A A+ A++

Doszły nas słuchy, że jest w Mieście taki, który obszedł Jaworzno… dookoła… Artur Jarzynka początkiem kwietnia samotnie pokonał 63 kilometrową trasę prowadzącą przez różne części Miasta. Według nas jest to świetny pomysł na wiosenną aktywność, która jest okazją do poznania naszego Miasta jeszcze bliżej. Pytamy Artura o szczegóły wycieczki. Być może znajdą się kolejni chętni, by przemierzyć tę – jak się dowiedzieliśmy – niesamowicie atrakcyjną krajobrazowo trasę.

Emilia Tura: Co Cię skłoniło do wielogodzinnego spaceru wokół Jaworzna?

Artur Jarzynka: Właściwie to jestem zaskoczony, że przejście „czerwonego okrężnego” spotkało się z zainteresowaniem. Od jakiegoś czasu zaczęły mnie interesować szlaki długodystansowe, ale to całkiem inna bajka. Przez długodystansowe mam na myśli kilkaset kilometrów. Moim celem jest Główny Szlak Beskidzki i planuję go przejść w miarę możliwości (głównie sprzętowo-finansowych) w przyszłym roku. Do tego celu, jak to zwykle bywa, wiodą pomniejsze – pomyślałem, że świetnym sprawdzianem i dodatkowo treningiem będzie okrążenie mojego miasta. Trochę też było mi wstyd, że jeżdżę co tydzień w góry i planuję dalekie wyprawy, a nie przeszedłem najdłuższego szlaku w mieście. Wstałem więc rano w sobotę i jakoś to poszło. 🙂

E. T: Właśnie to mnie zainspirowało do zgłębienia tego tematu – uwielbiam Jaworzno, a widzę, że bardzo wielu miejsc po prostu nie znam, jednocześnie wymyślam kolejne wycieczki poza jego granice.

Jak się planuje trasę, która prowadzi szlakami swojego własnego Miasta?

A.J: Planowania było tyle, co sprawdzenie na Mapie Turystycznej skąd wystartować. Będąc cały czas blisko domu nie było ryzyka, że zabraknie wody, jedzenia, wystarczyła mapa turystyczna – chociaż szlak jest dobrze oznaczony i praktycznie nie trzeba było z niej korzystać. Pogoda była trochę zwariowana – słońce, deszcz, grad, śnieg, potem znowu słońce – ale jak człowiek chodzi jakiś czas po górach przestaje mu to przeszkadzać. Akceptuje wszystko na co nie ma wpływu.

E.T: Czy spotkały Cię jakieś trudności na trasie? Czy było ciężko?

A.J: Trasa nie jest ciężka, nie ma ekstremalnych przewyższeń, ciężko jest się zmęczyć. Nie szedłem też na czas – podziwiałem widoki i cieszyłem się prawdziwie kwietniową pogodą. Faktem jest, że ostatnie kilka kilometrów było trudniej – ale to przez źle dobrane obuwie. Niestety blisko połowa trasy jest utwardzona – płyty betonowe, asfalt, ubity żwir. Dla niektórych może to być zaletą. W tym przypadku buty bez amortyzacji nauczyły moje stawy, szczególnie kolana krzyczeć łaciną. 🙂

Sił mi dodawała myśl, że inni nie mogą – bo są pozamykani w domach, leżą w łóżkach, albo co gorsze – w szpitalach. Ja mogę więc idę. Trasę dedykowałem mojemu koledze Przemkowi, który chorował wtedy na powikłania pocovidowe, więc nie było opcji, żeby się nie udało.

E.T: Rozumiem, sama jestem zwolenniczką czerpania z tego, co podczas spaceru napotykam, niż ścigania się z samą sobą. A jeśli takiemu przedsięwzięciu przyświeca bliski sercu cel, intencja – masz rację – wtedy nie ma opcji, żeby się nie udało 🙂

Które tereny były dla Ciebie najbardziej atrakcyjne, a które części trasy na przykład dłużyły Ci się?

A.J: Na pewno odcinek Żabnik – Sosina – Gródek jest najbardziej atrakcyjny. Te tereny są moimi rodzinnymi okolicami i ktoś może mi zarzucić brak obiektywizmu, ale uważam, że jest to najbardziej dzika część trasy. Szczególnie polecam o tej porze roku. Zaczyna robić się zielono i kwieciście, pachnie lasem – jest cudownie, a przy tym nie ma jeszcze upałów. Można zrobić taką pętlę startując z Gródka czy Sosiny czerwonym i żółtym szlakiem ok 20 kilometrów.

