A A+ A++

Aleksandra Sokołowska, WP Kobieta: O van life i waszym sposobie na życie rozmawialiśmy w styczniu. To, o czym opowiedzieliście wtedy, stało się inspiracją dla wielu osób.

Jakub Tolak: Przyznajemy, że byliśmy miło zaskoczeni pozytywnym odbiorem naszej historii. Po artykule sporo osób napisało do nas, że zainspirowaliśmy ich do wypróbowania takiej formy podróżowania. Prócz nich były też takie, które zainteresowały się powodami podjęcia decyzji o wyruszeniu w świat. Oczywiście zawsze chętnie odpowiadamy na wiadomości. Z rozmów, które prowadziliśmy, wynikało, że sporo osób myśli o zmianie stylu życia, bądź spróbowaniu swoich sił w dłuższej podróży. Człowiek z natury jest ciekawski, chce poznawać otoczenie, a współczesny styl życia dość często sprowadza tę potrzebę do wydzielanych systemowo, krótkich wyjazdów. Niewątpliwie, również pandemia przyczyniła się do przyspieszenia niektórych procesów. Dużo pojęć uległo i wciąż ulega przewartościowaniu.

Zosia Samsel: Od dawna jesteśmy orędownikami szukania własnej drogi, kwestionowania nie zawsze aktualnych już schematów. Dla nas niezwykle pięknym komplementem jest to, że ktoś zainspirował się naszą przygodą. Standardowa turystyka została ograniczona, ale, wnioskując z wiadomości, które otrzymujemy, wielu ludzi czerpie przyjemność z wirtualnego podróżowania z nami. W jakiś sposób dajemy namiastkę tego, co kiedyś każdy miał na wyciągnięcie ręki.

Czytaj też: Jakub Tolak i Zosia Samsel od 15 miesięcy żyją w podróży. Van jest ich domem

Jakub: Są też tacy, którzy piszą, że podjęli już konkretne działania, np. kupili blaszak i przerabiają go na “dom”.

Kim są osoby, które do was piszą?

Jakub: Nie chcę bawić się w socjologa ani przesadnie uogólniać. Dostrzegam jednak, że zjawiskiem życia w drodze interesują się raczej osoby po trzydziestce. Być może młodsi nie zaznali jeszcze rutyny, być może wolą skupić się na karierze, aby osiągnąć pewien status materialny? Nie twierdzę, że młodsze roczniki nie są zdolne do refleksji. Jednak osoby, które mają za sobą więcej doświadczeń, wiedzą, że są różne drogi do szczęścia, a ono samo nie jest stanem permanentnym.

Ale była też krytyka. Co mówicie hejterom?

Jakub: Jeśli krytyka jest konstruktywna, zawsze staramy się podejmować rozmowę. Dzięki niej parę razy udało się nam odmienić sposób patrzenia krytykującego albo przynajmniej nawiązać jakąś nić porozumienia. Są też zupełnie abstrakcyjne uwagi – te chyba można nazwać hejtem – ale trudno je traktować poważnie. Nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, a raczej odzwierciedlają jakieś prywatne problemy danego człowieka. Z takimi osobami nie chcemy dyskutować.

Czy 7 mkw. nadal w zupełności wam wystarcza do życia? Już 18 miesięcy jesteście w podróży.

Zosia: Generalnie, w kamperze mamy wszystko, co jest nam niezbędne na co dzień. Zaprojektowaliśmy i zbudowaliśmy tę przestrzeń, bazując na własnych potrzebach. Życie w podróży wciąż jest naszym świadomym wyborem, ale z czasem pojawiają się nowe spostrzeżenia – w końcu jednym z powodów wyjazdu była chęć dowiedzenia się o sobie czegoś więcej. Nowe warunki dają taką możliwość. W aktualnej sytuacji panującej na świecie doceniamy to, co mamy – dużo większą wolność i możliwość decydowania o sobie.

Kuba: Bardzo szanujemy fakt, że mieliśmy możliwość podjęcia decyzji o zmianie sposobu życia. Uważam, że jest to niebywały luksus, że w życiu w ogóle ma się jakiś wybór. Taki mały metraż to także próba dla związku, w końcu przebywamy ze sobą 24/7. A propos wysyłanych do nas wiadomości, sporo osób pytało właśnie o to, jak radzimy sobie jako para na tak niewielkiej przestrzeni, dlatego zrobiliśmy o tym film.

Nadal żyjecie za 13 euro dziennie na waszą dwójkę i psa?

Nasze koszty wręcz spadły. Teraz wydajemy około 8 euro dziennie. Trzeba jednak pamiętać, że poruszamy się poza Unią, a na Bałkanach jest taniej. Życie w drodze, mieszkanie w kamperze ułatwia nam regulowanie wydatków, jest mniej kosztów stałych, a te codzienne zależą właściwie tylko od nas. W drodze przekonaliśmy się, że do życia i szczęścia potrzebujemy rzeczywiście mniej, niż wcześniej sugerował nam świat zachodni.

