A A+ A++

Coraz częściej w mediach pojawia się informacja, że banki w związku z niesprzyjającą dla nich linią orzeczniczą w sprawach tzw. kredytów frankowych, zaczynają proponować ugody. Wydaje się, że skoro ponad 90 proc. spraw kończy się w naszej kancelarii sukcesem, w tym głównie nieważnością umowy kredytu, to banki powinny jak najszybciej iść w kierunku ugód. Orzeczenie nieważności jest dla kredytobiorcy na tyle korzystne, że „spotkanie się po środku” wydaje się minimum tego, co bank zaoferuje.

Niestety z mojego punktu widzenia, jeśli bank zaczyna sam występować z propozycjami ugodowymi, to należy wietrzyć podstęp na odległość. Oczywiście strony zawsze powinny dążyć do polubownego zakończenia sporu i przede wszystkim szukać rozwiązania, które będzie satysfakcjonowało dwie strony procesu. Problem jednak w tym, że na ponad 1200 spraw, które obecnie prowadzimy, do tej pory nie widziałam uczciwie zaproponowanego rozwiązania ze strony banku.

Co więcej, z mojej praktyki wynika jasno, że jeśli kredytobiorcy przystąpili do podpisania ugody z bankiem bez konsultacji z prawnikiem, to niestety zawsze ugody zawierały zapisy, które miały utrudnić bądź uniemożliwić kredytobiorcom wystąpienie na drogę sądową, jednocześnie nie oferując rozwiązania typu win-win.

Ugoda z bankiem, której nie było

Pierwszym przykładem jest ugoda zaproponowana przez Bank PKO BP. Kredytobiorcy reprezentowani przez profesjonalnego pełnomocnika pozwali bank w związku z kredytem frankowym. Sąd odpis pozwu przesłał już do banku. Po kilku tygodniach pracownik oddziału banku skontaktował się z kredytobiorcami, zapraszając ich jednocześnie do oddziału banku. Co ważne, pracownik banku pominął w kontakcie profesjonalnego pełnomocnika, który oficjalnie reprezentował już kredytobiorców.

Jeden z kredytobiorców stawił się samodzielnie na miejscu w oddziale banku, w którym pracownik banku przedstawił mu projekt ugody. Z uwagi jednak, że umowę kredytu zawarło małżeństwo, a tylko jeden z małżonków pojawił się w banku, pracownik banku zaproponował zabranie projektu ugody do domu. Warunkiem otrzymania projektu było jednak złożenie pod nim podpisu.

Pracownik banku zaznaczył, że projekt pomimo podpisu kredytobiorcy nie wejdzie w życie, ponieważ brakuje podpisu drugiego kredytobiorcy. Kiedy żona zapoznała się z projektem ugody, oczywiście nie wyraziła zgody na jej zawarcie. Pracownik banku został o tym fakcie poinformowany. Kredytobiorcy otrzymali dodatkowo kilka SMS-ów z banku, że jeśli nie pojawią się w oddziale, to propozycja ugody zostanie anulowana. Kredytobiorcy nigdy ugody nie zawarli, środki proponowane przez bank nie zostały im wypłacone.

Tymczasem w toku procesu sądowego pełnomocnik reprezentujący bank powołał się na treść projektu ugody, wnosząc jednocześnie o oddalenie roszczenia kredytobiorców. Zdaniem pełnomocnika banku ugoda została skutecznie zawarta (pomimo braku złożenia podpisu przez jednego z kredytobiorców, braku wypłaty środków z ugody, braku poprawnego ustalenia salda).

Co więcej bank powołuje się na zapis zawarty w projekcie ugody, że klient „zrzekł się przyszłych i przeszłych roszczeń wobec banku”. Zdaniem banku podpis jednego z kredytobiorców jest wystarczający, pomimo tego, że umowa kredytu dotyczy małżeństwa.

W tej sprawie ciekawe jest również to, że umowa kredytu frankowego jest bardzo niestandardowa. Nie wiedzieć z jakiego powodu bank wykreślił zapisy z umowy kredytu, których brak decyduje o dodatkowych argumentach … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMotor następny mecz zagra dopiero 24 października. Czas na pracę i wyeliminowanie błędów
Następny artykułUdało się! Zbiórka na operację Krzysia Jałowca z Nowej Rudy zakończona sukcesem!