A A+ A++

Bardziej istotne jest to, że obie sieci miały niemal identyczną ścieżkę dojścia do tak wysokiego pułapu. Jeśli cofniemy się o pięć lat, do 2017 roku, w Dino sprzedaż sięgała 5,8 mld zł. Ten sam interwał czasowy przyłożony do ówczesnej historii Biedronki cofnie nas do 2005 roku i łudząco podobnych wyników: 5,4 mld zł. Wychodzi więc na to, że obie sieci rosną w niemal identycznym tempie. W opisanym okresie wartość ich sprzedaży skoczyła odpowiednio o 215 i 207 proc.

Nie jest to zwykła ciekawostka, ale najprostsza odpowiedź na stawiane przez wielu pytanie: jak to możliwe, że Tomaszowi Biernackiemu, twórcy Dino, udało się zrobić tak fenomenalną karierę na polskim rynku handlu? Po prostu historia lubi się jednak powtarzać, a on zrobił to, co wcześniej Biedronka. W ciągu trzynastu lat branża mocno się rozwinęła i skonsolidowała. Największe wrażenie robi więc to, że Dino udało się zrobić taki wynik na tak konkurencyjnym rynku.

– Jaki jest ten sekretny sos Dino? Dobrze zaopatrzony i niedrogi sklep spożywczy, który jest w stanie otwierać placówki w lokalizacjach geograficznych o bardzo niskiej populacji. Konkurenci z równie bogatym asortymentem tutaj nie docierają. Mieszkańcom mniejszych miejscowości Dino wnosi element wygody, bo jest kilka minut od ich domu, a do tego daje lepsze ceny niż okoliczni konkurenci – mówi Jon Cukierwar, założyciel Sohra Peak Capital Partners.

– Polski rynek FMCG definiują dwa silne trendy: konsolidacja wokół nowoczesnego handlu i większa wygoda robienia zakupów. Wygrywają tylko te przedsiębiorstwa, które mają dużą skalę, dającą siłę przetargową, koncentrują się na wzrostowym formacie sklepów – dyskontach lub niewielkich supermarketach (200–400 mkw.) – oraz mają pod kontrolą logistykę, marżę brutto i koszty operacyjne. Można to osiągnąć tylko przez prosty model biznesowy, a Dino spełnia wszystkie te warunki – wylicza Tomasz Sokołowski, analityk Santander Bank Polska.

Tomasz Biernacki w pojedynkę właściwie zdefiniował nową kategorię tzw. supermarketu proximity. Łączy on bliskość klienta z odpowiednio skrojoną ofertą, mieszczącą się w niezbyt dużym pawilonie. Dino ma 5 tys. tzw. SKU, czyli kodów produktowych – w tym 80 proc. to produkty spożywcze. To dwa razy więcej niż Biedronka i połowa tego, co oferują największe supermarkety np. Stokrotki. Taka oferta zaspokaja ponad 90 proc. potrzeb przeciętnego człowieka.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„Wywodził się z branży mięsnej i dla banku był zakładem mięsnym, a te często upadają”. Dziś Dino jest największą polską firmą, a on drugim najbogatszym Polakiem
Następny artykułTrener Lecha Poznań wprost o meczu z Austrią Wiedeń