A A+ A++

Andrzej Owsiński

Jaka będzie przyszłość pieniądza?

Przeczytałem z uwagą wywody na temat przyszłości dolara amerykańskiego jako rezerwowej waluty światowej /autor „catrw”?/.

Rozważania ciekawe z jednym tylko zastrzeżeniem odnoszącym się do podstawowego pojęcia waluty. Jestem na tyle wiekowy że pamiętam jak w młodym wieku oglądałem carskie ruble przywiezione z Rosji przez uciekinierów od bolszewików, były zarówno złote monety: imperiały, połuimperiały i inne, ale były też papierowe na których było napisane, że posiadaczowi tego banknotu na jego żądanie zostanie wypłacona równowartość w złocie /zapewne w złotych monetach/.

Niestety po upadku caratu nikt już tego nie honorował.

Pamiętam również że mój wuj, który przyjeżdżał do nas na Wołyń na wakacje, kazał sobie prenumerować różne gazety, czytać mu na głos interesujące artykuły, a na zakończenie zawsze notowania walut. Niezmiennie przy dolarze, który był wówczas notowany 5,25 zł. machał ręką, „Nie to, prawdziwy dolar”, a ten miał notowania niemal dwukrotnie wyższe, po dewaluacji nominalnego dolara.

Mieliśmy już wtedy przedsmak dalszych losów światowego pieniądza.

Jeszcze do Bretton Woods istniały waluty mające chociażby częściowe pokrycie w złocie, obecnie tylko gwarantowane są ogólnonarodowym majątkiem, czyli niczym, nie mówiąc już o możliwości emitowania pieniądza dłużnego na poczet przyszłych dóbr, albo i w ogóle bez żadnego, nawet w najdalszej przyszłości, gwarantowanego pokrycia.

Pamiętamy jak pan Bernanke potrafił za pomocą jednego kliknięcia wyemitować bilion dolarów /trylion wg amerykańskiej nomenklatury/. Ten pieniądz nawet nie miał wartości przysłowiowego papieru na którym został wydrukowany, bo przecież żadnego papieru nie było.

Budżety państw zamykają się z reguły deficytami, UE już z nimi nie walczy ustalając jedynie pożądany ogranicznik do 3% PKB, a i tak nikt się tym nie przejmuje.

Światowe zadłużenie pochodzące głównie z długu publicznego sięga już ponad 250 bln dolarów czyli 300 % globalnego rocznego PKB, w tym same Stany Zjednoczone mają dług w wysokości ponad 70 bln dolarów.

I ten kraj który nominalnie jest już dawno bankrutem jest producentem światowej waluty. Według normalnych zasad logiki powinien lada chwila upaść zamieniając swoją walutę w góry bezwartościowego papieru, chociaż w większości nawet tego nie będzie po pieniądzu wirtualnym.

Stan obecny jest dostatecznie groźny ażeby spowodować potrzebę międzynarodowego porozumienia w sprawie możliwie maksymalnego zabezpieczenia nie tylko gospodarki, ale i światowego bezpieczeństwa.

Przeżywamy chińską pandemię i mimo wysiłków nie możemy z niej wyrwać się, a przecież nie ma żadnej gwarancji, że jutro Chiny, przez przypadek, czy celowo, wypuszczą na świat posiadane rezerwy walutowe, a szczególnie dolarowe, destabilizując gospodarkę i normalne życie na ziemi.

W swoim czasie potrafiono jakoś ujarzmić światowy obrót „petrodolarami” chroniąc rynki krajów rozwiniętych. Gdyby współcześnie zadbano o zastosowanie reżymów regulujących przepływ pieniędzy i wprowadzono odpowiedzialność za ich emisję, może przynajmniej zmniejszyło by się zagrożenie.

Dotyczy to głównie dolara amerykańskiego, euro i ostatnio też juana chińskiego.

Dzisiaj nikt o to nie dba, najwyżej co przezorniejsi szukają zabezpieczeń w innej formie, jak choćby ostatnio NBP, zakupujący złoto, chyba jednak lepszy interes robią ci, którzy przyśpieszają obrót pieniężny starając się lokować w wytwarzanie dóbr na które jest najpewniejszy zbyt, a ceny mają tendencje rosnące, lub przynajmniej stabilne.

Paradoksalnie, ale są to w dużej mierze artykuły luksusowe, począwszy od kawioru, a skończywszy na biżuterii brylantowej, a nawet dziełach sztuki

Zdrowy rozsądek nakazuje wstrzymywanie się ze zbyt ryzykownymi spekulacjami pieniężnymi, gdyż ich skutki mogą dotknąć sprawcę też, podobnie jak było z II wojną światową, która przyniosła wielkie szkody agresorom: Niemcom, Japonii i Sowietom.

Problem największy to jednak niepewność czy wszyscy władcy tego świata posługują się rozsądkiem, czy raczej preferują swoje własne pragnienia jak najszerszego władania.

Najgroźniejszy w tym przedmiocie nie jest Trump walczący o prymat Stanów Zjednoczonych, ani Putin ze swoją agresywnością, ale Xi Jinping, dla którego ryzyko własnych strat nie przedstawia większego problemu w zestawieniu z nadzieją na światowe panowanie.

Jak na razie poprzestaje na chęci zagarnięcia tego co ma pod ręką, po zajęciu Tybetu i prób całkowitego wchłonięcia Hong Kongu, a także Tajwanu, a nie wykluczone że Makao i kawałka Indii, przyjdzie z pewnością kolej na następne zdobycze.

Wszystko to należy traktować jako przygrywkę do zasadniczej ekspansji, jaką będzie opanowanie obszarów wschodniej, północnej i centralnej Azji, a potem to już nikt się nie oprze zapędom do panowania nad światem.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMZK Bielsko-Biała: Korekta rozkładu jazdy autobusów od 1 października
Następny artykułOgromna dziura nieopodal lotniska w Brazylii. Kuriozalny błąd w Flight Simulator