A A+ A++

Ewa Bednarczyk to jaworznianka, która z żywicy epoksydowej, drewna, i nie tylko, tworzy cuda. Żywica epoksydowa stała się ostatnio bardzo modna, ale rzeczy wykonywane przez Ewę mają w sobie coś wyjątkowego, co wyróżnia je na tle wielu innych.

Rozmawiamy dzisiaj z Ewą, która opowiada o swojej przygodzie z tworzeniem.

Powiedz na początek kilka słów o sobie. Jak to się stało, że zaczęłaś tworzyć?

E:B: Tak naprawdę zacięcie artystyczne towarzyszyło mi od zawsze. Już jako dziecko bardzo dużo rysowałam, a inne techniki zaczęłam odkrywać po zapisaniu mnie przez rodziców na zajęcia plastyczne u Pani Basi Kleider w naszym MCKiS. W późniejszych latach bawiłam się różnymi dziedzinami sztuki, aż dotarłam na teatrologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Tam jednak nie aktorstwo było moim głównym zainteresowaniem, a charakteryzacja sceniczna. Podczas przygotowywania wielu spektakli z moją grupą Teatru 74 mogłam się wykazać malując nawet 20 osób do jednej sztuki. Doszkalałam się równocześnie na zajęciach w Artystycznej Alternatywne, gdzie uzyskałam stopień wizażysty. Te zainteresowania kontynuowałam później z grupą Soup Troupe w Finlandii, gdzie wyjechałam studiować na Uniwersytecie Helsińskim. Po powrocie do Polski przez kilka lat wciąż malowałam, jednak po pewnym czasie dopadło mnie wypalenie i przestałam widzieć sens w tym co robię. Zaczęłam więc szukać nowej, ciekawej techniki, w której mogłabym się spełnić.

I tak trafiłam na żywicę.

E.T: Dlaczego żywica?

E.B: Odkryłam tę technikę tak naprawdę zupełnie przypadkowo. Pewnego dnia znalazłam filmik na youtube, gdzie dziewczyna tworzyła przepiękne prace z żywicy. Zaciekawiła mnie ta technika i postanowiłam spróbować swoich sił. Przyznaję, że początki nie były łatwe, ponieważ wbrew temu co widać na filmach instruktażowych, żywica jest bardzo trudnym materiałem do współpracy. Niestety żaden, nawet najlepszy podręcznik nie jest w stanie sprawić, że nauczymy się pracować żywicą w tydzień, dwa, a nawet miesiąc. Jest to po prostu metoda prób i błędów, a ja, jako samouk, jestem tego dobrym przykładem. Tak naprawdę dopiero po roku się osiągać zamierzone efekty.

Choć do dzisiaj zdarzają mi się wpadki.

E.T: Jakie produkty, prace wykonujesz?

E.B: Przede wszystkim uwielbiam robić elementy wystroju mieszkań. Są to głównie rzeczy mniejsze, jak dekoracyjne tace, patery, deski do krojenia/serwowania, podkładki pod filiżanki, do wykonania których używam nie tylko żywicy, ale i drewna. Oprócz tego zrobiłam już sporo mebli – głównie stolików kawowych, które są pięknym dodatkiem do klimatycznych wnętrz.

Stworzyłam również serię ceramicznych płytek ściennych. Powstały one nieco przez przypadek, ale przypadek ten sprawił, że zaczęłam również próbować swoich sił w ceramice i tuszach alkoholowych. Technika ta sprawia, że nie ma możliwości stworzyć dwóch identycznych płytek, i dlatego każda praca jest niepowtarzalna i unikatowa. Za pomocą wspomnianych tuszy spróbowałam ostatnio swoich sił w malarstwie intuicyjnym.

Powiem szczerze, że efekty są naprawdę zachwycające.

W wolnej chwili tworzę także biżuterię, właściwie już od bardzo dawna. Uwielbiam zatapiać w żywicy malutkie części natury, które przypominają nam o tym, że jesteśmy jej częścią.

