A A+ A++

Dzień 80. urodzin Gabor Lörinczy świętował w Galerii Sztuki Współczesnej. Wciąż aktywny nestor łomżyńskich fotoreporterów otworzył tam wystawę „Retrospekcje fotograficzne”, podsumowującą jego dotychczasowy, niebagatelny dorobek. Promował też najnowsze wydanie albumu „Łomża w Dolinie Narwi”, który dzięki szczodrości wydawcy, drukarni Libra-Print, uczestnicy wernisażu otrzymali w prezencie. – Liczę, że z tych 80 przeżytych lat jakieś 57 spędziłem z aparatem przy oku! – mówi niezmordowany Gabor Lörinczy, zapowiadając kolejne albumy i wystawy.

– Rzeczywistość wokół siebie widzę w kadrach – podkreśla fotoreporter-jubilat i nie można się z tym nie zgodzić. Od przełomu lat 60. i 70. trudno było nie natknąć się na zdjęcia jego autorstwa, publikował bowiem regularnie w „Gazecie Białostockiej”,„Gazecie Współczesnej”, „Kontaktach”, „Kurierze Porannym” oraz współpracował z serwsem Centralnej Agencji Fotograficznej. Był z aparatem nie tylko tam, gdzie działo się coś spektakularnego, jak wizyty ważnych osobistości czy podczas wielkiej powodzi lub zimy stulecia. Syn znanego malarza Gyárfása Jenö Lörinczego mistrzowsko dostrzegał też niuanse codziennego życia, z pasją dokumentował paradoksy PRL-u, fotografując przede wszystkim ludzi, ale też przyrodę.

– Miałem dwadzieścia kilka lat, kiedy moje pierwsze zdjęcie, chyba w 1968 roku, ukazało się w „Gazecie Białostockiej” – wspomina Gabor Lörinczy. – Wysłałem im zdjęcie z Nowogrodu, zrobione z góry na most i na puszczę; pamiętam swoją radość, kiedy się ukazało, a to był przecież dziennik, ogromna płachta papieru, więc jego format też był spory. Wtedy zostałem zauważony w Białymstoku i zacząłem z nimi współpracować, później pojawiły się kolejne propozycje. 

Kurpiowszczyzna i przyroda stały się z czasem ulubionymi tematami Gabora Lőrinczego, chociaż nie zarzucił rzecz jasna fotografii reporterskiej i prasowej. Stąd kolejne albumy, choćby „Kurpiowska Puszcza Zielona”, „Bociany. Ziemia, którą kocham”, „Kurpie. Puszcza Zielona w fotografii” czy poświęcone Łomży, w tym kolejna edycja „Łomży w Dolinie Narwi”.

– Tytuł pozostał, ale to zupełnie nowa wersja tego albumu – mówi Gabor Lörinczy. – Wersja bardzo udana, bo zgodnie z tytułową retrospekcją mamy tu przegląd tego, co robiłem przez lata. Zdjęcia dobierałem ja, a wymakietowali to ludzie u Daniela Puławskiego, którzy znają się na tej robocie.

Dziękuję też Danielowi, bo włożył w to całe serce, świetnie to wydał –  nie wiem jak oni to zrobili, ale zdjęcia w albumie są teraz lepsze, dlatego podkreślałem podczas otwarcia wystawy, że Libra-Print to jedna z najlepszych drukarni w Polsce. 

– Gabor Lörinczy przede wszystkim tworzy własne albumy, wynikające z umiłowania tej ziemi, Łomży, krainy kurpiowskiej i ludzi – dodaje kierownik galerii Karolina Skłodowska. – Jest też jednak reporterem z wielką intuicją, z takim wyjątkowym darem spojrzenia fotograficznego, który powoduje, że jego zdjęcia mają duszę, że chwyta sytuacje, które pozornie wydają się jakieś zwykłe, normalne, ale kiedy na nie patrzymy, to udziela nam się zachwyt Gabora nad światem. Dlatego wydaje mi się, że dzięki jego fotografiom proza życia przekształca się w poezję.

Na jubileuszowej wystawie potwierdza to ponad 180 zdjęć. Głównie współczesnych, chociaż jest też kilka archiwalnych, na przykład dokumentujących wizytę w nowogrodzkim skansenie Czesława Miłosza, które w 1981 roku trafiły na łamy licznych gazet i czasopism.

– Ich wybór na wystawę to było bardzo trudne zadanie – mówi Gabor Lörinczy. – Mam przecież kilkadziesiąt tysięcy zdjęć, a mowa tylko o tych cyfrowych, gdy mam jeszcze mnóstwo zdjęć z młodszego okresu, w postaci odbitek i negatywów. Dużo ich kiedyś publikowałem. Mało tego, brały też ode mnie zdjęcia zachodnie agencje, na przykład z wizyt papieża czy z pobytu Czesława Miłosza w skansenie. W jego przypadku mam tu bardzo fajne zderzenie, bo udało mi się uchwycić Bolesława Olbrysia, czyli ojca Marka Olbrysia, który gra na skrzypcach Miłoszowi. 

Na wystawie nie mogło też zabraknąć ulubionych tematów autora, w tym świata flory i fauny z obowiązkowymi czarnymi bocianami, ujęć panoramy Łomży i rozlewisk Narwi, portretów ludzi znanych w regionie, kraju oraz na całym świecie, a do tego kadrów typowo reportażowych, jak ukazujących remont centrum Łomży czy sceny z codziennego życia miasta.

– Na tej wystawie jest kilka starszych zdjęć, skanowałem je, ale marzy mi się kolejna wystawa z tymi dawnymi fotografiami – podsumowuje Gabor Lörinczy. – Prawdopodobnie zrobię więc z tamtych materiałów jeszcze jedną wystawę, bo mam masę pięknych, archiwalnych zdjęć, które tutaj tematycznie już się nie zmieściły. Muszę je tylko dobrze zeskanować, bo materiał nie był wtedy najlepszy technicznie, a ja nie przykładałem do tego wagi. Na przykład papieża Jana Pawła II zrobiłem w 1991 roku na takim złym materiale, na Kodaku 1600, który wywołali mi jeszcze tak, że wyskoczyło grube ziarno, nie było więc ani ostrości, ani nic. Oczywiście dalej fotografuję, bo mieszkam w takim miejscu, w Dolinie Narwi na wzgórzach, że samo się fotografuje. Myślę więc o kolejnych wystawach i albumach, na przykład „Moje wojaże po świecie”, co nie będzie już jednak związane z Łomżą.  

Wojciech Chamryk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZwiązek Harcerstwa Rzeczypospolitej Okręg Lubelski
Następny artykułZapisy na rodzinny rajd rowerowy