A A+ A++

fot. Klaudia Piwowarczyk

Jastrzębski Węgiel po wywalczeniu w świetnym stylu mistrzostwa Polski, nie powtórzył tego sukcesu w ramach Ligi Mistrzów. Emocjonujący finał w Turynie padł łupem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. – Widzieliśmy, że tutaj w Turynie będzie niesamowita walka, nikt nie będzie chciał oddać tego trofeum za darmo. Zobaczyliśmy kawał widowiska, kawał meczu, na koniec delikatnie lepsza była drużyna z Kędzierzyna-Koźla – powiedział libero mistrzów Polski, Jakub Popiwczak. 

PlusLiga i Liga Mistrzów – w obu rozgrywkach skład finału był taki sam. Na polskich parkietach bezkonkurencyjni okazali się siatkarze z Jastrzębia-Zdroju, jednak w Turynie to ZAKSA triumfowała 3:2. – Ten finał zostawiliśmy już za sobą, widzieliśmy jednak, że tutaj w Turynie będzie niesamowita walka, nikt nie będzie chciał oddać tego trofeum za darmo. Zobaczyliśmy kawał widowiska, kawał meczu, na koniec delikatnie lepsza była drużyna z Kędzierzyna-Koźla. My jesteśmy zdewastowani, bo jeśli człowiek tyle zainwestuje emocjonalnie i fizycznie, zostawi tyle serca i potu, to chciałby po prostu dostać coś w zamian, a my na ten moment zostaniemy z niczym – mówił gorzko Jakub Popiwczak.


On i jego zespół zdawali sobie sprawę, że pomimo tego, że w finale PlusLigi ZAKSA nie pokazała się z najlepszej strony, to w Lidze Mistrzów będzie chciała zagrać zdecydowanie lepiej. – Po drugiej stronie siatki są świetni zawodnicy, świetny zespół. W finale PlusLigi zostali przez nas rozbici, ale do Turynu przyjechali z całkowicie innym nastawieniem, inną siatkówką. Graliśmy jak równy z równym, na koniec wygrał zespół odrobinę lepszy – podsumował libero Jastrzębskiego Węgla.

W trzecim secie finału Ligi Mistrzów boisko całkowicie zdominowali kędzierzynianie, ale pomimo tego podopiecznym Marcelo Mendeza udało się podnieść i doprowadzić do tie-breaka. – Nic nie musieliśmy sobie mówić, czasem zdarza się przegrać seta w taki sposób. Dla nas to był ostatni mecz w sezonie, ostatni mecz w tej grupie, bo wiadomo, że niektórzy Zawodnicy opuszczą nasz zespół, więc nikt nie musiał nikogo specjalnie motywować. Zdarzało nam się już w tym sezonie rozchodzić, przegrywać takie sety, jak chociażby w Pucharze Polski. Tutaj jedna każdy wiedział, że to ten ostatni mecz, że trzeba zostawić wszystko, co mamy, bo nie ma już kolejnego spotkania, kolejnej szansy do grania. Jestem przekonany, że każdy z chłopaków, każdy członek naszej drużyny dał sobie wszystko – zapewnił Popiwczak.

Dla Jastrzębskiego Węgla był to pierwszy finał Ligi Mistrzów w historii klubu, ale powoli klub z Jastrzębia-Zdroju buduje sobie renomę na europejskich parkietach. – Miejmy nadzieję, że ta tendencja się utrzyma, natomiast sami czuliśmy, że to coś niesamowitego. Naprawdę jest wielu rewelacyjnych zawodników na świecie, którzy nigdy nie mieli okazji zagrać w takim finale, więc liczyliśmy, że to będzie ten nasz czas, nasza szansa i nasz dzień – skwitował Jakub Popiwczak.

GALERIA Z DEKORACJI

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŚląsk Wrocław wciąż oddycha. Ważne zwycięstwo ligowe piłkarzy Jacka Magiery
Następny artykuł“Ważny jest człowiek”. O medycynie paliatywnej rozmawiano w weekend w Toruniu