„W filmie „Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza”, który miał premierę w internecie na stronie stacji TVN i TVN24, przedstawiono dokumenty, relacje i rozmowy, wskazujące, że kardynał Dziwisz, uczestniczył m.in. w procederze tuszowania nadużyć seksualnych przez księży na całym świecie.” – czytamy w notce https://www.salon24.pl/newsroom/1100467,kard-dziwisz-przebaczam-mojej-ojczyznie
Emisja filmu miała miejsce kilkanaście tygodni temu. Analizę manipulacji jakich dopuścili się autorzy tego filmu przedstawił Leszek Sosnowski w listopadowym numerze miesięcznika WPIS:
[…] Wydaje się, że ofiara tego wyjątkowo tendencyjnego i napastliwego reportażu to kard. Stanisław Dziwisz, ale sądzę, że wbrew pozorom tak nie jest. […] Tak czy owak, to właśnie ci widzowie, którzy stracą zaufanie i serce do największego z rodu Polaków, jak latami całymi pisano o Karolu Wojtyle, będą prawdziwymi ofiarami tego filmu. O to zresztą nie od dziś chodzi przeróżnym czyścicielom Kościoła, praczom jego brudów, jakże często wyimaginowanych. Idzie o to, by obrzydzić ludziom ulubione postaci Kościoła katolickiego, oderwać ich od autorytetów, a w konsekwencji zachwiać w wierze, siejąc przeróżne zwątpienia. Nie jest żadnym przypadkiem, że w tym samym okresie ruszyła po Polsce olbrzymia akcja zachęcania do apostazji promowana przez mainstreamowe media. Największe portale drukują poradniki jak wystąpić z Kościoła, podsuwają specjalne formularze do wypełnienia, a na manifestacjach typu „Strajk kobiet” rozdawane są masowo stosowne ulotki.
[…]
Sądzono w krakowskiej Kurii tak samo jak i w Episkopacie, że Krzyż w Polsce jest niezagrożony. A trzeba było co najmniej odebrać Tygodnikowi Powszechnemu tytuł „katolicki” – powodów było i jest wystarczająca ilość – przynajmniej byłoby jasne, za co obecna zemsta. Ale przepraszam, co ja mówię, jaka zemsta?! Przecież oni wszyscy tak poprawni politycznie błyszczą szlachetnością i lśnią mądrością; dlatego czyszczą Kościół.
O jakże lśni taki czyściciel jak np. Stanisław Obirek, jeden z bohaterów filmu, dziś profesor Uniwersytetu Warszawskiego, a przed laty ksiądz, jezuita, kształcony na wszelkie sposoby za kościelne pieniądze. Ten słynny pogromca Jana Pawła II nawet tuż po śmierci papieża nie uszanował powagi żałoby i „przywalił” mu w „Le Soir”. Wiele czynił, by go wyrzucono z zakonu, jednak ojcowie jezuici nie chcieli tego zrobić mimo coraz większych ekscesów antypapieskich. W końcu sam zrezygnował, do czego przynagliła go wizja małżeństwa z Shoshaną Ronen, żydowską profesor nauk humanistycznych. Argumentował jednak swoje opuszczenie stanu kapłańskiego tym, że w młodości molestowali go jacyś dwaj księża. Kiedy wstępował do zakonu, to mu to nie przeszkadzało. To jest jeden z autorytetów, którym podpierają się twórcy „Don Stanislao”.
Kto występuje jeszcze w filmie? Głównie zajadli wrogowie Kościoła katolickiego, choć sami tego oczywiście nigdy nie powiedzą, ubrani raz w szaty niewinności, raz w togi prokuratorskie, przekonani święcie o swej doskonałości i tym samym wyższości nad takimi jak Dziwisz, który prezentuje ciemne moce. Oni są z mocy jasnych. I dlatego zapewne udali się na występy przed kamerami zagranicznej stacji telewizyjnej nadającej po polsku, znanej od dawna z antypolskich i antykatolickich wystąpień.
[…]
W filmie królują domniemania. Jest to bardzo groźna broń medialna w naszych czasach, dawniej jakże słusznie potępiana z uwagi na to, że nie może prowadzić do poznania prawdy. W czasach postprawdy świat wartości staje jednak na głowie. Oto mały zestaw sformułowań/zaklęć z filmu, pozwalających ich autorom bezkarnie siać oszczerstwa:
– mówiono o tym…
– według naszych źródeł…
– łatwo sobie wyobrazić…
– powszechnie wiadomo…
– to wszystko wymaga zbadania…
– niewykluczone, że…
– takiej wiedzy nie mam, ale…
– mieli poświadczyć…
– według prasy amerykańskiej…
Tak wygląda argumentacja w kwestii naprawdę niezwykle poważnych zarzutów. Chyba, wydaje mi się, przypuszczam, słyszałem, że… To nazywa się dowodami. Albo, że w ponad 400-stronicowym raporcie nt. McCarricka nazwisko Dziwisza pojawia się 45 razy. To jest zarzut. Jakże jednak nie ma się często pojawiać nazwisko papieskiego sekretarza w tak wielkim raporcie na temat funkcjonowania służb papieskich? Gdyby tego nazwiska nie było wcale lub wystąpiłoby tylko kilka razy, pojawiłby się, rzecz jasna, zarzut o tuszowanie afer. Zresztą ci, którzy mieli już możliwość zapoznania się bezpośrednio z całym raportem twierdzą, że kard. Dziwisz nie jest nigdzie obwiniony.
Tymczasem realizatorzy „Don Stanislao” obarczają Dziwisza sprawą forowania McCarricka stosując tę samą technikę domniemania.
Lektor pyta: Skąd to wiemy?
Odpowiedź: Zostało to doskonale opisane przez prasę amerykańską.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS