A A+ A++

Unijna komisarz ds. zdrowia Stela Kyriakides poinformowała, że oświadczenie firmy farmaceutycznej AstraZeneca o tym, że nie jest ona prawnie zobligowana do dostarczania szczepionek, jest nieprawdziwe.

Komisja Europejska w ubiegłym roku zawarła z AstraZeneca umowę ramową na dostawy szczepionek.

Kyriakides poinformowała na konferencji, ze w Wielkiej Brytanii są dwie fabryki tej firmy farmaceutycznej, z których UE powinna otrzymywać szczepionki.

W ubiegłym tygodniu AstraZeneca podała, że dostawy jej szczepionki do krajów Unii Europejskiej w pierwszym kwartale 2021 r. będą mniejsze niż pierwotnie ustalono.

Spotkanie przedstawicieli producenta i Unii Europejskiej

Po serii sprzecznych ze sobą informacji, wydaje się, że jednak dojdzie w środę wieczorem do spotkania przedstawicieli producenta szczepionek AstraZeneca i Unii Europejskiej. Taką informację podała agencja dpa, powołując się na biuro prasowe Komisji Europejskiej.

AstraZeneca miała potwierdzić swój udział wczesnym popołudniem w środę. Wcześniej, odwołała spotkanie, argumentując, że jest zbyt wiele otwartych tematów. Spotkanie KE, 27 państw członkowskich i AstraZeneca na szczeblu eksperckim jest zaplanowane na 18.30.

Ma do niego dojść w atmosferze narastającego konfliktu. W środę Unia Europejska zwróciła się do brytyjsko-szwedzkiego przedsiębiorstwa, żeby upubliczniło kontrakt, który zawarło z UE na dostawę szczepionek. Dzień wcześniej prezes firmy Pascal Soriot w wywiadzie dla włoskiego dziennika „la Republica” ujawnił niektóre poufne zapisy umowy. Powiedział on m.in., że kontrakt nakłada na jego korporację „dołożenia wszelkich starań”, jeśli chodzi o szybkie terminy dostaw szczepionki, ale nie zobowiązuje do przestrzegania określonego harmonogramu dostaw.

W piątek 22 stycznia AstraZeneca podała, że dostawy jej szczepionki do krajów Unii Europejskiej w pierwszym kwartale 2021 r. będą mniejsze niż pierwotnie ustalono. Wywołało to szereg nieprzychylnych komentarzy pod adresem firmy ze strony przedstawicieli UE.

Tłumaczenia dyrektora wykonawczego

Pascal Soriot, dyrektor wykonawczy AstraZeneca tłumaczy, że zapowiedź zmniejszenia dostaw szczepionki do krajów Unii wynika z nałożenia się umów z Wielką Brytanią i Unią Europejską. Kontrakt z Brytyjczykami – jak wyjaśnia Soriot w rozmowie z „Welt” – został podpisany trzy miesiące wcześniej niż z Unią.

W ubiegłym tygodniu AstraZeneca podała, że dostawy jej szczepionki do krajów Unii Europejskiej w pierwszym kwartale 2021 r. będą mniejsze niż pierwotnie ustalono. Soriot wyjaśnia:

Jesteśmy teraz w Europie dwa miesiące opóźnieni w stosunku do naszego pierwotnego planu. Mieliśmy również początkowo problemy w Wielkiej Brytanii. Ale traktat z Brytyjczykami został zawarty trzy miesiące przed traktatem z Brukselą. Mieliśmy tam dodatkowe trzy miesiące, żeby naprawić usterki. Faktem jest, że nasze zakłady mają najniższą wydajność w Europie. Nie robimy tego celowo! Ja jestem Europejczykiem, nasz prezes jest, nasz dyrektor finansowy również. Pamiętajcie, że opracowujemy szczepionkę non-profit, nie zarabiamy na niej żadnych pieniędzy. Myślę, że traktujemy Europę naprawdę sprawiedliwie

— tłumaczył Soriot.

W rozmowie z „Welt” podkreślił, że AstraZeneca nie dawała żadnych gwarancji.