Na trasie dłużyły mi się wszystkie odcinki asfaltowe – aczkolwiek podejrzewam, że w czasach gdy wytyczono szlak większość z nich nie była jeszcze utwardzona.

Bardzo przypadł mi do gustu rynek w Byczynie – pełen życia, zważywszy na termin wycieczki. Po drodze też spotkałem jaworznickie nutrie, sarny, zające. O dziwo, nie było dzików. W Jeleniu powitał mnie Przemek i mogłem się posilić kulturalnie w altance. Prawdę mówiąc blisko połowa trasy to tereny których nie znałem i cieszę się, że wpadł mi do głowy pomysł okrążenia miasta. Tak mi się spodobało, że w wolnych chwilach zamierzam poznawać okoliczne szlaki.

E.T: Co byś doradził osobom, które chciałyby spróbować swoich sił na tak długiej trasie?

A.J: Nie wiem czy mam na tyle doświadczenia, żeby doradzać cokolwiek. 🙂 Jest kilka osób w kraju, które robią to zawodowo np. Łukasz Supergan, Dorota Szparaga albo bardziej ekstremalnie – Romek Ficek i polecam ich blogi, można naprawdę dużo się dowiedzieć jeśli kogoś interesuje taka forma wypoczynku. Ja dopiero zaczynam raczkować na tym polu. Na pewno znaczenie ma sprzęt – przy takiej jednodniowej wyprawie to może tylko kwestia komfortu. Przy kilkudniowych, czy dłuższych może decydować o powodzeniu całego przedsięwzięcia. Najważniejsza rzecz – buty, ale też skarpety – zły ich dobór może spowodować otarcia, które będą coraz bardziej uprzykrzać marsz. Nawet najlepsze buty przy złej jakości skarpetach mogą nam odebrać przyjemność z wycieczki.

Dużą pomocą są kijki trekkingowe – odciążają kolana i kostki. Niezbędny jak zawsze dobry humor – bez tego chyba nie ma sensu wybierać się na szlak. Przy samotnych wyprawach trzeba też lubić swoje towarzystwo, bo zwyczajnie jesteśmy na nie skazani. Dobre chęci i optymizm mają znaczenie, jednak musimy mierzyć siły na zamiary. Jeśli ktoś prowadzi siedzący tryb życia to ciężko jest pokonać kilkadziesiąt kilometrów od razu – i mówię to z autopsji , mając w pamięci swoją pierwszą wyprawę na Śnieżkę. Zaledwie kilkanaście kilometrów a regenerowałem się potem przez tydzień. :).

Uważam, że niezbędny jest telefon (w razie kontuzji) oraz jakaś mapa. Aplikacja Mapa Turystyczna dobrze pokrywa okoliczne tereny i dodatkowo pokazuje aktualną pozycję, ale każda inna też zda egzamin. Zawsze mam przy sobie jakieś batony, albo gorzką czekoladę, żeby w razie kryzysu szybko podnieść poziom energii, dobrym pomysłem są też kabanosy – dużo kalorii i białko przy względnie niskiej wadze. Nie używam póki co żeli energetycznych ale to też dobra opcja. Trzeba dobrze zaplanować zapas wody, bo trasa może zająć kilkanaście godzin.

W zależności od prognozy pogody przydać się może kurtka przeciwdeszczowa. I przy tym wszystkim należy tak wszystko dobrać, żeby waga ekwipunku zbytnio nas nie obciążała. Rady można mnożyć ale najważniejsza to – trzeba wyjść z domu. Bez tego nie przejdziemy żadnego nawet krótkiego szlaku.

E.T: Dzięki wielkie za rozmowę, myślę, że ten materiał może zainspirować wiele osób do podjęcia takiego wyzwania. Poznania swojego własnego Miasta, ale chyba też siebie. Wyjście z domu, ale i z internetu, z tego codziennego biegu, porzucenie na moment wszystkich tych rozpraszaczy naszej uwagi, sprzyja spowolnieniu, a i docenieniu tego, co mamy wokół siebie, tuż obok siebie.

Z Arturem Jarzynką rozmawiała Emilia Tura

Dla chętnych – mapa trasy, którą pokonał Artur:

https://mapa-turystyczna.pl/route/hbtm#50.20993/19.32632/11

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPiękna Wieś Pomorska 2021
Następny artykułWielkopolska: Ostrzeżenie przed przymrozkami