Kiedy wracacie do Warszawy?

Kuba: Nie wracamy, a odwiedzamy Polskę. Przyjedziemy w maju i zostaniemy na dwa miesiące. Nasz kamper wymaga drobnych remontów, a niektóre rzeczy chcemy ulepszyć. Chcemy oczywiście spotkać się z rodziną i znajomymi, naładować nasze “społeczne baterie”, a w międzyczasie zaplanować kolejną trasę. Tym razem myślimy o Skandynawii.

Jak rodzice i rodzina podchodzą do waszego stylu życia? W końcu od 18 miesięcy was nie widzieli.

Zosia: Chyba już się do tego przyzwyczaili i czujemy, że nam kibicują. Poza tym znają prawie każdy nasz ruch, bo nagrywamy filmy na YouTube, dzielimy się przygodami na Instagramie. Można powiedzieć, że teraz wiedzą o nas więcej – o tym, co robimy i gdzie jesteśmy – niż w czasie, gdy prowadziliśmy życie stacjonarne. To dość zabawne.

Kuba: Rodzice na początku mieli wątpliwości. Ale wydaje mi się, że szanują nasze wybory. Co by nie było, to nasze życie, a my staramy się podejmować przemyślane decyzje.

Robicie to, co lubicie i to też stało się waszą pracą.

Zosia: Dość szybko po wyjeździe poczuliśmy, że mamy potrzebę działania i rozwijania się w czymś nowym. Zaczęliśmy więc tworzyć filmy – relacje z podróży. Prócz nich, piszemy felietony do miesięcznika Travel Buddy i prowadzimy autorską audycję radiową w radiu PiliPili.

Kuba: Wymyślanie tematów, zbieranie materiałów do filmu i montaż zajmują sporą część tygodnia. Mimo że lubimy to, co robimy, nasze życie nie jest wolne od trosk. Wyjeżdżając, człowiek nie ucieknie od siebie i swoich lęków. Wydaje mi się, że w mieście łatwiej jest je “zakrzyczeć”. Gdy jest się w drodze, zrywa się z nudą, ma więcej czasy na bycie z samym sobą, te skrywane emocje mogą w końcu dojść do głosu. Dochodzą też inne praktyczne problemy. Gdzie znaleźć wodę, gaz? Co zrobić, gdy pada deszcz? Jak wybrać miejsce na postój i nocleg? W mieście się o tym raczej nie myśli.

Czytaj też: Patrycja jest freeganką. “Weszłam do śmietnika i stanęłam jak wryta”

Nauczyliście się oszczędzania przez taki styl życia?

Kuba: Zwróciliśmy na to uwagę już na początku. Zauważyliśmy na przykład, ile wody zużywaliśmy w mieście. Wanna może pomieścić około 90 litrów, a teraz starcza nam to na 5 dni codziennych pryszniców i zmywania naczyń. Oszczędzamy prąd, gaz, staramy się sprzątać miejsca, które odwiedzamy.

Zosia: Do oszczędzania mediów byliśmy niejako zmuszeni, ale nazywamy to zdrowym egoizmem, bo zyskujemy na tym my i przyroda. Nie zagracamy też wnętrza kampera, nie kupujemy gadżetów. To samo tyczy się ubrań, które kupujemy w szmateksach. Jesteśmy fanami drugiego obiegu.

Jesteście teraz na Bałkanach, a dokładnie w Albanii. Jak wygląda tam wasze życie?

Zosia: Jesteśmy na południ Albanii, w miejscowości Saranda. Przyjechaliśmy z Macedonii. Wjazd na teren tych krajów możliwy jest bez testów i kwarantanny. Albania jest chyba jednym z niewielu krajów, gdzie życie toczy się w miarę normalnie. Od godziny 22 obowiązuje godzina policyjna, ale praktyka różni się od teorii, wszystko toczy się swoim rytmem. Na przykład w restauracjach jest pełno osób nawet o godzinie 23.

Jakub: Tak, można powiedzieć, że tu życie kwitnie. Podkreślamy, że jesteśmy w małym mieście, być może wygląda to trochę inaczej w stolicy. Jest sporo turystów z całej Europy, także tych, podróżujących kamperami. To, co jest podawane na stronach rządowych i w komunikatach nie zawsze ma pokrycie w faktach. Wydaje mi się, że, szczególnie na Bałkanach, dużo zależy od czynnika ludzkiego. Mówię o całej tematyce przekraczania granic w dobie pandemii. Jeśli wybieramy się w podróż, warto jest porozmawiać z kimś, kto niedawno odbył podobną trasę, aby mieć informacje z pierwszej ręki.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGłosowania błyskawiczne Piotra Glińskiego. Superszybki premier z tabletu
Następny artykułAudyt energetyczny na zlecenie gminy Puck? To kłamstwo i próba naciągania klientów na montaż paneli fotowoltaicznych!