A A+ A++

Wojny nie mamy

W ostatnich latach modnym stało się odwoływanie się do konstytucji, oczywiście z właściwą jej interpretacją. Ponieważ ciału, które jest szczególnie predysponowane do oceny zgodności z konstytucją, a także do jej interpretacji, nie towarzyszy aktualnie większy autorytet, wielu pozwala sobie na wiążące – wedle własnego uznania – interpretacje ustawy zasadniczej. Skoro sama konstytucja napisana jest w sposób pozwalający na różnorakie interpretacje, a i nie wszyscy mają w ich tworzeniu słuszne intencje, pole do konfliktów i autopromocji jak znalazł.

Tutaj jednak sprawa skomplikowana nie jest. Sprawdzanie wytrzymałości psychicznej funkcjonariuszy Straży Granicznej, policjantów czy żołnierzy, przez stosowanie lamp stroboskopowych, oślepianie laserami, odpalanie petard, pozorowanie wystrzałów w kierunku żołnierzy, wymuszanie ciągłej gotowości i przemieszczania się służb mundurowych w skutek relokacji grup potencjalnych migrantów czy nawet ostrzelanie z wiatrówki masztów oświetleniowych po polskiej stronie granicy oraz rzucanie kamieniami w policjantów – wszystko to zasługuje na potępienie, ale nawet w kumulacji nie starcza do podjęcia przez Sejm uchwały o stanie wojny, co jest regulowane w art. 116 konstytucji (Sejm może podjąć uchwałę o stanie wojny jedynie w razie zbrojnej napaści na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej lub gdy z umów międzynarodowych wynika zobowiązanie do wspólnej obrony przeciwko agresji.). W znaczeniu prawnym wojny (nawet hybrydowej) nie mamy.

Światowe i europejskie standardy

O ile w tak zwanym sporze o praworządność argumentów do walki dostarczają struktury Unii Europejskiej kategorycznie sprzeciwiają się stosowanym w Polsce rozwiązaniom, o tyle w przypadku kryzysu migracyjnego sytuacja jest zgoła odmienna. Komisja Europejska popiera działania Polski, Litwy i Łotwy. Cenzurowana nie jest też działalność jednego państwa UE, a kilku. Nie da się przełożyć sporu na kalkę konfliktu „eurokratów” i „eurosceptyków”. Trudno jest też zrobić z Polski „zaścianek” UE, bo wymagałoby to potępienia nie tylko wymienionych państw ale i Grecji, Włoch, Węgier, Hiszpanii czy Francji. Państwa Unii Europejskiej nie dają obecnie, oczekiwanych przez niektórych, wzorców postępowania w sprawie migrantów.

Przeciwnie – opłacanie Turcji aby pilnowała szczelności swoich granic, wznoszenie murów granicznych wokół hiszpański terytoriów w Afryce, murów w Grecji czy na Węgrzech, także włoska dyskusja o potrzebie odsyłania migrantów i stosowania wobec nich metody pushback, czy niedawny kryzys związany ze szczelnością granicy Francji i potrzebnymi działaniami zaradczymi wobec przedostawania się migrantów na Wyspy Brytyjskie. Wszystko to wyznacza standardy dalekie od skandowanych haseł. Do tego można doliczyć spektakularne działania Francji sprzed ledwie dekady, która deportowała ze swojego terytorium… obywateli UE (zob. A. Słojewska Francja deportowała Romów bezprawnie, Rz z 25.08.2010).

Wznoszenie murów granicznych to nie tylko domena państw europejskich. Największe wrażenie robią mury wzniesione przez Izrael, który znany jest z nieużywania metody pushback wobec forsujących mury. Stany Zjednoczone pod wodzą nowego prezydenta, nie zdecydowały się ani na demontaż muru granicznego na granicy z Meksykiem, ani nawet na dostrzegalną zmianę polityki wobec osób usiłujących przekroczyć nielegalnie granicę. Państwa UE muszą mieć na uwadze szczególne zastrzeżenia dotyczące Cypru. Wyspa ta formalnie w całości jest członkiem UE, ale prawo UE nie jest stosowane w części tureckiej wyspy. Gdyby okazało się, że władze części tureckiej ochoczo przyjmują migrantów z zamiarem umożliwienia im przepływu do części cypryjskiej, mogłoby to wywołać nie tylko poważny konflikt angażujący Turcję i Grecję ale i stworzyć realne zagrożenie katastrofy humanitarnej i bezpieczeństwa członka UE. Dlatego, nie się ograniczyć dyskusji do modnych haseł o potrzebie ochrony praw człowieka.

Czytaj więcej

Problemy krajowe

Znaczna część migrantów starających się o pobyt albo wjazd do Polski to tzw. migranci ekonomiczni – ludzie wybierający lepszy standard życia w innych państwach. Na niedawnej konferencji zorganizowanej przez Naczelną Radę Adwokacką, przedstawicielka tzw. grupy granica przyznała szczerze, że nielegalni migranci nie chcą ani wracać na Białoruś, ani nie chcą zatrzymywać się w Polsce. W takich wyborach nie ma nic złego. Polacy po otwarciu rynku pracy w niektórych państwach UE masowo rozpoczęli wyjazdy na Wyspy Brytyjskie, do Holandii czy Hiszpanii. Niemniej takie osoby nie mają preferencji we wjeździe do Polski i możliwości dłuższego pobytu. Zdarzają się także np. migranci uciekający z obszarów objętych konfliktami zbrojnymi – tu czasem brak jest dowodów na potwierdzenie ich sytuacji, co też stanowi problem w przyznaniu stosownej ochrony. Aktualnie przepisy są bardzo rygorystyczne – można złożyć wniosek o udzielenie ochrony międzynarodowej także z terytorium państwa obcego, w czym mogą pomóc pełnomocnicy w Polsce, nie muszą przy tym udawać bezradności, i narzekać nie mogą dotrzeć bezpośrednio do klienta. Złożenie wniosku w Polsce wymaga przebywania legalnie w czasie jego składania. Wdzieranie się przez tzw. zieloną granicę z pewnością nie czyni pobytu legalnym.

Forsowaniu granicy towarzyszą też ataki na polskich funkcjonariuszy. Nie tak dawno część kół politycznych z dużą satysfakcją przyjęła odmowę wpuszczenia na terytorium brytyjskie dziennikarza R. Ziemkiewicza – z powodu poglądów jakie miał manifestować. Jeżeli można ograniczać legalny(!) wja … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKonkurs ofert na realizację w 2022 roku zadań z zakresu zdrowia publicznego.
Następny artykułElden Ring już dostępne. Są zachwyty, ale i problemy