A A+ A++

Żyłam w dawnym żydowskim mieście, w którym jego historii docierały do mnie jedynie strzępki informacji – mówi Karolina Jakoweńko, która piętnaście lat temu wspólnie z mężem Piotrem założyła fundację Brama Cukermana.

– Dorastałaś w mieście, które przed wojną nazywane było małą Jerozolimą. Piekło Holocaustu przeżyli nieliczni będzińscy Żydzi, a większość ich domów wyburzono podczas powstawania Huty Katowice. W Będzinie pamiętano o dawnych mieszkańcach?

Karolina Jakoweńko: W latach mojej młodości Będzin był szarym miastem, w którym praktycznie nic się nie działo. Owszem chodziłam w nim do dobrego ogólniaka, miałam przyjaciół, ale mieliśmy problem, aby gdzieś się spotkać, nie było kawiarni. A z opowieści dziadka wiedziałam, że kiedyś było inaczej. Dziadek wspominał, że na starówce, która została wyburzona, żeby mogła powstać droga, działała kawiarnia “Milusia”, w której pracowała babcia. Była szkoła muzyczna, dobrze zaopatrzona księgarnia i rynek, na którym gdy zmierzchało jeden z mieszkańców zapalał latarnię. Z tych opowieści wyłaniało się miasto, którego nie potrafiłam sobie  wyobrazić. Do tego mogła dodać strzępy informacji o  żydowskiej społeczności, która nie przeżyła wojny. Moja prababcia miał sklep przy Rynku Rybnym, gdzie większość mieszkańców była Żydami. Ze wspomnień rodzinnych wiem, że gdy postanowiono mi dać na imię Karolina, jej córka, moja babcia stwierdziła jedynie: “pamiętam, że koło sklepu mieszkała taka młoda Żydówka Karolcia”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTak teraz wygląda skrzyżowanie ulic Asnyka i Kolejowej
Następny artykułRadni „za” Miejskim Ośrodkiem Rehabilitacji i Psychoterapii