Dzisiaj, 18 lipca (10:26)
Jerzy Janowicz, półfinalista Wimbledonu 2013 roku w singlu, przyznał, że nie będzie zmuszał syna do trenowania tenisa, bo wie, jaka to jest bardzo ciężka, często niesłychanie niewdzięczna droga. – Ale też nie będę mu przeszkadzał, jeśli ją wybierze – podkreślił.
Syn Janowicza i tenisistki Marty Domachowskiej Filip ma 2,5 roku.
– Jego narodziny bardzo mojego życia nie zmieniły, bo miałem wtedy problemy ze zdrowiem, przeszedłem podczas ciąży Marty operację kolana. Spędzałem więc wtedy czas w domu, zmieniły mi się tylko pory snu. Można powiedzieć, że wybrał sobie idealny moment przyjścia na świat – dodał z uśmiechem zawodnik.
Zaznaczył, że chęć osiągnięcia sukcesu w jego dyscyplinie wiąże się kilkunastoma latami wyrzeczeń.
– Te wszystkie wyrzeczenia są po to, żeby potem – ewentualnie – mieć jakąkolwiek minimalną szansę zarobienia. To droga żmudna i długa, bardzo często kończąca się niestety fiaskiem, bo prawdziwy sukces odnosi nikły procent graczy. Tenis jest niewdzięczny dlatego, że musisz poświęcić kilkanaście lat, żeby potem borykać się z jeszcze większymi problemami. To czas absolutnie wyjęty z życia, bo całe dzieciństwo jest podporządkowane tenisowi, wymagane są też ogromne nakłady finansowe. Ja zacząłem trenować w wieku pięciu lat i zawsze musiałem wcześniej wyjść z przedszkola, żeby pojechać na trening – wspominał.
Wskazał, że jako dziecko bawił się tenisem, lubił grać, rywalizować, dlatego w jego przypadku ta droga była przyjemna.
– Nie żałuję. Widzę jednak często, jak rodzice robią ze swoich dzieci mistrzów w wieku ośmiu czy 12 lat. Są znerwicowani, chcą sukcesu, który w tym momencie i tak nie wpłynie na seniorski tenis – ocenił.
Janowicz ostatni raz wystąpił w oficjalnych zawodach w marcu 2020.
– Byłem wtedy po rocznej rehabilitacji i przygotowaniach typowo tenisowych. Uciekło mi to wszystko z powodu pandemii. Znów zaczęło się oczekiwanie, marnowanie czasu – powiedział łodzianin.
Zauważył, że po raz pierwszy problemy zdrowotne na kilka miesięcy wyłączyły go z gry w 2015 roku.
– To był najgorszy okres, myślałem o tym, co dalej. Zderzyłem się ze ścianą, bo zabrano mi to, czym żyłem. Dziś łatwiej byłoby mi się pogodzić z tym, że tenisa już nie będzie. Mam nadzieję wrócić do gry, wierzę, że to jest możliwe i nie zakładam żadnego planu B. Jeśli podejmę decyzję o zakończeniu kariery, spokojnie pomyślę nad tym, co będę robić dalej i wtedy dam znać – nadmienił.
Przyznał, że od strony zdrowotnej czuje się coraz lepiej, natomiast wpływ na decyzję o powrocie na zawody kort będzie też miała sytuacja epidemiczna na świecie.
– Nie uśmiecha mi się jeżdżenie z rodziną na turnieje w obecnych warunkach, w takich “pseudobańkac”, jakie są stosowane. Chciałbym mieć trochę przyjemności z gry, a nie być z dzieckiem więźniem w pokoju hotelowym. Jeśli sytuacja będzie przyjemniejsza do gry, to wrócę do tenisa. Dziś nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, kiedy to nastąpi – tłumaczył Janowicz, który przyjechał do Bytomia kibicować Marcie Domachowskiej podczas mistrzostw Polski.
Jego partnerka wróciła do rywalizacji po ponadpięcioletniej przerwie.
– To była je … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS