A A+ A++

To nie był dobry dzień dla Kamila Bortniczuka, posła Porozumienia i klubu PiS. Po raz kolejny, tylko tym razem dobitniej, pokazał, że jest religijnym fundamentalistą (tak, nie bójmy się tego określenia) i partyjnym aparatczykiem. Człowiekiem, który za nic ma zdanie innych ludzi, bo chce im narzucić własne.

Bortniczuk był jednym z tych posłów, którzy podpisali się pod wnioskiem do Trybunału Julii Przyłębskiej o zbadanie zgodności z konstytucją przepisów o aborcji z przyczyn embriopatologicznych. I – jak teraz przyznał w rozmowie z dziennikarzem TVN24 – wcale tego nie żałuje. Zrobiłby to kolejny raz. Wyjaśnił, że wniosek „dotyczył przede wszystkim ochrony życia dzieci z zespołem Downa, zespołem Turnera i szeregiem innych chorób, które pozwalają normalnie i szczęśliwie żyć”.

Pytanie tylko, komu pozwalają normalnie i szczęśliwie żyć? Bo raczej nie rodzicom takich dzieci, którzy przez całe życie samotnie borykają się z ich wychowaniem. Państwo – które za rządów PiS tak stanowczo domaga się, by je rodzili – zostawia ich potem bez żadnej niemal pomocy. Wystarczy choć raz porozmawiać z rodzicami dziecka z zespołem Downa, by usłyszeć, że od chwili jego narodzin towarzyszy im przerażająca myśl: co się z nim stanie, gdy ich zabraknie? Kto mu pomoże w codziennych sprawach, da jakiekolwiek zatrudnienie, zaopiekuje się w razie choroby, skoro do tej pory nie ma w Polsce żadnego systemu pomocy dla takich osób.

Czy poseł Bortniczuk choć raz rozmawiał z takimi rodzicami? Dowiedział się, jakie mają problemy? Czy tylko powtarza slogany przeciwników wolnego wyboru, tzw. proliferów o tym, że ich dzieci mimo choroby mogą normalnie i szczęśliwie żyć. Tak, wielu rodziców zapewne jest szczęśliwych. Ale inni nie. A Kamil Bortniczuk woli tego nie przyjmować do wiadomości. Wypowiedział się pryncypialnie w obronie życia poczętego, więc partia będzie zadowolona, Kościół też. A zdanie myślących inaczej obywateli się nie liczy.

Zobacz więcej: „Jestem w ciąży, płód jest uszkodzony”. Co robić? Które organizacje pomagają?

Tak, to nie był dobry dzień dla Kamila Bortniczuka, bo każda jego wypowiedź była gorsza od poprzedniej. Nieludzka, bez empatii. W tym samym wywiadzie w TVN24 poseł oświadczył między innymi, że „jeżeli stawiać na jednej szali życie dzieci z zespołem Downa, zespołem Turnera i tych, które są w pełni zdrowe, ale źle zdiagnozowane, a na drugiej szali traumę rodziców, którzy muszą mierzyć się z trudnym doświadczeniem donoszenia ciąży letalnej, to ja uważam, że więcej warte są te uratowane życia”.

I znowu: komu on to mówi? Matce, która przez wiele miesięcy nosiła ciążę, wiedząc, że jej dziecko urodzi się wyłącznie po to, by umrzeć? Ojcu, który przez kilka godzin lub dni będzie patrzył na zdeformowanego i cierpiącego noworodka, a potem go pochowa? Czy poseł Bortniczuk wie, jaki to jest wstrząs, jaka trauma? Lekarze porównują ją do stanu, w jakim wracają z pola bitwy żołnierze, którzy widzieli najstraszniejsze rany i śmierć. Niektórzy są tak zniszczeni tymi wspomnieniami, że nigdy się z nich nie wyleczą, zostaną złamani na zawsze.

A poseł Bortniczuk tak lekko decyduje: uratowane życie jest więcej warte niż trauma rodziców. Partia będzie zadowolona, Kościół też, zdanie inaczej myślących i czujących obywateli się nie liczy. Nie do nich powinna należeć decyzja.

Jakby tych skandalicznych wypowiedzi było mało, poseł Porozumienia bawił się także w teoretyczne rozważania o tym, że jeżeli ktoś zostawia majątek dziecku poczętemu, a matka – wiedząc, że jest druga w kolejności do dziedziczenia – usuwa to dziecko, działając z niskich pobudek, tylko dlatego, żeby to ona dziedziczyła, to taki przypadek traktować jako morderstwo. Ja tak uważam – powiedział Kamil Bortniczuk.

Czytaj też: „Odwaga” pojedynczego lekarza nie ma znaczenia. Ginekolodzy już nawet rozmawiać się boją

Doprawdy, panie pośle? Słyszał pan kiedykolwiek o takim przypadku? Czy może raczej chodzi o to, by słowo „morderstwo” padło w kontekście karania za aborcję? Wystraszyło kobiety, ich partnerów i lekarzy, że ktoś w Polsce rzeczywiście rozważa takie rozwiązanie? Żebyśmy się wszyscy zastanawiali teraz, czy Zjednoczona Prawica szykuje Polkom kolejny krąg piekła? Dożywocie za aborcję?

Nawet jeśli założyć, że poseł Bortniczuk powiedział to bezmyślnie, to i tak partia będzie zadowolona, Kościół też. A obywatele niech się boją, ich uczucia przecież się nie liczą. Zresztą poseł Bortniczuk wie lepiej, co powinni czuć.

I nie waha się porównać kobiety do… suczki. Trudno uwierzyć, prawda? A jednak Kamil Bortniczuk, ojciec trzech córek i jednego syna, zamieścił na Twitterze taką oto sondę:

„Dla ludzi lewicy piesek w brzuszku suczki to cud natury, a mały człowiek to zygota. Na zwierzątkach zatem: suczka ma w brzuszku trzy szczeniaczki.

1. Uszkodzony – nie przeżyje doby.

2. Upośledzony – bez dwóch łapek

3. Zdrowy

Co robimy?

  1. Usuwamy wszystkie 
  2. Szczenimy wszystkie”

Tak się bawi poseł Kamil Bortniczuk. Kpi z kobiet, porównuje je do suk. Ale partia jest zadowolona, a Kościół? On chyba też, w końcu poseł w jednym wpisie uderzył w lewaków, zwolenników prawa kobiet do aborcji i pokazał swoją niezłomną gotowość do obrony życia poczętego. I żaden partyjny kolega nie zwróci mu uwagi za te skandaliczne wypowiedzi, raczej poklepie po plecach, pochwali za ideologiczną pryncypialność. Tak robią wszyscy fundamentaliści religijni i partyjni aparatczycy. Kamil Bortniczuk po raz kolejny udowodnił, że zasługuje, by go tak nazywać.

Czytaj więcej: Tajemnice Kai Godek. „Chciałaby być premierem, prezydentem i szefem episkopatu w jednym”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRanking Perspektyw 2021 – które liceum w Bełchatowie najlepsze?
Następny artykułDynamiczne odreagowanie spadkowe na rynku srebra