Obiecaliśmy, że dołożymy wszelkich starań w najlepszy możliwy sposób. Powodem było to, że Bruksela chciała być zaopatrywana mniej więcej w tym samym czasie co Brytyjczycy – mimo że oni podpisali kontrakt trzy miesiące wcześniej. Dlatego obiecaliśmy spróbować, ale nie podjęliśmy żadnych zobowiązań. Lubimy ambitne cele, ale nie dajemy żadnych gwarancji.

W niemieckich mediach pojawiły się w tym tygodniu informacje, że szczepionka jest skuteczna tylko w ośmiu procentach u osób powyżej 65 roku życia. Pascal Soriot komentuje te doniesienia:

Co mogę na to powiedzieć? Nie mam pojęcia, skąd pochodzi ta liczba. To nie prawda. Jak możesz założyć, że autorytety testujące na całym świecie zatwierdzą lek, który jest skuteczny tylko w ośmiu procentach? (…) Może są ku temu powody polityczne? Nie wiem. Podobnie było na początku z maseczkami i testami, które również stały się narzędziem politycznym. To bardzo niefortunne, ponieważ tak naprawdę trzeba ludziom powiedzieć: to jest moment, w którym wszyscy musimy się spotkać i współpracować, aby rozwiązać problemy.

Na pytanie, na jakie dostawy z AstraZeneca może w lutym liczyć UE, odpowiedział:

Jak tylko otrzymamy zgodę, w ciągu najbliższych kilku dni dostarczymy trzy miliony dawek. Potem co tydzień więcej, aż osiągniemy 17 milionów

— zapewnił Soriot.

Preparat AstraZeneca nie jest jeszcze dopuszczony do użytku w UE, szczepionka jest już jednak stosowana w kilku krajach świata m.in. w Wielkiej Brytanii. Decyzja Europejskiej Agencji Leków (EMA) w sprawie zezwolenia na użycie tej substancji w UE ma zapaść w piątek, 29 stycznia.

Zapowiedź prezesa koncernu

Do końca lutego koncern AstraZeneca chce wysłać do UE 17 mln dawek szczepionki przeciwko koronawirusowi – zapowiedział jego prezes Pascal Soriot. Dodał, że firma nie naruszyła kontraktu, bo nie wzięła na siebie żadnego konkretnego zobowiązania wobec UE, a umowie zapewniła jedynie, że „dołoży wszelkich starań”.

W wywiadzie dla włoskiego dziennika „La Repubblica” i grupy współpracujących z nim europejskich dzienników szef koncernu z siedzibą w Londynie Pascal Soriot zaapelował do państw UE o cierpliwość.

Odniósł się do zarzutów, między innymi władz Włoch, które rozważają możliwość podjęcia kroków prawnych po zapowiedzi redukcji dostaw. Jak zapewnił, jego firma szczegółowo wyjaśniła Unii Europejskiej powód opóźnień.

Oczywiście, także my jesteśmy rozczarowani, ponieważ wolelibyśmy produkować więcej. W lutym zdołamy dostarczyć Europie satysfakcjonującą ilość szczepionki, zbliżoną do tej, jaką przekazali miesięcznie inni dostawcy

— oświadczył.

Pracują nas setki, wręcz tysiące, 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, by rozwiązać problemy

— zapewnił prezes.

Zapytany o to, co oznacza sformułowanie „satysfakcjonująca ilość”, odparł:

W nadchodzących dniach wyślemy natychmiast 3 miliony dawek do UE, potem będzie następna duża dostawa w kolejnym tygodniu , a także w trzecim i czwartym tygodniu następnego miesiąca.

Jak zaznaczył, spośród planowanych 17 milionów dawek, jakie mają dotrzeć do końca lutego do krajów UE, około 3 miliony otrzymają Niemcy, 2,5 mln Włochy, a 2 miliony Hiszpania.

Chcielibyśmy móc uczynić więcej, ale i to nie jest mało

— ocenił.

Mówiąc o problemach z europejską dystrybucją preparatu, wyjaśnił, że dotyczą one produkcji jego podstawowej substancji w Belgii i w Holandii.

Mamy dwa miesiące spóźnienia w porównaniu z planem, ale pracujemy, by rozwiązać te problemy, które często są różnej natury. W naszym belgijskim zakładzie na przykład przeszkoda jest związana z filtrowaniem szczepionki zanim zostanie przelana do fiolek

— tłumaczył Soriot.

Zapytany o to, czy tego typu problemy dotyczą też produkcji dawek na rynek brytyjski, odparł:

I w tym przypadku mieliśmy problemy, ale kontrakt na dostawy został podpisany z brytyjskim rządem trzy miesiące wcześniej niż z UE, a zatem mieliśmy czas, by przygotować się i rozwiązać podobne trudności w oczekiwaniu na zatwierdzenie przez brytyjską agencję leków. (…) Między lutym a marcem – zapewnił – wznowimy maksymalną produkcję także dla UE.

Szef firmy nie odniósł się bezpośrednio do pytania, czy to znaczy, że Unia podpisała z nią kontrakt za późno w porównaniu z porozumieniem rządu w Londynie.

Wyjaśnił natomiast, że kiedy AstraZeneca zawarła umowę o współpracy z uniwersytetem w Oxfordzie, uczelnia ta była już w ścisłym kontakcie z brytyjskim rządem.

A zatem zorganizowali się na czas i szybko zaczęli

– dodał.

Soriot przyznał, że „niestety mniej wydajne zakłady są obecnie w Europie”.

Ale to przypadek i na pewno nie zrobiliśmy tego celowo kosztem UE

— zaznaczył.

Przypominam, że ta szczepionka nie przynosi nam zysku

— dodał.

Odnosząc się do pojawiających się w Europie zarzutów, że firma sprzedaje szczepionkę państwom trzecim, powiedział, że są one „błędne” i „niesłuszne”.

Powtarzam, nie odnosimy zysków ze szczepionki przeciwko koronawirusowi, ani tu, ani nigdzie na świecie i jest to napisane czarno na białym w kontrakcie w sprawie współpracy z Oxfordem

— dodał.

Oczywiście, wiele osób jest zmęczonych, świat chce się zaszczepić, a rządy są pod presją, rozumiem to w pełni. Ale nie przekierowujemy szczepionek z państw europejskich do innych

— podkreślił.

Zapytany o to, czemu koncern wziął na siebie zobowiązanie wobec UE na dostawę 300 milionów dawek, skoro wiedział, że jego realizacja będzie trudna, Soriot zaznaczył:

Niech jasne będzie to, że nie ma żadnego obowiązku wobec Unii Europejskiej. W naszym kontrakcie jest napisane wyraźnie: „best effort”, czyli „dołożymy wszelkich starań”. (…) Postanowiliśmy użyć tej formuły w kontrakcie, bo wtedy UE chciała mieć zapewnioną taką samą produkcję, jak Zjednoczone Królestwo, mimo że kontrakt został podpisany trzy miesiące później

— zauważył.

Powiedzieliśmy: zrobimy, co w naszej mocy, ale nie możemy zobowiązać się kontraktowo, bo mamy trzy miesiące opóźnienia względem Zjednoczonego Królestwa

— powtórzył szef firmy AstraZeneca.

Zaznaczył, że w Wielkiej Brytanii szczepienia przebiegają bardzo szybko.

Gdy osiągnięta zostanie wystarczająca liczba szczepień w Zjednoczonym Królestwie, będziemy mogli wykorzystać brytyjskie zakłady produkcyjne także dla dostaw przeznaczonych dla Unii Europejskiej

— ogłosił.

Odrzucił także tezę niemieckiego dziennika „Handelsblatt”, który napisał, że oxfordzka szczepionka ma 8 procent skuteczności u osób starszych.

Nie wiem, skąd wzięła się ta cyfra. Jest całkowicie błędna

— zapewnił.

Nie wykluczył, że są to „polityczne” manewry.

Jego zdaniem nie jest to moment na to, by posługiwać się kwestią szczepionek jako „politycznym narzędziem”.

mly/PAP

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOŚWIĘCIM. Czteroletnia więźniarka KL Auschwitz
Następny artykułCiemnoskóra aktorka zagra elfkę w „Wiedźminie”. Netflix odpowiada na komentarze