To nie tylko ozdoby, ale i amulety.

Ozdabiam również porcelanę – bo dlaczego nie sprawić, by zwykła filiżanka pełna była koloru i stała się tym jedynym w swoim rodzaju naczyniem?

E.T: OK, a jak długo powstaje taka dajmy na to deska?

E.B: Wszystko zależy od jej rozmiaru, rodzaju drewna, ilości użytej żywicy. Najpierw dobrze wysuszone drewno należy oszlifować, oczyścić i odtłuścić. Późnej trzeba je zagruntować, najlepiej żywicą (w tym przypadku posiadającą odpowiednie atesty), bo drewno lubi jej dużo „pić”. Po odczekaniu przychodzi czas na zalewanie wnęki tudzież pęknięcia, choć czasami lepiej podzielić ten proces na kilka etapów, żeby się ona nie „zagotowała”. Tutaj przychodzi najgorsze, czyli czekanie – żywica potrafi się utwardzać nawet do tygodnia, żeby być gotową do dalszej obróbki. Po końcowym szlifowaniu, polerowaniu i olejowaniu deska jest gotowa do użytku. Trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość, bo w tej pracy trzeba być naprawdę drobiazgowym, więc nie jest to technika dla nerwusów. Jeśli ktoś oczekuje efektów w ciągu jednego dnia, to muszę go zasmucić, ale nie jest to takie proste. Warto jednak odczekać swoje.

Efekty końcowe potrafią być nieprawdopodobnie piękne.

E.T: A czy możesz zdradzić, jak powstają Twoje prace? Jesteś artystyczną duszą, więc nie jest to zapewne zwykłe rzemiosło. Czy tworząc swoje prace, chcesz coś przekazać poprzez nie?

E.B: Przede wszystkim nigdy nie robię dwóch takich samych produktów – nie tylko dlatego, że nie chcę, ale również dlatego, że po prostu się nie da. Staram się działać intuicyjnie. Oczywiście przy indywidualnych zamówieniach chętnie przygotowuję produkt pod preferencje klienta, jednak często klienci wolą mi zaufać i pozwalają na dozę fantazji. A w kwestii tego jak powstają moje prace… każdy magik ma swoje sztuczki.

Zapraszam na indywidualne warsztaty, tam chętnie podzielę się swoją wiedzą, gdyż ciężko jest ją zawrzeć w kilku zadaniach.

E.T: Czy trudno jest zacząć swoją przygodę z żywicą? To chyba dosyć drogie hobby…?

E.B: Niestety tak, na większą skalę żywica jest drogim materiałem. Choć jeśli ktoś chce spróbować swoich sił i zacząć np. od biżuterii, to myślę, że spokojnie zamknie się w granicach 100 zł. Jeśli jednak rozmawiamy o czymś większym, jak chociażby desce czy stoliku kawowym, to już trzeba być przygotowanym na koszty od 200 do nawet 1000 zł. Wszystko zależy również od jakości wykorzystywanej żywicy oraz rodzaju drewna, na którym będziemy pracować.

Tak naprawdę przy rozpoczęciu pracy z żywicą poleciłabym wziąć udział w kursie lub warsztacie. Sama z chęcią taki zorganizuję dla osób zainteresowanych. Uważam, że daje on dużo więcej niż filmik na youtube czy podręcznik, ponieważ tam ta technika wydaje się być banalna, a później praktyka weryfikuje wszystko. 😉

Dlatego warto mieć kogoś kto krok po kroku może poinstruować, odpowie na ważne pytania (często rękodzielnicy na facebookowych grupach nie chcą dzielić się swoimi technikami), innymi słowy połączy teorię z rzemiosłem.

Zapraszam na mój facebookowy fanpage:

Dzięki za rozmowę 🙂

Emilia Tura

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBudka naśladuje Chiraca. Mocna riposta Kowalskiego
Następny artykułXVII Bieg Barbórkowy już niedługo. Górnicy kolejny raz będą świętować na sportowo