mi ultimatum. Albo picie, albo ona. Poprosiła mnie, żebym poszedł na jeden mityng. Od tego dnia jestem trzeźwy. A my od trzech miesięcy jesteśmy w ciąży.
Arek z dziewczyną mieszkają w kawalerce na Ochocie. – Ciągle się teraz kłócimy – przyznaje. – Do tej pory oprócz spotkań AA sześć razy w tygodniu chodziłem na boks. Do tego bieganie, praca do 17. W weekendy na basen, siłownię. Robiłem wszystko, żeby się zmęczyć. Teraz pracuję tylko trzy dni w tygodniu, zdalnie. Biegam, ale i tak zostaje mi strasznie dużo wolnego czasu. Do tego strach o moich rodziców, o siebie, o żonę i nasze dziecko. Wybucham bez powodu. Spotkania AA są odwołane. Za każdym razem, gdy przebiegam obok Żabki, mam ochotę kupić piwo. I w końcu odetchnąć.
Czy ktoś nas nie podsłucha na terapii online
Czy osoby potrzebujące psychicznego wsparcia mogą liczyć w czasie epidemii na pomoc terapeutów?
Psychoterapeuta dr Robert Kowalczyk Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
Doktor Robert Kowalczyk, seksuolog kliniczny i psychoterapeuta, nadal przyjeżdża do poradni przy Nowogrodzkiej co środę. Jeszcze na początku marca spotykał się z pacjentami w gabinecie. Dziś na korytarzu Centrum Terapii Lew-Starowicz nie ma już pacjentów, ale ich terapie wciąż trwają. Doktor Kowalczyk łączy się z nimi za pomocą Skype’a lub komunikatora WhatsApp. W tych samych godzinach, w tym samym cotygodniowym rytmie co wcześniej.
– Przychodzę do poradni, bo mamy obowiązek prowadzić w kartotekach historię leczenia, a dokumentacji nie wolno wynosić poza Centrum – tłumaczy dr Kowalczyk. Terapeuta woli pracować w gabinecie niż w domu, bo stwarza to pacjentom większe poczucie bezpieczeństwa. – Teoretycznie moglibyśmy rozmawiać w innym miejscu, ale pacjent musi mieć pewność, że naszej rozmowy nikt nie podsłucha, zachowane są etyczne i profesjonalne standardy praktyki – mówi.
Wraz z nową technologią pojawiają się nowe obawy. – Ważne, żeby porozmawiać o nich podczas sesji. Zaznaczamy na poziomie kontraktu, że połączenie jest bezpieczne, nikt nas nie słyszy i nie jest rejestrowane – dodaje terapeuta. Na terapię online przeszło około 80 proc. pacjentów dr. Kowalczyka. – Niestety nie każdy może prowadzić rozmowy z domu. Jeden pacjent powiedział mi wprost, że nie ma w domu warunków do swobodnej rozmowy.
Wcześniej ustalmy szczegóły telefonicznie
Większość pacjentów terapeuty to osoby młode. Rozmowy przez Skype są dla nich czymś naturalnym. – Na terapii są też od dłuższego czasu i płynnie przeszli na terapię w trybie online – mówi dr Kowalczyk. – Badania, które niedawno czytałem ,są zgodne co do tego, że terapia poprzez wideokonferencje może być tak samo skuteczna jak spotkania offline, ale nie wszystko da się wychwycić w rozmowie za pośrednictwem internetu. Na przykład utrudnione jest czytanie mowy ciała – mówi terapeuta.
Agata Stola, współzałożycielka Centrum Pomocy #afterpartyFES Fot. Jan Stola
– Warto pamiętać, że terapia online to nie musi być tylko rozmowa wideo. Zanim połączymy się na Skypie, dobrze przedyskutować to z pacjentem przez telefon, rozważyć za i przeciw – zauważa Agata Stola, psychoterapeutka uzależnień w Centrum Pomocy „After Party FES”. Dlaczego woli ustalić szczegóły telefonicznie? – Kiedy rozmawiamy z domu, w pewnym sensie przesuwamy granice. Pacjent wpuszcza nas, a my jego do prywatnej przestrzeni. Warto zastanowić się, jak taki nowy sposób komunikacji może wpłynąć na komfort obu stron. Terapia online wymaga od terapeuty nowego rodzaju uważności technologicznej – mówi Stola.
W zeszłym roku jeden z jej pacjentów wyprowadził się z Warszawy, ale chciał kontynuować terapię przez telefon. Raz w tygodniu łączyli się telefonicznie. – Po dwóch miesiącach okazało się, że rozmowy za pośrednictwem telefonu niekorzystnie wpłynęły na naszą relację terapeutyczną. Słuchawka trzymana przy uchu sprawiała, że stawałam się dla pacjenta bardziej przyjaciółką, a nie osobą, która ma pracować z nim terapeutycznie. Zastąpiliśmy ją czatem wideo i wszystko wróciło do normy – dodaje Stola.
Centrum Pomocy „After Party FES”, gdzie pracuje Stola, specjalizuje się w bezpłatnej pomocy osobom szkodliwie używającym i uzależnionym od narkotyków i seksu. Przed epidemią można było przyjść do lokalu i porozmawiać na żywo, teraz pomoc świadczona jest online. Ze specjalistami można umawiać się telefonicznie lub po prostu pisząc wiadomość na FB.
Agata Stola jest obecnie w kontakcie online ze wszystkimi swoimi pacjentami. Godziny spotkań uzależnione są głównie od tego, czy pacjenci mają możliwość bezpiecznej i swobodnej rozmowy.
Specjaliści oferują pomoc.
Wiele prywatnych ośrodków psychoterapii oferuje obecnie teleporady. Niektóre instytucje świadczące usługi na NFZ też uruchomiły taką usługę. Po ogłoszeniu stanu epidemii rozpoczęła się też akcja „Psychologowie i psychoterapeuci dla społeczeństwa”. To zespół niezależnych terapeutów, którzy pomagają osobom dotkniętym negatywnymi skutkami epidemii. Na stronie www.psychologowie-dla-spoleczenstwa.pl zarejestrowało się już ponad 200 specjalistów. Oferują zazwyczaj kilka bezpłatnych rozmów telefonicznych lub czatów wideo trwających nie dłużej niż 50 minut.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS