A A+ A++

W chwili, gdy piszę te słowa, właśnie teraz, wiatr pachnie wiosną. Niebo jest różowe. Pod ręką czeka pełna lodu kawa, na głowie mam zaufane słuchawki, a na nadgarstku – zegarek, na który spoglądam z absolutnym spokojem. Odmierza on minuty, które spędzam robiąc coś, co kocham.

Bo widzisz: piszę.

I nie zamierzam się z tym spieszyć nawet na moment.

Wróciłem właśnie z Katowic, zobaczyłem wspaniały koncert Miuosha / Jimka / Smolika / NOSPR, załatwiłem sprawy i mogę spędzić ten dzień tak, jak tylko mi się podoba.

A przecież przez lata traktowałem czas jak swojego wroga.

Płynął szybciej, niż chciałem. Mijał mnie niczym rozpędzony ruch na drodze krajowej, z której nikt nie zwracał uwagi na mój podniesiony kciuk i bez końca tkwiłem na zakurzonym poboczu, i nigdy nie byłem w stanie dotrzeć tam, gdzie chciałbym być.

Musiałem wtedy korzystać z zegarków by zrobić cokolwiek, by jakkolwiek oddychać, by przeżyć.

Jest nawet taka piosenka: “time is the enemy”.

To był barwny okres, którego nie mam ambicji rychło powtarzać 😉

Widzisz.

Na szczęście potem spojrzałem na to wszystko inaczej.

Znaczenie czasu – co to znaczy?

Ja bardzo lubię “obracać” problemy. Patrzeć na nie z różnych perspektyw. Pomyślałem więc sobie: a co, jeśli czas ma takie znaczenie, jakie mu nadasz? A co, jeśli czas to Twój sprzymierzeniec, a nie wróg?

Jak wtedy podchodziłbym do spraw?

Z psychologicznego punktu widzenia niewiele rzeczy jest “dobrych” lub “złych”. Rzeczy są takie, jak nasza interpretacja ich sensu. Ktoś dostając ochrzan w pracy załamie się, bo wjedzie mu to na ego i potem przez tydzień będzie miał dołka, że jest niedoceniany zawodowo.

A ktoś dostając ochrzan w pracy ucieszy się, bo w sumie “za darmo” dostał masę celnych porad zawodowych i teraz wystarczy trochę się mocniej postarać przez tydzień, a potem się będzie resztę kariery miało łatwiej o te kilka uzyskanych właśnie doświadczeń.

Upraszczając mój ulubiony cytat z Marka Aureliusza: życie jest opinią.

Ktoś się martwi, że pada.

Ktoś się cieszy, że pada.

Ktoś się martwi, że ma tylko godzinę.

Ktoś się cieszy, że ma aż godzinę.

Czas – jak wszystko w życiu dorosłego, samostanowiącego emocjonalnie człowieka – ma takie znaczenie, jakie mu sobie nadasz.

Sprawdźmy więc, co by było, gdyby czas stał się moim sprzymierzeńcem.

Wszystko jest ekonomią

Bardzo mnie cieszy, że razem z marką Lorus mogę omówić dla Was ten temat bo – szczególnie ostatnio – jest mi szalenie bliski. Moje życie naprawdę zmieniło się na lepsze odkąd zorientowałem się, że w życiu tak naprawdę jest tylko jedna waluta.

Czas.

Możesz go wymienić na złotówki. Albo na wspomnienia. Albo na głupoty. Albo na zaufanie.

Czas to taka meta-waluta, która się potem zamienia w inne rzeczy. Nie jej ani “mało” ani “dużo” tylko po prostu się ją ma – i wszyscy mają jej codziennie tyle samo. Powstaje zatem pytanie na co ten ograniczony czas poświęcimy.

Często w tym kontekście wspominam kolegę, przy którym kiedyś zacząłem narzekać, że nie mam kasy na podróże. Na co on wstał i dotknął moich książek, wyjął jedną z nich, przejrzał, odłożył. Spojrzał na mnie i pokręcił głową.

Masz kasę, powiedział.

Po prostu inaczej ją wydajesz.

A zatem – jak mieć w życiu czas na wszystko to, co jest ważne?

Chciałbym zaoferować Ci magiczne rozwiązanie. Naprawdę. Chciałbym móc powiedzieć: słuchaj, kojarzysz Harry’ego Pottera i Więźnia Azkabanu? Tam była taka klepsydra co ją używała Hermiona i jak zegarki Lorusa pokręcisz pokrętełkiem to robią to samo – czas nie ma granic i możesz “jednocześnie” być w dwustu miejscach.

No, tak.

Ja naprawdę lubię ten zegarek, ale TEJ JEDNEJ funkcji akurat nie ma 😀

(Chociaż na przykład mega estetyczny stoper się zmieścił.)

Zawsze pisząc moje teksty skupiam się na tym, by przypomnieć pewne proste, żelazne podstawy skutecznego ogarniania życia dorosłym, samostanowiącym i krytycznie myślącym odbiorcom.

Dlatego – taki pomysł. Weź dziś notes. Weź długopis. Zrób sobie kawę. Ja na swoim zegarku odliczę Ci ile trzeba, ale nie będę Cię pospieszał, bo nie o to w tej zabawie chodzi.

Siądź i pogadaj w skrytości serca z samą sobą. O priorytetach.

O życiu.

O tym, ile rzeczy robimy, bo MUSIMY – bo czasem coś po prostu trzeba i z tym się nie wygra. O tym, ile rzeczy robimy, bo CHCEMY – i to jest piękne, i takich rzeczy życzę Wam jak najwięcej.

Ale przede wszystkim pomyśl o tym wszystkim, co w sumie to nie wiesz, czemu robisz. Ani musisz. Ani chcesz. Ani to ważne. Ani nie rajcuje. I nawet jakieś takie gorące się nie wydaje.

Ha.

Widzisz, życie jest za krótkie na letnie tematy.

Spójrz na te letnie aktywności i pomyśl sobie: a może by tak out?

Bo wiesz, to tylko od Ciebie zależy, czy patrząc na swój zegarek poczujesz grozę pośpiechu czy też radość z tego, że trwają właśnie doskonałe minuty.

Im więcej letnich rzeczy się pozbędziesz tym więcej czasu zostanie Ci do rozdysponowania na to, co naprawdę ma dla Twojego serca największe znaczenie. Na to, co gorące i budzące emocje.

I wtedy z zupełną łatwością popatrzysz na tykający spokojnie zegarek i pomyślisz sobie: teraz.

Właśnie teraz jest okej.

A czasem taka myśl jest warta wszystkiego.

Ciao ,

 

Tekst i zdjęcia powstały we współpracy z marką Lorus.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWRZUĆ Na LUZ Jak Poskromić i Uspokoić Swój Umysł – Serge Marquis
Następny artykułŚWIAT ARTYSTÓW – CZY TAKI BARWNY?