Jakub Skrzyczkowski został powołany na stanowisko dyrektora radiowej Trójki zaledwie kilka dni temu. Przed nim stoi niełatwe zadanie odbudowania reputacji stacji po kryzysie i oskarżeniach o cenzurę. Do redakcji wracają ludzie, z którymi pracował przez lata, m.in. Piotr Stelmach, Tomasz Rożek i Michał Olszański.
– Na pewnym poziomie determinacji, jeśli ktoś bardzo czegoś chce, szanse na powodzenie mocno się zwiększają. Parę razy w życiu tego doświadczyłem. Człowiek potem sam jest zaskoczony, że wyszło coś, co wydawało się albo bardzo trudne, albo wręcz niemożliwe – mówił w wywiadzie dla “Wprost”.
ZOBACZ TEŻ: Efekt filmu Latkowskiego. Szyc zaszył się w głuszy
Jednak nie wszyscy jeszcze zdecydowali się na powrót. Do grona takich dziennikarzy należy Marek Niedźwiecki. Niedawno wystosował oświadczenie, w którym oznajmił, że domaga się oficjalnych przeprosin od stacji po tym, jak obwiniano go o manipulację przy liczeniu głosów do notowania Listy Przebojów Trójki z 15 maja.
O przywrócenie Niedźwieckiego do redakcji mocno zabiega właśnie Strzyczkowski. Przyznał, że trwają rozmowy na ten temat. – Z Markiem prowadzimy miłe rozmowy. Mam nadzieję, że powoli zbliżamy się do momentu, gdy Marek do nas wróci. Kancelaria prawna, która go reprezentuje, wystosowała do mnie pismo, zaproponowała ugodę, a ja na nią się zgodziłem. W ramach ugody jestem gotów przeprosić Marka Niedźwieckiego, mimo że jak pani wie, w jego obrażaniu nie brałem udziału. Ale przeproszę go nawet trzy razy, bo jesteśmy przecież w Trójce – powiedział.
Nowy dyrektor radiostacji dodał też, że Niedźwiecki nie uzależnia swojego powrotu od składu władz Trójki i obecności Agnieszki Kamińskiej jako prezes Polskiego Radia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS